W, bądź co bądź niszowych gatunkach muzycznych, takich jak chociażby metalcore, popularna stała się ostatnio wysoka aktywność wydawnicza, pozwalająca w czasach portalu MySpace na utrzymanie danego zespołu w kręgu zainteresowanych fanów. Decydują się na to nawet najwięksi artyści gatunku. Przykładów daleko nie trzeba szukać. Dzisiaj na celowniku mamy Protest The Hero.
Po wydaniu zaledwie dwóch krążków długogrających, zespół postanowił uraczyć świat albumem "Gallop Meets The Earth", który jest zapisem jednego z koncertów wariatów z Kanady w formacie CD i DVD. Słowem wprowadzenia, Protest The Hero to niczym odważniejsza, bardziej bezkompromisowa i utalentowana wersja System Of A Down, choć jednocześnie nie tak hardcorowa jak Sikth. To oczywiście znaczne uproszczenie z lekkim przymruzeniem oka. Faktem jest, że do czynienia mamy z szybkim, melodyjnym, połamanym metalem w wersji koncertowej.
Występ nie jest długi, trwa 53 minuty. Jest za to bardzo intensywny, a w odpowiedniej odległości od głośników bądź ekranu trudno jest (w dosłownym znaczeniu) stracić głowę, co w przypadku brania udziału w koncercie nie jest wcale taką kompletnie nierealną opcją. Protest The Hero doskonale "współpracuje" z publiką, co w przypadku tak emocjonalnego gatunku jest na wagę złota. Dodatkowo, w przypadku DVD mamy do czynienia z nowocześnie zaprojektowanym menu i ciekawie przedstawionym samym koncertem, z mnóstwem przejść prezentujących widoki z wielu kamer. Do tego dochodzą również dodatki: trochę materiału z samej trasy, wszystkie teledyski i niespodziankę dla najbardziej zakręconych fanów.
Wychodzi na to, że "Gallop Meets The Earth" to idealny zapis koncertu i każdy, kto nie pojawił się tej konkretnej nocy w The Sound Academy w Toronto, powinien żałować. Nie jest to jednak zupełnie prawdą. Zestaw skierowany jest głównie do najwierniejszych Protest The Hero.
Dla tych, którzy byli na ich koncercie i pragną ładnej pamiątki lub dla tych, którzy nigdy się na takowym nie pojawią z powodu barier georgraficznych lub innego, a chcieliby mieć w kolekcji taką gratkę. Wszyscy pozostali zapewne odpuszczą sobie to wydawnictwo, bo metalcore`u lepiej słucha się z płyt studyjnych, a doskonały kontakt z fanami oglądany za szklaną taflą na pewno nie będzie wystarczającym bodźcem do zakupu przez miłośników spektakularnych DVD. Ostatecznie dostaliśmy coś dla undergroundowców z poczuciem smaku.
M. Kubicki
Vargant