Premierę wydanego równe osiem lat temu "The War Within" pamiętam do dziś, zresztą jak i cały tamten rok, który zdominował tradycyjny metalcore, mocno romansujący z thrash metalem. Shadows Fall od samego początku bliższe było właśnie tej stylistyce.
Na swoim nowym dziele grupa ze Springfield w stanie Massachussets powraca do bezkompromisowego grania, pełnego niesamowitych solówek, porywających riffów i rozbudowanych, ale wciąż przebojowych kompozycji. Warto zaznaczyć, że utworów z podziałem na trzy wokale, w tym jeden czysty, czy to wespół z Brianem Fair czy z resztą grajków - nie sposób nie śpiewać refrenów w niemal wszystkich utworach na "Fire From The Sky". Tym bardziej nie sposób odmówić sobie gustownego headbangingu do takich riffów (petard) jak w "Nothing Remains" czy rozpędzonym "Walk The Edge".
Fani bardziej stonowanego oblicza zespołu mogą być mocno rozczarowani. Oczywiście, ta łagodniejsza odsłona nigdy nie miała większej racji bytu w Shadows Fall, ale prawdę mówiąc, przy niejednym bardziej ckliwym fragmencie da się zatracić.
Żeby nie przynudzać, a podsumować w kilku zdaniach ten krążek: Brian Fair wciąż ma dready, Adam Dutkiewicz po raz kolejny udowodnił, że jest doskonałym producentem (a to jedna z kilku płyt, nad którymi trzyma producencką pieczę w tym roku), i tak ogólnie i najprościej mówiąc, metal na chwilę obecną ma się po prostu dobrze. Między innymi dzięki Shadows Fall, bo ta amerykańska formacja ma wszystko czego potrzeba do szczęścia: genialne solówki, zabójcze techniczne i precyzyjne riffy, wspaniałą grę Jasona Bittnera (kto by pomyślał, że nawrzuca tyle blastów!), groove i pomysł na siebie. Pozazdrościć.
Grzegorz "Chain" Pindor