Pamiętam A1, w których czarny, poważny styl opierał się na trwałych, porządnych materiałach, ale o ile jedynki były wykonane solidnie, to większe A5 są jeszcze z innej ligi. Cała konstrukcja ma podobne założenia wzornicze, ale zadbano, by przetrwała na wieki wieków i chyba w każdej sytuacji.
Philips A5 Pro - budowa
To już wykonanie militarne. Wystarczy choćby spojrzeć na potężny pałąk, który jest metalowy, lecz wykończony twardą, grubą skórą, przeszytą jasną nicią.
Mechanizmy regulacji i składania to także grube, masywne "kości", dzięki którym słuchawki zachowują się stabilnie na głowie, ale można je także swobodnie obracać. To jedno z założeń, adresowanych do rynku profesjonalnego, z Philips A5 PRO odsłuch na jedno ucho nie sprawi problemów.
Muszle są okrągłe, zamknięte w klamrach (metalowych!) i przegubach, wykończone skórzanymi poduszkami. "Piątki" można uznać za model wokółuszny, zapewniający minimum luzu.
Zresztą o tym zdecydujemy sami, bo unikalną cechą A5 są wymienne poduszki w kilku rozmiarach. Nie znajdziemy ich, niestety, w komplecie, ale gdy pojawi się taka potrzeba, będziemy mogli je dokupić.
Czytaj również: Linia produktów Philips Fidelio wróciła na rynek i ma się dobrze
Philips A5 PRO - ergonomia i moc
Zakładając słuchawki Philips A5 PRO na głowę, poczujemy się… dobrze, nawet mimo sporej masy słuchawek. Poduszki są mięciutkie i dość grube, nie zachodzi efekt kompresji, zwarcia czy duszenia się.
Wciąż wydawało mi się, że wewnątrz pozostaje zapas przestrzeni, a same przetworniki są jeszcze oddzielone miękką tkaniną. Jest przytulnie, ale komfortowo. Dla jasności dodam, że wcale nie jestem nieskończenie tolerancyjny dla zbyt ciasnych słuchawek - niektóre z tego testu męczyły mnie, a Philipsy nie.
W każdej z muszli przygotowano zatrzaskowy wtyk (kabel podłączamy do jednej lub drugiej), a w komplecie producent dostarcza kabel hybrydowy - w części zwykły, a w części skręcony w spiralę - którą można wydłużyć tak, że cały przewód ma aż 4,7 m długości.
Jest jeszcze coś wyjątkowego - maksymalna moc, jaką Philips A5 PRO mogą przyjąć to aż 3,5 W. To naprawdę słuchawki profi.
Czytaj również nasze testy słuchawek bezprzewodowych
Odsłuch
Testowane wcześniej A1, tak jak cała rodzina słuchawek PRO, mają silne profesjonalno- didżejskie inklinacje wraz z tendencją do eksponowania basu. Jeszcze zanim dotarły do mnie większe Philips A5 PRO, sądziłem, że tym razem będzie podobnie, a może nawet niskie tony zupełnie się zatracą w tym szaleństwie...
"Piątki" są więc w tym kontekście dużym zaskoczeniem, dźwięk nie jest wcale przeładowany, bas jest wyraźnie inny niż w A1. Równiejszy, sięga niżej, ma dużą siłę, ale jest zdyscyplinowany, podporządkowany, jednocześnie swobodny i spokojny, bez "siłowania się".
Philips A5 PRO nawet nie balansują na krawędzi i nie dotyczy to tylko basu, ale w ogóle całego brzmienia - podobnie zachowują się wszystkie podzakresy grające z uwagą i rzetelnością.
Na górze pasma jest tyle informacji, że nie chciałbym słyszeć jeszcze więcej sopranów, tylko średnica jest trochę blada i nieśmiała, jednak ona broni się czystością i przejrzystością, i - co ważne dla komfortu słuchania - nie przesuwa się wyraźnie ku górze, nie nabiera niezdrowych rumieńców tam, gdzie nasz słuch ma największą czułość i gdzie niespecjalnie lubi taką aktywność.
Całe brzmienie jest więc mocne, zrównoważone i ponownie dynamiczne.
Radosław Łabanowski