Siedem końcówek mocy to standard w amplitunerach tego zakresu cenowego, wspierany dodatkowo przez dekodery HD pracujące w formacie 7.1. Znamy jednak alternatywne sposoby wykorzystania dwóch końcówek mocy, wykraczających poza podstawowy format 5.1.
Yamaha proponuje w tym zakresie nawet więcej niż konkurenci. Dwa uwolnione kanały możemy wykorzystać do zasilenia kolumn głównych w trybie bi-amping, poprowadzenia sygnału do drugiej strefy, podłączenia drugiej pary zestawów przednich lub też, co właśnie wyróżnia Yamahę, uruchomienia dodatkowych frontów w trybie Presence.
System od lat propagowany przez producenta ma za pomocą specjalnych procesorów DSP rozszerzać przednie pole dźwiękowe. Yamaha ma dla nas także firmowy pakiet Cinema DSP z bogatym programem efektów przestrzennych.
Amplituner wyposażony został w system automatycznej kalibracji YPAO, odpowiedzialny za ustawienie wszystkich parametrów surround. Cennym ułatwieniem codziennej obsługi jest firmowy system szybkiego wyboru Scene.
Tylny panel zasługuje na pochwałę nie tylko z racji bogactwa złącz, ale też ich logicznego pogrupowania. Liczba gniazd wideo jest w pełni wystarczająca, do standardu "trzy wejścia oraz jedno wyjście" w ramach HDMI oraz komponentu już się przyzwyczailiśmy.
Słabsze standardy kompozytu i S-Video reprezentowane są nawet przez liczniejszy zespół (5 wejść i 3 wyjścia). Za podłączeniami kryją się rozbudowane układy obróbki sygnału, słabsze formaty mogą być konwertowane na lepsze i wysyłane do podłączonego monitora. Gdybyśmy chcieli wykonać odwrotną operację, także nie będzie z tym problemu.
W gotowości do pracy jest nie tylko deinterlacer, ale także skaler do 1080p. Dźwięk z odtwarzacza Blu-ray lub DVD popłynie portem HDMI, jeśli jednak nasze źródło ma tylko starsze złącza cyfrowe (elektryczne lub optyczne), również ono będzie mogło zostać podłączone.
Analogowe wejście wielokanałowe wydaje się mieć postać 5.1, ale można je rozszerzyć do pełnego 7.1, wykorzystując zdefiniowaną parę RCA z wybranego wejścia stereo. Wyjście ma już 'gotową' postać 7.2 (są więc dwa gniazda dla subwooferów).
Wśród siedmiu par RCA jedno obsługuje przedwzmacniacz gramofonowy. Oprócz wyzwalaczy i portów zdalnego sterowania wyposażenie uzupełnia wielopinowy slot rozszerzeń, np. dla stacji dokującej iPoda, ale nie tylko, można bowiem podłączyć tam przystawkę do bezprzewodowej transmisji Bluetooth.
Yamaha umożliwia uruchomienie zdalnej strefy z sygnałami nisko- lub wysokopoziomowymi. Wśród opcji konfiguracyjnych na uwagę zasługuje selektor impedancji. Wprawdzie przełącznik nosi oficjalne oznaczenie 8 / 6 omów, to jednak w tej drugiej pozycji dopuszczalne jest podłączenie przednich kolumn czteroomowych, pozostałe muszą mieć min. 6 omów.
Design Yamahy nie zmienił się tak wyraźnie jak u konkurentów, wciąż podstawowymi cechami pozostają charakterystyczny bursztynowy display oraz tytanowy front (dostępna jest także wersja srebrna i czarna).
Układy obróbki sygnału kumulują się w pobliżu tylnej ścianki, co jest podyktowane koniecznością pozostawienia wolnej przestrzeni wokół końcówek mocy oraz radiatora. Końcówki mocy wykorzystują pary tranzystorów Sankena.
Odsłuch
Yamaha RX-V863 to amplituner w zebranej stawce najbardziej rozrywkowy, grający dźwiękiem przede wszystkim swobodnym, żywym i dynamicznym, jakby nie wstydzącym się swoich niedoskonałości i ograniczeń.
Już Harman grał szybko, z przytupem, jednak tam więcej było dyscypliny, zwłaszcza w zakresie niskich tonów. Z kolei Denon potrafił zaimponować niskim, rozłożystym basem, ale był częścią innej całościowej kompozycji cieplejszej, łagodniejszej.
U Yamahy niskie rejestry mają dobre nasycenie i rozciągnięcie, jednocześnie są gotowe do zrywów i uderzeń ? na pewno silniejszych niż u Marantza, który też szukał kompromisu, ale znalazł go w dokładniejszym, spokojniejszym odtworzeniu tego zakresu. Yamaha potrafi wpisać się w rytmiczną akcję muzyczną, ale na pewno doda jej energii, a nie podkręci tempo.
W kinie brzmienie może być jeszcze cięższe, ale to w większości sytuacji głównie efekt pracy subwoofera. Środek pasma jest ściśle związany z niskimi tonami, brak zawahania owocuje tu nadaniem dźwiękom dużych wymiarów, co z kolei często okazuje się bardzo efektowne i wcale nie rzadziej naturalistyczne gdy zapala silnik samochodu, słyszymy nie tylko bulgot, ale też agresywne wrrr... puls, wibracje, wykop, to Yamaha lubi najbardziej.
Wokale są wysunięte do przodu, nie krzykliwe, lecz obszerne i odważne. Na tym tle góra pasma ma mniej inicjatywy, nie wyostrza przekazu, ale nie odstaje ? daje dobrą porcję dość różnorodnego detalu. Nie rafinada, ale dobra zabawa ? to dewiza RX-V863.
Radosław Łabanowski