Kolejny album Protest The Hero. W zasadzie na tych słowach można by zakończyć recenzję "Scurrilous". Jeszcze kilka lat temu kapela ta była dla mnie nadzieją melodyjnego metalcore`u.
Obecnie jasne jest, że chce tylko zadowolić swoją grupę wiernych fanów. Panowie nie biorą nas z zaskoczenia i ich trzecie dzieło w karierze to nieszczególnie innowacyjna, logiczna kontynuacja "Fortress". Pokręcone rytmy, nagrane nieomal na fusion-jazzową nutę przypominają niektóre dokonania System Of A Down, choć jest to porównanie nieco chybione, a już na pewno nie nowe w przypadku Kanadyjczyków.
W trakcie intensywnych 44 minut najbardziej zwraca na siebie uwagę Moe Carlson za zestawem perkusyjnym, którego epileptyczna gra jest idealnym przykładem na współczesny, muzyczny mikrokosmos. Techniczny a zarazem emocjonalny metal kwintetu łatwo wpada w ucho, i choć nie jest dziełem wybitnym, powinien na jakiś czas zaspokoić głód spragnionych szalonych riffów fanów gatunku.
M. Kubicki
Vagrant