W ostatnich latach do roli następczyni Kate Bush aspirowało co najmniej kilka wokalistek, ale najbliżej tego tytułu wydaje się być Florence Welsh. Jej debiutancki album cieszył się tego lata w Wielkiej Brytanii sporą popularnością, ustępując na listach sprzedaży jedynie składance z największymi przebojami Michaela Jacksona.
O rudowłosej wokalistce piszą niemal w każdej gazecie, bo jest postacią równie barwną i kontrowersyjną co Amy Whinehouse. W dodatku muzycznymi pomysłami daleko wykracza poza popową sztampę. W jej piosenkach słychać symfoniczny rozmach, soulową lekkość i rockową zadziorność. Brytyjka czaruje słuchacza niepospolitymi dźwiękami, śmiało wykorzystuje w nagraniach ksylofon, harfę a nawet kościelne dzwony. Płyta "Lungs" aż skrzy się od pomysłów, choć malkontenci narzekają na zbytni monumentalizm, przepych i egzaltację w głosie.
Grzegorz Dusza
ISLAND/UNIVERSAL MUSIC