Od wielu już lat kariera Neila Younga przebiega dwutorowo. Z jednej strony wspólnie z grupą Crazy Horce nagrywa albumy rockowe, atakujące wręcz garażowym brzmieniem, zaś z drugiej - już pod własnym nazwiskiem realizuje się jako wykonawca muzyki zdecydowanie bardziej intymnej, mającej swoje źródła w folku i country.
Choć płyty wydaje dość często, może nawet zbyt często jak na wymogi współczesnego rynku, to wciąż potrafi czymś zaskoczyć, zaintrygować. Nie inaczej jest z najnowszym wydawnictwem zrealizowanym przy współpracy słynnego producenta Daniela Lanoise`a (U2, Bob Dylan). Tylko oni dwaj, żadnych towarzyszących muzyków. Neil Young gra tu na gitarach i śpiewa, Daniel Lanois dołożył do nagrań swoje efekty. Ich muzyka, zgodnie z tytułem, bazuje na hałasie. Dźwięki przesterowanej gitary rozmywają się w przestrzeni, przez co jej brzmienie jest bardzo plastyczne, mocno intrygujące. Płyta na dłuższą metę byłaby zbyt trudna do strawienia, dlatego dla równowagi znalazły się na niej także dwie akustyczne ballady.
Reprise/Warner