Intrygujący jest tytuł najnowszego projektu duńskiej artystki, która kiedyś w Ameryce śpiewała bezpretensjonalnego rocka. Szkoda, że na albumie "W nocy starzejemy się", bo tak należy to tłumaczyć, brakuje angielskich tekstów piosenek, bo z pewnością byłyby one równie oryginalne jak muzyka.
Z drugiej strony duńska wymowa Skov brzmi tak powabnie i zagadkowo, że nadaje to takiej formie prezentacji dodatkowy walor. Śpiew autorki wszystkich tekstów i muzyki wydaje się być jeszcze bardziej zmysłowy i uduchowiony niż to poprzednio bywało.
Głos Kiry Skov, z nieodłącznym silnym pogłosem, dominuje niemal zawsze na pierwszym planie. Choć każdy utwór ma wyrazistą melodię i oryginalny interpretacyjny charakter, to efekty elektroakustyczne wydają się przeważać nad akustyczną i dość skromną orkiestracją. Współtwórcami albumu są multiinstrumentalista Silas Tinglef oraz klawiaturzysta Anders Trentemoller.
Pewne ubarwienia wniosły partie saksofonu, puzonu, skrzypiec, gitary czy chórku żeńskiego. Podobno album "I nat blir vi gamle" powstał przypadkowo, bo Kira Skov zapragnęła poświęcić się pisaniu, a teksty miały stanowić pewne szkice. Jednakże gdy wzięła do ręki gitarę, bieg spraw przybrał inny kierunek. Absolutnie nie ma czego żałować.
Cezary Gumiński
Stunt/Multikulti