Nie ma już kontrabasisty Avishaia Cohena, którego pierwszy raz usłyszałem w grupie Origin Chicka Corei na North Sea Jazz Festival w Hadze, a potem podziwiałem w jego własnych zespołach zanim... Właśnie, zanim zaczął śpiewać!
Dziś Avishai Cohen jest przede wszystkim wokalistą, który akompaniuje sobie na fortepianie, basie lub kontrabasie, śpiewa piosenki, które z pewnością trafiają na listy przebojów w rodzimym Izraelu i we Francji, gdzie cieszy się popularnością.
W Paryżu nagrał swój nowy album "1970". To rok jego narodzin w kibucu Kabiri tuż przy granicy z Libanem. Producentem płyty jest Jay Newland, dziewięciokrotny laureat Grammy, który przyczynił się do sukcesu multiplatynowego albumu Norah Jones "Come Away With Me" i rewelacyjnej płyty Gregory’ego Portera "Liquid Spirit".
Majstersztyku nie udało mu się powtórzyć z Avishaiem Cohenem, choć nie można powiedzieć, że to jest słaba płyta. Jest dobra. Po prostu wolę go w roli ekspresyjnego kontrabasisty, który gra jazz. Nawet niech to będzie smooth jazz, ale niech nie śpiewa.
Jakie krytyk ma prawo ingerować w karierę artysty? Żadnego, ale ocenić może. "1970" to zbiór chwytliwych przebojów napisanych przez samego wokalistę, a także "For No One" Lennona i McCartneya oraz tradycyjnego tematu "Motherless Child".
Łukasz Turkan
SONY MASTERWORKS