Green Day uwierzyli w swój geniusz i w ciągu zaledwie kilku miesięcy wypuścili na rynek aż trzy albumy. Przełknięcie za jednym razem całego materiału (37 piosenek) może być trudne nawet dla najbardziej zagorzałych fanów zespołu, dlatego lepiej porcjować go sobie w kawałkach.
Pierwsza płyta to powrót do punkowych numerów, znanych choćby z albumu "Dookie". Green Day stawiają tu na melodyjność, spontaniczność wykonań i prostotę. To tak, jakby The Ramones spotkali Buzzcocks. Czuć tu także ducha The Beatles, The Kinks i Beach Boys, jak choćby w surfrockowym utworze "Last Night On Earth".
Punkowego grania nie zabrakło i na "Dos!", ale tu pojawia się znacznie więcej smaczków. Green Day serwuje niemal folkowy numer "See You Tonight", dedykowaną Amy Winehouse akustyczną balladkę "Amy", rock’n’rollowy "Fuck Time" czy utwór "Nightlife" z rapowaną partią Lady Cobry.
Trzeci album otwiera nietypowa dla zespołu soulowa ballada "Brutal Love". Dobre wrażenie pozostawia także "The Forgotten", który trafił na ścieżkę dźwiękową do ostatniej części sagi "Zmierzch" oraz minisuita "Dirty Rotten Bastards". To zdecydowanie za mało, by ich tryptyk uznać za dzieło dorównujące "American Idiot".
Grzegorz Dusza
WARNER