Przyznam szczerze, że żywiłem ogromne wątpliwości do pomysłu wydania płyty z "Impresjami" Mariusza Dudy. Instrumentalne utwory, które - jak myślałem - miały być dodatkiem do specjalnego boxu, podsumowującego jego dotychczasową działalność solową, traktowałem bardziej jako suplement do całości niż danie główne, na które czekaliśmy od momentu rozpoczęcia projektu Lunatic Soul.
Brak tytułów utworów i niezbyt oryginalna okładka, nawiązująca do "czarnej" i "białej", sugerowały również, że będzie to zaledwie prezent dla wiernych fanów twórczości Mariusza. Nic bardziej mylnego, bowiem tym zestawem muzyk wkracza, kompletnie niepostrzeżenie, w kolejny etap swojej kariery.
"Impressions" brzmi jak ścieżka dźwiękowa do kolejnego dzieła Davida Lyncha. Idealnie nada się na jesienne i zimowe spacery po parku, choć ja słuchałem jej już do snu, w centrum zatłoczonego miasta oraz w zaciszu domowym, i zapewniam, że za każdym razem smakuje tak samo wybornie. Choć album można zaszufladkować do prog-rocka, podkategorią byłby "nastrojowy", a w opisie na pewno znalazłyby się słowa"transowy" i"ponadczasowy". To ostatnie słowo ma - moim zdaniem - jeszcze głębsze znaczenie, ale przyjemność odkrywania go, pozostawię już samym słuchaczom.
M. Kubicki
Ks cope