Niklas Kvarforth przed premierą ósmego albumu Shining ostrzył nam apetyty jak nigdy wcześniej w historii suicide metalowej kapeli, czego ostatecznym etapem było nazwanie płyty jako tytułowej "redefinicji ciemności". Szybko okazało się, że grzech pychy był tu niepotrzebny, bo nowy materiał nawet odrobinę nie zmienia tego, co o Shining wiemy z poprzednich płyt.
Bestia z blackowymi korzeniami jak zwykle nie nuży. Na każdy blast i ciężki riff przypada atmosferyczne przejście w stylu chociażby Katatonii oraz bezbłędnie trafiona i niespodziewana solówka, przecinająca utwór ostro niczym żyletka. Niklas po raz kolejny wyróżnia swoje utwory przez np. partie flamenco w "Hail Darkness Hail" czy, chyba jawne inspiracje soundtrackową twórczością Johna Murphy`ego, w "The Ghastly Silence".
Niewyobrażalna desperacja, jaka jest znakiem towarowym Shining, udziela się słuchaczowi od samego początku i trwa do końca albumu, co już z kolei nie jest tylko zasługą charyzmatycznego lidera, ale całego składu, który śmiało maluje obraz człowieka balansującego na krawędzi. Ogólnie Shining dało nam dużo, tylko niepotrzebnie obiecywało jeszcze więcej.
M. Kubici
SPINEFARM