W górnej części frontu Yamahy RX-V677 ulokowano wyświetlacz oraz przyciski pobocznych systemów, a w dolnej - większość funkcji, wśród nich wyeksponowany system Scene, selektor źródeł, regulację wzmocnienia oraz wejście podręczne.
Po początkowych zawirowaniach z portem USB, teraz obsługuje on zarówno nośniki pamięci, jak i sprzęt Apple. Producent bardzo długo opierał się również systemowi Airplay, stosując własne metody transferu danych z iPhone-ów czy iPadów. Ostatecznie jednak kilka lat temu uległ standardowi i obecnie amplitunery (w tym także i RX-V677) pracują w natywnym (dla przesyłania sygnałów) środowisku Apple.
Dla osób, którym jednak nie po drodze z produktami "i", Yamaha ma wejście HDMI z mobilnym dodatkiem MHL, transmisję USB uzupełnia jeszcze kompozytowy port wideo. Wyjście słuchawkowe wsparte jest firmowym systemem Silent Cinema, odpowiedzialnym za kreowanie efektów przestrzennych właśnie poprzez słuchawki. Jest oczywiście wejście dla mikrofonu kalibracyjnego, warto również zwrócić uwagę na łatwo dostępny tryb Pure Direct.
W ramach gniazd HDMI mamy pięć wejść i jedno wyjście; jest urodzaj złącz analogowych, dwa wejścia komponent, dwa kompozyt, dla obydwu tych formatów przygotowano po jednym wyjściu. Producent stworzył też dość okazałą sekcję audio z czterema wejściami RCA.
Podobnie jest w obszarze cyfrowym - dwa gniazda współosiowe i dwa optyczne. Dzięki specjalnemu układowi selektora impedancji do amplitunera można oficjalnie, bez żadnych obaw, podłączyć kolumny 4-omowe - wprawdzie tylko dla kanałów przednich, bo cała reszta "musi" być "min. 6-omowa", ale w praktyce i pozostałe kanały zniosą 4 omy.
Yamaha RX-V677 ma siedem par zakręcanych terminali i dwie dodatkowe pary w postaci mniejszych zacisków sprężynkowych; "oddelegowano" je do pracy z efektowymi kolumnami przednimi, ale różnica między Yamahą a "resztą świata" polega na tym, że podczas gdy inni proponują uniwersalny system Dolby ProLogic IIz, Yamaha promuje firmowy algorytm Presence.
Seria 600 Yamahy to od dość dawna tzw. amplitunery sieciowe, jednak to właśnie w najnowszym modelu RX-V677 widać w tym względzie duże zmiany. Po raz pierwszy bowiem, oprócz gniazda przewodowego LAN, jest także wbudowany bezprzewodowy moduł Wi-Fi. Nie wiadomo, dlaczego producenci tak bardzo stronią od tego dodatku.
Kiedyś w najdroższych modelach praktykował to Denon, ale szybko się z tego pomysłu wycofał. Teraz coś tak oczywistego i wygodnego jest dostępne u Yamahy. Oprócz Airplay’a mamy obsługę DLNA, serwisu Spotify i oczywiście tuner sieciowy. Producent od lat rozwija także własną aplikację sterującą dla smartfonów i tabletów.
Sekcja HDMI została dostosowana do wymagań standardu 4K, jest także odpowiedni układ skalujący oraz konwerter sygnałów wizyjnych, co oznacza, że dla źródeł wszystkich typów wystarczy pojedynczy kabel wyjściowy HDMI.
Możliwości dekodowania formatów audio obejmują standardy MP3, WMA, AAC, ale także Flac i Alac (ten format to także nowość w modelu Yamaha RX-V677), odpowiednio dla plików 24 bity/192 kHz i 24 bity/96 kHz.
Odsłuch
Może to już po części wynik wymieszania wcześniejszych wrażeń, ale brzmienie Yamahy RX-V677 jawi mi się ciekawą kombinacją cech kilku wcześniej opisanych amplitunerów. Yamaha RX-V677 nie wnosi zasadniczo nic nowego - bo cóżby to jeszcze mogło być? Umiejętnie łączy te elementy, które mogły się podobać, eliminując z nich przesadę, która mogła być męcząca.
Dobrym zrównoważeniem i dynamiką RX-V677 przypomina VSX-924, jednak Yamaha jest mniej impulsywna, za to staranniejsza w kształtowaniu wybrzmienia. Ucieka od agresywności w wyższej średnicy, jednak niczego nie chowa.
Być może kluczowe jest połączenie lekkości i swobody z dozą miękkości, która z kolei przebijała z brzmienia Harmana, grającego jednak ciemniej i cieplej. Może więc ostatecznie Yamaszce nabliżej do Marantza?
W tym porównaniu słychać wyraźną różnicę na basie - Yamaha RX-V677 ma bas mocniejszy, jeszcze nie potężny, ale już wypełniony i wspierający dolną średnicę. Całe brzmienie jest przez to dość gęste, esencjonalne, a przez to zwyczajnie przyjemne - nie irytuje suchością i płaskością.
Wi-fibezpośrednio
Podstawowym trybem transmisji Wi-fijest taka konfiguracja, w której kilka urządzeń "podłączonych" jest (bezprzewodowo) do jednego punktu dostępowego - zwykle jest nim po prostu domowy router rozdzielający także sygnał z internetu do wszystkich urządzeń (komputera, smartfona, telewizora...).
W ten sposób każde z nich ma dostęp do globalnej sieci, ale może także komunikować się ze sobą. Taka elastyczność jest ważna w przypadku amplitunerów, niektóre z ich funkcji wymagają dostępu do internetu (np. radio internetowe czy Spotify), inne korzystają z zasobów dysków twardych, choćby komputera stojącego w drugim pomieszczeniu (np. odtwarzanie plików Flac HD), jeszcze inne (Airplay) sprzętu przenośnego.
Każde z nowych źródeł sygnału (np. odwiedzający nas znajomy ze smartfonem) musi jednak połączyć się z głównym punktem dostępowym (routerem), by "dostać" się do amplitunera. Aby usunąć tę niedogodność, opracowano specjalny tryb Wi-fiDirect, w którym łączą się bezpośrednio tylko dwa "zainteresowane" urządzenia, w naszym przypadku amplituner i smartfon - z pominięciem routera i bez dostępu do innych urządzeń sieciowych.
Wi-fiDirect przypomina więc swoim działaniem Bluetooth, z tą różnicą, że gwarantuje dużo wyższą prędkość transmisji oraz zasięg. Włączenie Wi-fiDirect wyłącza jednak "klasyczne" Wi-Fi, co oznacza, że w tym trybie amplituner traci komunikację z siecią domową (internetem, serwerami NAS itp.).
Radek Łabanowski