Mieczysław Kosz miał 23 lata, kiedy zadebiutował na festiwalu Jazz Jamboree ’67. Na to nasze święto jazzu coraz częściej przyjeżdżali muzycy amerykańscy, a w tamtym roku gwiazdą na głównej scenie Filharmonii Narodowej był kwartet Charlesa Lloyda z Keithem Jarrettem.
Na niewielką scenę Sali Kameralnej wyszedł zaś, prowadzony przez konferansjera Mateusza Święcickiego, niewidomy pianista Mieczysław Kosz i jego trio. Nagranie z tego koncertu odnalazło się w archiwum Polskiego Radia i razem z występem tria na Jazz Jamboree ’68 trafia w dłonie miłośników jazzu.
Możemy się przekonać, jak wysoki poziom artystyczny reprezentował młodziutki pianista, którego celem było „przekształcić nastrój w muzykę”. Tworzył na fortepianie barwy doskonale współbrzmiące z kontrabasem Janusza Kozłowskiego i swingującą perkusją Sergiusza Perkowskiego. Koncert otworzył tematem "Israel" swojego idola fortepianu Billa Evansa.
Mieczysław Kosz miał styl nawet bardziej romantyczny i śpiewny od Evansa i gdyby mógł koncertować za granicą, na pewno by go doceniono. Słuchając dziś tragicznie zmarłego Mietka Kosza "Ikara", chce się wejść w jego muzyczny świat poruszający wyobraźnię. Rok później jego gra była bardziej dynamiczna, pojawiły się akcenty charakterystyczne dla McCoy Tynera, choć charakterystyczna zaduma pozostała.
Marek Dusza
Polskie Radio