"Burn My Eyes" – spektakularny debiut z 1994 roku – zapewnił Machine Head trwałe miejsce w panteonie metalowych grup. Do legendy przeszły ich 3-godzinne koncertowe maratony, podczas których ani na chwilę nie zwalniają tempa. W ostatnich latach grupa straciła nieco impet.
Rozłam w składzie, słaby album "Catharsis" sprawiły, że lider zespołu Rob Flynn musiał sformować nowy skład, w którym jako drugi gitarzysta znalazł się nasz rodak Wacław "Vogg" Kiełtyka z Decapitated. To zaowocowało premierowym albumem "Of Kingdom And Crown", świadczącym o tym, że kryzys jest już poza nimi.
Robb Flynn opowiada na nim historię dwóch zmagających się z traumą bohaterów, których losy splatają się ze sobą. Do ich przedstawienia wymyślił wyjątkowo dynamiczne i wściekle zagrane riffy wykraczające poza thrashowe schematy.
Choć jest ostro, kąśliwie i jadowicie, to należy podkreślić doskonałą produkcję albumu. Brzmienie jest selektywne i przestrzenne. Bardzo precyzyjna gra instrumentalistów – mimo swojej siły i dynamiki – sprawia, że słyszymy tu wszelkie niuanse.
Machine Head to nie tylko czad, ale i chwytliwe melodie, solówki i wycieczki w stronę starego dobrego hard rocka. Płyta warta polecenia każdemu fanowi metalu.
Grzegorz Dusza
Nucear Blast/Mystic