Minęły ponad trzy lata od chwili, w której odwróciłem się od Placebo. Tak, "Battle For The Sun" nie było, moim zdaniem, udanym dziełem tria i bez wątpienia najgorszym w jego historii. Nowa EP-ka grupy, "B3", choć nie odmienia w spektakularny sposób jej upadającego charakteru, daje nadzieję na to, że o Placebo usłyszymy w przyszłości jeszcze trochę dobrego.
Minialbum urzeka nieco cięższą niż ostatnio mieliśmy nieprzyjemność słyszeć, estetyką, zwracającą się momentami w stronę grunge'owych korzeni. Poza tym optymistyczna dynamika utworów tradycyjnie kontrastuje z lekko melancholijnymi klimatami. Mimo wszystko na bardziej porywającą nutę stara się ciągnąć zespół nowy perkusista, wizualnie pasujący do Molko i Olsdala niczym przysłowiowa pięść do oka.
Muzycznie podobnie - czuć, że to w nim jest najwięcej energii z całej trójki. Brakuje mi klasycznych, konkretnie ukierunkowanych utworów Placebo, które nie byłyby takimi dziwnymi, sarkastycznymi w swojej wymowie hybrydami, jak chociażby Time Is Money". Na szczęście Brian Molko nie zawodzi - w wieku średnim nadal można liczyć na jego słodzko-gorzkie batalie z własnymi demonami.
M. Kubicki
Universal