Firma Crosszone debiutuje na naszych łamach, ale powstała niemal 10 lat temu. Zajmuje się wyłącznie słuchawkami i związanymi z nimi akcesoriami. W ofercie są tylko trzy modele, ale wszystkie niezwykłe. Pierwsza konstrukcja CZ-1 jest do dzisiaj firmową referencją. Później pojawiły się trzykrotnie tańsze CZ-10 i "pośrednie" CZ-8A. Wszystkie są słuchawkami zamkniętymi z oryginalnym układem przetworników.
Nie zapowiadają tego jeszcze klasyczne, okrągłe obudowy, ale specyficznie wyprofilowane pady są już trochę intrygujące. Celem nadrzędnym było wykreowanie przestrzeni podobnej do efektów działania pary kolumn głośnikowych.
Gdy słuchamy kolumn głośnikowych, do każdego ucha dociera dźwięk z obydwu, czyli dźwięk każdego kanału dociera do obydwu uszu (z różnymi natężeniami, fazami, opóźnieniami i charakterystykami kształtowanymi przez głowę i małżowinę uszną), co jest podstawą naturalnych efektów przestrzennych (dla większości nagrań).
Crosszone CZ-8A - przetworniki
W każdej muszli Crosszone CZ-8A (współ)pracują nawet więcej niż dwa przetworniki… bowiem w kanale "bezpośrednim" działa układ dwudrożny, składający się 40-mm przetwornika dla niskich, i 23-mm dla wysokich częstotliwości. Drugi z nich jest wysunięty na przedni skraj muszli i skręcony w stronę ucha.
Już tutaj widać starania o przesunięcie sceny do przodu; przed nim znajduje się zestaw płytek tworzących soczewkę akustyczną. Przetwornik 40-mm jest zainstalowany głęboko wewnątrz muszli, a ciśnienie biegnie od niego otworami.
Przetwornik kanału "przeciwnego" jest jeden, 35-mm, jego promieniowanie jest wyprowadzane poprzez skomplikowany system wewnętrznych kanałów i komór pełniących rolę filtrów (akustycznych). Na tym nie koniec akustycznych akrobacji. Jest jeszcze jeden wylot, tzw. "odbiciowy", który ma dostarczyć falę symulującą wpływ akustyki pomieszczenia (odbić).
Crosszone wszystkie te zadania realizuje pasywnie, bez pomocy żadnej elektroniki, wyłącznie za pomocą ustrojów akustycznych. Obudowa słuchawek jest więc niezwykle skomplikowana, chociaż z zewnątrz niewiele na to wskazuje. Wobec tak złożonej konstrukcji masa CZ-8A jest całkiem umiarkowana – 435 g.
Tak jak obudowy muszli, tak i górną część pałąka wykonano z tworzywa, a od strony głowy wykończono skórą. Nietypowe jest mocowanie widelców ze sprężynującym przegubem, który dogina je wraz z muszlami do głowy.
Dodatkowe przeguby pozwalają na obracanie muszli o nieco ponad 90 stopni. Wszystkie mechanizmy sprawiają dobre wrażenie, pracują pewnie i lekko, ale bez nadmiernego luzu.

Zakres regulacji jest ogromny – po maksymalnym rozsunięciu szyn zostało tak dużo miejsca, że podejrzewałem jakieś uszkodzenie. Crosszone CZ-8A zmieszczą się na największych głowach, a leżą na głowie fenomenalnie, doskonale otulając małżowiny. Mimo że to słuchawki zamknięte, nie ma efektu "grzania" ucha, co jest w dużej mierze zasługą delikatnych, welurowych padów.
Crosszone CZ-8A - przewody i impedancja
W każdej muszli znajduje się 3,5-mm gniazdo z aż czterema niezależnymi stykami, bowiem trzeba doprowadzić wszędzie sygnały obydwu kanałów. W tej sytuacji specyficzne są również kable; w komplecie są dwa typy różniące się długością (1,5 m oraz 3,5 m), wyposażone w złącza 6,3-mm oraz 3,5-mm.
Producent oferuje także (za dopłatą) kabel zbalansowany w różnych konfiguracjach wtyków (XLR, Pentaconn, a nawet 2 x 6,3 mm) ale tylko w jednym wariancie długości – 1,5 m. Zarówno wielkość, jak i parametry elektryczne jednoznacznie określają stacjonarne przeznaczenie CZ-8A; impedancja to wysokie (jak na dzisiejsze standardy) 75 Ω.
Crosszone CZ-8A - odsłuch
Wobec wyjątkowej oryginalności tych słuchawek nie wypada zacząć inaczej, jak od opisu walorów przestrzennych, które mają być główną atrakcją i sprawić, że odbierzemy dźwięk CZ-8A jako inny niż wszystko, co dotąd słyszeliśmy.
Wiedząc, jak ważne jest to dla producenta (i jak niezwykłe środki zaangażował, aby ten cel osiągnąć), zacząłem nawet się obawiać, że usłyszę coś przestrzennie nazbyt spektakularnego i nienaturalnego.
Crosszone CZ-8A faktycznie mają coś ciekawego do zaproponowania; ze słuchawkowymi nawykami całkowicie nie zrywają, nie stają się parą kolumn, ale pod pewnymi względami grają inaczej… I nie są to tylko względy przestrzenne.
Źródła dźwięku z centrum sceny nie siedzą w środku głowy, pierwszy plan mamy z przodu, taka perspektywa jest bardziej naturalna i komfortowa. Jednak jeszcze większa odmiana następuje w wymiarach tonalnym, barwy i rozdzielczości.
Crosszone CZ-8A nie pompują basem, nie syczą górą; unikają wszelkiej dobitności i ostrości. Przechodzą na stronę brzmienia łagodniejszego, zaokrąglonego, pastelowego, bez rozdetalizowania, czym też odbiegają od głównego słuchawkowego trendu. Wiąże się to z wiodącą rolą średnicy, której skraje pasma tylko towarzyszą. Dzięki temu wokale nabierają esencjonalności, a zarazem nie są krzykliwe ani zdudnione.
Można to brzmienie polubić wprost za jego uprzejmość ułatwiającą długie, niemęczące sesje. Można też kojarzyć je ze stylem analogowym czy dokładniej – winylowym, gdzie ważniejsza jest koherencja, substancja i nurt samej muzyki niż popisy techniki.
Sprzyja to szczególnie mniejszym składom, muzyce jazzowej, kameralnej, gdzie nie jest najważniejsza dynamika i przejrzystość – w tych dziedzinach Crosszone CZ-8A nie brylują, podając muzykę na większym niż zwykle luzie.
Muzyka rockowa ma obcięte pazury, a mimo to słucha się jej… nawet jeżeli bez adrenaliny, łatwo i wygodnie. Nie będziemy przebodźcowani, ale zrelaksowani.
Autor: Radek Łabanowski





