Mimo upływu lat firmowy styl jest wciąż oryginalny i dystyngowany. W amplitunerze Harman Kardon AVR270 mamy więc ciemny front, delikatnie podkreślony rząd przycisków i podświetlone pokrętło wzmocnienia.
Wejście podręczne zostało zabezpieczone małą zaślepką. Do gniazd z przodu podłączymy HDMI, nośnik pamięci USB (lub - korzystając ze standardowego przewodu - urządzenia Apple) oraz słuchawki, ale gniazdo 6,3 mm służy też do przesyłania sygnałów z mikrofonu kalibracyjnego; po co zaśmiecać front dwoma gniazdami, skoro potrzebną funkcjonalność można mieć w ramach jednego?
Tylna ścianka Harman Kardon AVR270
Tylna ścianka jest nieco skromniejsza - niż u konkurentów - pod względem liczby gniazd, ale różnorodność standardów już nie zawodzi. Co najważniejsze, przygotowano potężną baterię wejść HDMI, bo aż siedem, wyjście jest już jedno - dla podstawowego wyświetlacza.
Złącza przyjmują wszystkie obecne i rozwojowe systemy aż po 4K, jest też skaler pracujący w takim właśnie formacie. Będzie on także odpowiedzialny za obróbkę sygnałów z gniazd analogowych (po uprzedniej konwersji na postać cyfrową), bo Harman Kardon AVR270 ma jedno wejście komponent i dwa kompozyt (jest też jedno wyjście w tym formacie).
Dla sygnałów audio pozostawiono tylko dwa RCA, z których jedno jest wsparte wyjściem dla rejestratora. Jest oczywiście wyjście LFE (do subwoofera aktywnego). Są również dwa optyczne wejścia cyfrowe i jedno współosiowe.
Harman Kardon AVR270 został wyposażony w siedem końcówek mocy i adekwatną liczbę terminali wyjściowych. W ramach procesorów surround znalazły się nie tylko układy z palety HD (Dolby TrueHD i DTS HD Master Audio), ale także wspomagający system Dolby ProLogic IIz.
Chcąc podłączyć efektowe głośniki wysokości, trzeba zrezygnować z konfiguracji 7.1 na rzecz bazowego 5.1; taką operację umożliwia elastyczne zarządzanie jedną parą gniazd wyjściowych, poza systemem DPL IIz możemy to wykorzystać do wyprowadzenia sygnału strefowego, do czego alternatywą jest niskopoziomowe wyjście RCA.
W droższym modelu AVR370, który jakiś czas temu testowaliśmy, producent wprowadził moduł bezprzewodowy Wi-Fi, wykazując się wyjątkową czujnością, bo - jak widać - inne firmy naśladują teraz ten ruch. Niestety, w AVR270 nie ma tego udogodnienia i musimy bazować na połączeniu przewodowym LAN, gwarantującym jednak największą szybkość i stabilność transmisji.
Harman Kardon AVR270 obsługuje standard AirPlay, ma również dodatek DLNA, który umożliwi dostęp do plików zapisanych na twardych dyskach komputerów i serwerów NAS. Jak sam producent sugeruje w instrukcji obsługi, zarówno w ten sposób, jak i przez port USB będziemy mogli przesłać pliki MP3 i WMA.
Nie ma ani słowa o innych standardach, ale przechodząc od razu do rzeczy ustaliłem, że Harman Kardon AVR270 radzi sobie z większością plików Flac HD, choć niektóre nagrania 192 kHz sprawiały mu pewne trudności.
Połączenie sieciowe LAN otworzy również drogę do wygodnego zarządzania funkcjami amplitunera poprzez przygotowaną dla sprzętu przenośnego aplikację.
Odsłuch
Harman Kardon AVR27nie włącza się do walki o tytuł najbardziej dramatycznie brzmiącego amplitunera. To propozycja o charakterze zgoła odmiennym, z dźwiękiem delikatnym i stonowanym, a jednocześnie dobrze różnicującym.
Odejście od grania wyrazistego i żywiołowego na rzecz spokojniejszego, cieplejszego, nie oznacza utraty rozdzielczości i zubożenia barwy - wiele nagrań wręcz na tym korzysta, kiedy podstawowe dźwięki średnicy nie są ani zdudniane basem, ani zasypywane wysokotonowym detalem. Pozostanie dźwięczność i wyrafinowanie. Rdzeniem jest starannie zbudowana, dokładna, bogata średnica pasma.
Emanuje analogową naturalnością, ale dowodzi też dobrej przejrzystości. Soprany przynoszą płynność, czasami nawet oleistość i słodycz - to brzmienie nawet przy najmocniejszych fragmentach nie zaboli.
Harman Kardon pokazuje taki styl zarówno w stereo, jak i w kinie, chociaż w tym pierwszym przypadku jest najbardziej aksamitny i wykwintny. Gra wyraźnie spokojniej i nieco ciemniej niż Denon czy Pioneer, ale dobra kontrola każdego dźwięku sprawia, że brzmienie jest zawsze czyste i czytelne.
Obracam w palcach "iUrządzenia"
Harman Kardon umożliwia, tak jak inne amplitunery, podłączenie mobilnego sprzętu Apple w dwóch głównych konfiuracjach. Możemy użyć firmowego przewodu oraz złącza USB w panelu podręcznym albo skorzystać ze znacznie nowocześniejszej, bezprzewodowej transmisji Airplay. Ta ostatnia zapewnia swobodę i uwolnienie się od kabli. Można usiąść wygodnie w fotelu i obsłużyć wszystko dużym wyświetlaczem dotykowym, np. w iPadzie.
Mamy wtedy kontrolę zarówno nad odtwarzaczem (programowym w iPadzie), jak i funkcjami urządzenia, dzięki aplikacji sterującej nie trzeba wcale sięgać po "fizyczny" sterownik od amplitunera. Wszystko jest na miejscu, choć wymaga pewnej wprawy w obsłudze i poruszaniu się po aplikacjach.
AirPlay nie jest może szczytem jakości (transmisja dźwięku ograniczona do 16 bitów), ale przecież w sprzęcie mobilnym nie przetrzymujemy (właściwie nigdy) plików nieskompresowanych, nie mówiąc nawet o HD. Wadą połączenia bezprzewodowego jest brak możliwości ładowania urządzenia (choć akumulatory wystarczają i tak na dość długo).
Jeśli podłączymy sprzęt (iPad, iPhone, iPod) kablem do złącza USB, będzie on się jednocześnie ładował, zyskamy pewność optymalnej transmisji dźwięku, ale utracimy wygodę sterowania…Choć tylko w części, bowiem w takiej konfi guracji w rolę sterownika dla podstawowych funkcji sprzętu przenośnego wejdzie fi rmowy pilot amplitunera.