Poniżej kwoty 2000 zł znajdziemy trzy integry: A-S201, A-S301 oraz A-S501. Do konkurentów tej recenzji najlepiej pasowałby ceną ten ostatni, jednak był już testowany.
Yamaha trzyma się stylu, jaki wypracowała na przełomie lat 70. i 80. Duża obudowa, wyprofilowane pokrętła, bogate wyposażenie w wejścia i wyjścia. Wejścia wybieramy pokrętłem uzupełnionym o diodowy wskaźnik. Dzięki temu funkcję tę można było "zainstalować" także w zdalnym sterowaniu.
Regulacja głośności jest nawet bardziej klasyczna, pokrętło jest połączone z potencjometrem, porusza się pomiędzy dwoma punktami oporowymi. To wciąż bardziej odpowiada wielu użytkownikom, a Yamaha stosuje potencjometry nawet w najdroższych wzmacniaczach (chociaż nie zawsze pełnią tam bezpośrednio rolę tłumików sygnału).
Obowiązkowym elementem wyposażenia Yamahy jest rozbudowana regulacja "barwy". Oprócz niskich/wysokich obejmuje ona także filtr loudness (znany też jako "kontur") w specjalnej firmowej wersji – jest płynnie przestrajany, zgodnie z fizjologią słuchu, działa mocniej przy niższych poziomach głośności.
Audiofile twierdzą, że zbędny, a nawet szkodliwy? Dajcie mu szansę podczas późnowieczornych sesji, a sami się przekonacie. Można jednak wszystkich dodatków (w tym także zrównoważenia kanałów) pozbyć się jednym przyciskiem – trybem Pure Direct.
Yamaha A-S301 - front i złącza
Na froncie Yamaha A-S301 jest też wyjście słuchawkowe, a tuż obok niego przełącznik wyjść głośnikowych, oznaczonych A i B, stąd dwie pary terminali, które możemy załączać w dowolnych kombinacjach, ale także zupełnie odciąć od nich sygnał – wówczas działają tylko słuchawki. Obok widzimy niezbyt przez nas lubiany element – "przełącznik impedancji".
Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?
Kojarzymy go z amplitunerami wielokanałowymi (i ich problemami), chociaż pojawił się znacznie wcześniej (niż kino domowe), stosowany głównie we wzmacniaczach o niskiej mocy wyjściowej. Jego zadanie polega na takiej optymalizacji działania końcówki mocy, aby uzyskiwać najlepsze parametry (najwyższą możliwą moc) przy różnych impedancjach obciążenia.
Aż sześć wejść analogowych może wydawać się przesadą, ale dobrze pasuje do stylu wzmacniacza. Są wśród nich dwie pętle dla rejestratorów, a ponadto wejście gramofonowe (MM).
Sekcja cyfrowa Yamahy A-S301 ma dwa podstawowe wejścia – optyczne i jedno współosiowe. Obok nich znajduje się USB, jednak to tylko źródło zasilania dla dodatkowego urządzenia (np. odbiornika Bluetooth czy odtwarzacza strumieniowego).
Yamaha A-S301 - wnętrze
Wnętrze Yamahy A-S301 wygląda znajomo; główną platformą jest duża płytka drukowana, do której włączono pionowe moduły wejść, wyróżniając przedwzmacniacz gramofonowy oraz źródło CD.
Niezależne są też regulacje, stąd pojawiło się trochę połączeń kablami i złącz wielostykowych. Końcówki mocy rozdzielono między obydwa kanały, każda ma własny radiator (Yamaha nazywa to konstrukcją symetryczną) z parą niestrudzonych tranzystorów Sankena.
Fundamentem zasilacza jest duży transformator rdzeniowy. Płytka cyfrowa jest odseparowana, przetwornik C/A to popularny układ Texas Instruments PCM5101 spotykany w wielu współczesnych amplitunerach A/V.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Yamaha A-S301 - odsłuch
Do ideału jeszcze daleko, ale Yamaha A-S301 ma duże szanse, aby zadowolić tych słuchaczy, którzy cenią sobie neutralność i wynikającą stąd wszechstronność, wolą nawet skromną poprawność niż przesadę w jakimkolwiek aspekcie, czy też mocno zaznaczony charakter. Dlatego brzmienie A-S301 można uznać zarówno za "tylko" przyzwoite i podstawowe, jak też za "aż" ambitne i zaawansowane.
Dźwięk A8 jest bezpośredni i ekspresyjny, ale nie każdy szuka takich emocji; mocno ubasowiony, nobliwy ton Amp Pro tworzy własny, oczywisty klimat.
Yamaha A-S301 nie ma takich tendencji, silnych rysów indywidualnych, za to realizuje wszystkie zasadnicze cechy dobrego dźwięku. To nie prymus ani wirtuoz, ani w ogóle żaden artysta, lecz porządny wzmacniacze, do którego nie trzeba będzie szukać jakichś szczególnych kolumn, aby coś wyrównać, uzupełnić, przeprofilować.
Czytaj również: Czym różni się wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza "dzielonego"?
Yamaha A-S301 gra spójnie, konsekwentnie, obydwa skraje pasma są prowadzone "regularnie", dokładnie, jednak bez podkreślania konturowości czy analityczności.
Dźwięk jest skupiony, zdyscyplinowany, przejawia dynamikę w wymagających tego fragmentach, dobrze pokazuje rytm, basem nie szarpie ani nie podgrzewa, nie wydobywa zaciekle wysokotonowych detali. Średnica nie jest więc "zakleszczona" i cofnięta, jednak nie wykorzystuje też takiej sytuacji do rozpychania się.
To brzmienie konkretne, wyraźne, a przy tym racjonalne i obiektywne. Nie wyostrza, ale też nie wygładza, nie łagodzi i nie upiększa. Mogą pojawić się mocniejsze akcenty wyższego podzakresu, przybrudzenia słabszych nagrań, ale nie będzie to wyolbrzymione.
Trudno było Rotelowi A8 wyprowadzić z równowagi, nie dawał się sprowokować ani do nadzwyczajnej ekspresji, ani do nerwowości, nie robił bałaganu. Bas działał sprawnie, zakres średnio-wysokotonowy trzymał się porządku i czytelności, a całość – równowagi i uniwersalności.
Czytaj również: Jaką impedancję należy wybrać na amplitunerze (4 czy 8), jeżeli na kolumnach jest napisane 4-8 omów?