Moda na MTV Unplugged pojawiła się już nawet w Polsce, jednak występy w cyklu, które można uznać za legendarne i wyjątkowe, da się policzyć na palcach jednej ręki. Florence + The Machine nagrali dwie poprawne płyty, jednak nie byłem pewny, czy to nie za mało, żeby zawojować słynne MTV Unplugged. W końcu przezwyciężyłem obawy i płyta znalazła się w odtwarzaczu.
Koncert zarejestrowano w Nowym Jorku, 16 grudnia 2011 roku. Próżno szukać tu spektakularnych udziwnień, jeśli chodzi o aranżacje. Jest skromnie: fortepian, harfa i perkusja oraz chór gospel i kwartet smyczkowy. Taki zestaw jednak w pełni wystarcza i pozwala w akustyczny sposób przenieść magię muzyki Florence na koncert "bez prądu". Już od pierwszych dźwięków "Only If For A Night" można odetchnąć z ulgą.
Artystka w takiej konwencji nadal będzie urzekać swoich fanów, a nowe arażacje trzymają pierwotny poziom. Płyta nagrana na potrzeby koncertu MTV Unplugged nie rozczarowuje, jednak pozostawia pewien niedosyt. Artystka momentami nie panuje nad głosem, co może świadczyć o bardzo krótkim przygotowaniu do koncertu. Materiał można było dopracować lepiej, co zaowocowałoby zdecydowanie lepszym przedstawieniem. W takiej sytuacji mamy po prostu dobry występ MTV Unplugged oraz najsłabszą płytę w dorobku Florence + The Machine.
M. Kubicki
Un iversal