Pierwsze słuchawki Focala trafiły na rynek w 2012 roku i był to debiut najlepszy, jaki można sobie wyobrazić, bo zwieńczony nagrodą EISA (2012/2013) dla modelu Spirit One. Od tamtego czasu Focal wyprodukował dwa kolejne modele, a niedawno dołączyły do nich nowe: Focal Spirit One S, bezpośredni następca debiutanta.
Focal Spirit One S - konstrukcja
W projektach kolumn Focal uwielbia łączyć drewno z powierzchniami metalowymi, więc i takich srebrnych wstawek nie mogło zabraknąć w nowych Spiritach. W ten sposób wykończono środkowe części paneli muszli oraz elementy pałąka.
Poduszki (tak jak i muszle) są owalne, wewnętrzne gąbki pokryto imitacją skóry, a ze środka krzyczy do nas czerwona osłonka przetworników.
Miałem przy Focalach pewien problem, bo z perspektywy moich, nie największych uszu, nie jest to ani komfortowy model wokółuszny, ani nauszny. Małżowiny mieszczą się w miękkich poduszkach, lecz muszą je do siebie dopasować.
Na szczęście górny pałąk wraz z regulacjami nie ciśnie zbyt mocno. Zakresu regulacji nigdy nie brakuje, a raz założone na głowę, na pewno z niej nie spadną.
Co równie istotne, Focal Spirit One S zapewniają znakomitą izolację akustyczną. Nowy model jest... większy od poprzednika, który byłby chyba dla mnie trudny do zniesienia.
Każda ze słuchawek ma pojedynczy przetwornik o średnicy 40 mm, membrany są, jak przystało na Focala, metalowe (Mylar/Tytan).
Czytaj również nasze testy słuchawek bezprzewodowych
Chociaż Focal Spirit One S to model mobilny, a w komplecie jest zarówno sztywne etui, jak i woreczek, a nawet adapter samolotowy, to same słuchawki nie składają się ani wyjątkowo efektownie, ani nie osiągają zbyt kompaktowych form. Elementy regulacyjne pozwolą obracać muszle tylko o niewielki kąt.
Poprzedni model miał dedykowany urządzeniom Apple trzyprzyciskowy pilot, w obecnych One S ma już tylko jeden przycisk. Producent podkreśla uniwersalność (pasuje i do Apple, i do Samsunga), ale w zakresie funkcjonalności to krok wstecz.
Odsłuch
Szczerze wątpię, by te słuchawki przekonały audiofila w trakcie krótkiej demonstracji. Są dźwięczne w zakresie sopranów i mocne, nawet uparte w obszarze niskotonowym. Dość szybko można jednak odkryć, że odbywa się to kosztem średnicy, a tym można audiofilowi bardzo podpaść.
Focal wyraźnie eksponuje skraje pasma. Zestawiony choćby z Sennheiserem musi uznać wyższość rywala, jeśli priorytetem będzie "monitorowanie". To wszystko jednak nie ma większego znaczenia... bo jest coś, co sprawia, że Focale można natychmiast okrzyknąć samotnym zwycięzcą.
Focal Spirit One S mają bowiem wprost niewiarygodne możliwości dynamiczne. Już nie chodzi tylko o to, że grają głośno i bez kompresji (przy okazji - dobór parametrów elektrycznych sprawia, że potrafią to nawet ze sprzętem przenośnym, nie doprowadzając go do zadyszki), ale z jakim rozmachem i swobodą różnicują!
To jedna z tych cech, którymi zachwycamy się w brzmieniu "żywych" instrumentów. Focal Spirit One S wciągają w swój świat, podczas gdy inni prezentują go na dużo większy dystans.
Focal Spirit One S poznacie je po pierwszych dźwiękach i albo od razu odrzucicie, albo od razu się nimi zafascynujecie, albo... dopiero po jakimś czasie, ale nigdy nie pomylicie ich z innymi.
Radosław Łabanowski