Between The Buried And Me od czasów swojej najważniejszej płyty "Colors" ma swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników. Uważam, że był to album pełen genialnych momentów, zarejestrowanych przez niesamowicie uzdolnionych ludzi, którzy jednak przytłoczyli materiał nadmiarem swoich pomysłów.
Wiadomo także, że nieczęsto miłośnicy metalu progresywnego lubują się w metalcorze i na odwrót, stąd Between The Buried And Me trafiało do dość wąskiego, jak na swoje możliwości, grona odbiorców.
"The Parallax II: Future Sequence" to z kolei koncept-album z narracją w stylu s-f, eksplorującą nieznane tereny ludzkiego umysłu. Mamy tutaj do czynienia z potężną, pełną pasji, dramatyczną i teatralną formą ekspresji. Trzeba też przyznać, że jeszcze nigdy zespół nie brzmiał tak witalnie, okrutnie i żarliwie jak właśnie na "Future Sequence".
Z jednej strony są tu bestialskie fragmenty niczym wyjęte z "Blood Mountain" Mastodona, z drugiej - prog-rockowe motywy nawiązujące do muzyki Rush. Posłuchajcie tylko "Bloom", w którym ma się wrażenie obcowania z kolaboracją Mike`a Pattona z System Of A Down, oczywiście do momentu, w którym wchodzi pokręcona melodia kojarząca się z rockiem lat 50.
Każdy, kto ceni nietypowe struktury piosenek i akrobatyczne popisy muzyczne w zróżnicowanej stylistyce, na pewno szybko zakocha się w tym albumie. Nie każdy go od razu zaakceptuje, ale taki już przywilej ryzykantów.
M. Kubicki
METAL BLADE