Od połowy lat 90. Mark Lanegan nagrywa solowe albumy, zapraszając do współpracy swoich przyjaciół. Na "Blues Funeral" towarzyszy mu Alain Johannes, współzałożyciel Eleven, także producent płyty.
Poza tym na perkusji zagrał znany z Pearl Jam i RHCP Jack Irons, kilka utworów partią basu wzbogacił Martyn Le- Noble z Porno For Pyros, a w pojedynczych nagraniach pojawiają się Josh Homme i Greg Dulli.
Żaden inny wokalista nie potrafi jak Mark Lanegan z taką szczerością i intensywnością oddać nastroju smutku i przygnębienia. Jego chropawy, przesycony whiskey głos (chwilami zaskakująco podobnym do maniery Waitsa) brzmi magicznie. W wyrosłych z tradycji rock’n’rolla, bluesa i folku mrocznych piosenkach Lanegana niewiele jest ze stylistyki grunge’u, ale to właśnie on pozostaje najjaśniejszą, wciąż pełną twórczego niepokoju gwiazdą swojego pokolenia.
Grzegorz Dusza
4AD /Sonic