Motorhead, tak jak chociażby AC/DC, to zespół, który cierpi na nieuleczalną chorobę: syndrom braku kreatywności. Co dwa lata, z mistrzowską precyzją otrzymujemy od nich kolejny album, który niczym nie zaskakuje.
Rock`n`rollowa muzyka, a może przede wszystkim postać Lemmy`ego, towarzyszą nam już 35 lat. I choć świat muzyczny zna wiele legend o niezniszczalnych wątrobach panów z Motorhead, ich muzyka już powoli prosi się o odstawkę. Nie dotyczy to oczywiście prawdziwych fanów. Oni raczej nie będą mieli za złe, że na "World Is Yours" usłyszą ponownie to samo. Wybaczą też pierwsze oznaki śmiertelności 65- letniego Lemmy`ego. Prostackie, utrzymane w średnim tempie riffy i banalne teksty - brzmi kiepsko. Z drugiej strony, brakuje u dzisiejszych wymuskanych i lalusiowatych rockmanów takiego luzackiego podejścia do grania. Motorhead już nie gryzie jak kiedyś, ale nadal potrafi ukąsić, choć blizna po tym spotkaniu na pewno nie pozostanie na długo.
M. Kubicki
EMI