Wydaje się, że John Zorn powoli porzuca śmiałe eksperymenty muzyczne, z jakich słynął jeszcze dekadę temu. Na kolejnych płytach porusza się w ramach wypracowanego stylu, jaki powstał przez fuzję współczesnego jazzu, progresywnego rocka i tradycji klezmerskiej.
I tak niniejszy kompakt można traktować jako kontynuację wątku rozpoczętego albumem "The Gift" (2001 r.). Inspiracją do napisania siedmiu kompozycji do "The Goddess" były przemyślenia Johna Zorna dotyczące ról i fascynacji kobietami w mitach, magii i rytualnych obrzędach. Nie wyczuwa się, aby powstały pejzaż muzyczny był obciążony tezami filozoficznymi i z pewnością sprawdzi się jako medium do relaksu.
Realizacja projektu została powierzona wypróbowanym kompanom: Rob Burger - fortepian, Kenny Wollesen - wibrafon, Carol Emanuel - harfa, Marc Ribot - gitara, Trevor Dunn - bas i Ben Perowsky - perkusja. Momentami wyczuwa się w grze zespołu echa poczynań europejskiego kwartetu Dave Pike’a sprzed czterech dekad, jednakże całość brzmi już współcześnie.
Każdy z muzyków doskonale wyczuwa powierzoną mu rolę i nikt nikomu nie wchodzi w paradę. Burger, Wollesen i Emanuel wypowiadają się łagodnie, a ostrzejsze wejścia Ribota dobrze współgrają z tym nastrojem.
Cezary Gumiński
TZADIK / MULTIKULTI