Firmujący zespół Beirut Zach Condon swoją karierę muzyczną rozpoczął jeszcze jako nastalotek i wszystko przebiegało gładko, aż do ostatniej trasy koncertowej, podczas której trafił do szpitala z powodu skrajnego wycieńczenia. Dobiegając trzydziestki, poczuł się kompletnie wypalony twórczo.
Wszystko odmieniła kobieta, którą poznał i wycieczka w jej rodzinne strony – do Turcji. Po powrocie zaszył się w nowojorskim studiu w towarzystwie basisty Paula Collinsa i perkusisty Nicka Petree i przez dwa miesiące pracował dzień w dzień, tworząc materiał na "No No No". W efekcie powstał najpogodniejszy i najbardziej porywający album w dorobku Zacha Condona.
Skład instrumentów został okrojony do gitary, fortepianu, basu i perkusji. Nie zabrakło także charakterystycznych dla niego dęciaków o meksykańskim i bałkańskim rodowodzie. Pierwsze cztery numery to prawdziwe killery.
Wilatność i chwytliwa melodyka tych piosenek z pewnością podniosą na duchu każdego słuchacza. Potem następuje instrumentalny "As Needed" i kolejne, już spokojniejsze i bardziej wyrafinowane dźwiękowo utwory z fortepianem w roli głównej.
Grzegorz Dusza
4AD/SONIC