Brexit wywołuje różne komentarze zarówno wśród Brytyjczyków, jak i (pozostałych?) Europejczyków. Obok wielu racjonalnych argumentów ekonomicznych, z których większość wskazywała na niekorzystne skutki tego kroku, pojawiało się też trochę nieracjonalnych, a wśród nich jeden, który do mnie szczególnie przemówił.
Otóż założenie, że Angole to tylko zimni kunktatorzy, kalkulujący finansowe zyski i straty, może być błędne. Bywają nieprzyjemni, nadęci, okazują wyższość mniej lub bardziej uprzejmie, ale to wcale nie jest regułą, a przede wszystkim – to inna sprawa. Mają również wyrafi nowane poczucie humoru, tworzą wspaniałą muzykę… I co z tego? Co tutaj istotne, nimi również czasami rządzą emocje.
Brexit odbywa się na kilka miesięcy przed okrągłą, 80-tą rocznicą innych, brzemiennych w skutki wydarzeń i decyzji. Gdyby nie emocje – złość, urażona duma, poczucie wyższej racji – Winston Churchill nie kontynuowałby w 1940 roku wojny z Hitlerem, lecz by się z nim dogadał. I co wtedy?
Podobni eksperci, jak dzisiaj ci, którzy krytykują Brexit, wtedy radzili mu, żeby odpuścił, a nastroje w społeczeństwie brytyjskim były wtedy chyba bardziej antywojenne, niż dzisiaj są antybrexitowe. A jednak wojna. A jednak Brexit. Churchillowi udało się porwać cały naród do wojennego wysiłku, który wówczas wcale nie był jedynym wyborem, ani nie wydawał się opłacalny. Nawet w ciągu kilku następnych lat parę razy niewiele brakowało, a wojna byłaby przegrana...
Teraz niektórym politykom udało się podgrzać nastroje brexitowe. To jednak nie wojna. Czy to źle, czy dobrze – zależy dla kogo i w jakiej perspektywie czasowej, a odpowiedź staje się tym trudniejsza, im więcej wartości bierzemy pod uwagę, a nie tylko pieniądze, które Brytyjczycy pewnie stracą, razem ze znaczeniem swojego City. Po II wojnie stracili Imperium, nad którym nie zachodziło słońce, ale czy dzisiaj żałują? Potem dali światu Beatlesów, Matchboxy, świetny sprzęt Hi-Fi i wtedy jeszcze wcale nie należeli do EU.
My w swojej historii robiliśmy jeszcze większe głupstwa, a jesteśmy z nich dumni... Albion chce płynąć swoim szlakiem i może kiedyś się okaże, że tak było nawet lepiej, nie tylko dla nich. A może nie. Brytyjczyków było ostatecznie stać na fantazję w 1940 roku, więc przeżyją i Brexit. Trochę za niego zapłacą, ale na biednego nie trafi ło. My na takie szaleństwa po prostu nie mamy kasy.
Bez Wlk. Brytanii w EU niewiele się zmieni w niej samej, niewiele w Europie i niewiele w Polsce. Bez Polski w EU nic nie zmieniłoby się w Wlk. Brytanii (gdy tej też już w EU nie będzie), niewiele w Europie Europie (pytanie tylko, czy na lepsze, czy na gorsze), a w Polsce zmieniłoby się wszystko.
Andrzej Kisiel