Ni stąd ni zowąd... czy wypada lekceważyć markę Quad, jedną z najbardziej zasłużonych dla Imperium Brytyjskiego? W tym gronie na pewno najstarszą, a grono jest przecież doborowe. Nie wypada, więc nie lekceważę, tyle że Quad dokooptował do tej grupy na końcu i trochę niespodziewanie.
Sława Quada koncentruje się wokół głośników elektrostatycznych, które brytyjska firma dostarczała na rynek jako jedna z pierwszych - czy wręcz pierwsza - już pół wieku temu. I dostarcza do dzisiaj, w kolejnych wersjach.
Potem pojawiły się wzmacniacze lampowe, a z upływem czasu również tranzystorowe, wreszcie i odtwarzacze CD, czyli jednym słowem "elektronika", na wskroś oryginalna i wartościowa, która też zdobyła sobie uznanie, chociaż chyba na zawsze skazana jest na rolę drugoplanową względem elektrostatycznych sław Quada.
W tym rozdaniu konwencjonalne zespoły głośnikowe pełnią już rolę trzeciorzędną, są najrzadziej spotykane w testach i w sklepach. Nie dlatego, że są słabe, w każdym razie wcale nie funkcjonuje o nich zła opinia - opinii jest niewiele, bo mało kto je zna. To wcale nie lekceważenie Quada, ale właśnie sława innych jego produktów wywołuje wrażenie, że 22L jest tutaj trochę na doczepkę...
Nie chodzi tylko o samą sławę elektrostatów Quada. Nie można zjeść ciastka i go dalej mieć - to chyba brytyjskie powiedzenie. Sam Quad, przekonując o przewagach swoich elektrostatów, wytyka problemy przetworników dynamicznych, z których zbudowane są "normalne" zespoły głośnikowe - takie jak 22L.
Większość firm głośnikowych stara się, aby splendor najlepszych, flagowych konstrukcji służył też tańszym modelom, nie tak zaawansowanym czy rozbudowanym, ale mającym cechy wspólne z firmowymi referencjami. Stąd przecież hasła Nautilus i Kevlar przewijają się przez całą ofertę B&W, tak jak Uni-Q u KEF-a czy wklęsła kopułka u Focala.
Świat głośników Quada jest ostro podzielony, są w nim te droższe, lepsze - elektrostatyczna arystokracja i te tańsze, wedle filozofii firmy zasadniczo gorsze - dynamiczne pospólstwo. Jednak właśnie to pospólstwo ma partnerować elektronice Quada, której większość wcale nie jest bardzo droga.
Odtwarzacz za kilka tysięcy, wzmacniacz za kilka tysięcy, więc kolumny - no przecież nie za kilkadziesiąt. Niestety, nie można na poważnie zrobić elektrostatu za kilka tysięcy. Można odesłać klientów do innych firm głośnikowych, ale czemu nie spróbować samemu? W serii L są dwa monitory, dwie kolumny wolnostojące, jeden centralny i jeden subwoofer.
22L to ten większy podłogowiec, mniejszy 21L nie jest dosłownie mniejszy, ale ma tylko jeden głośnik niskośredniotonowy - jest układem dwudrożnym. 22L kosztują cztery tysiące, a najtańsze elektrostaty grubo ponad dziesięć, więc wciąż jest poważna luka w ofercie, lepsze urządzenia z serii 99 wciąż czekają na mocniejsze kolumny, choć niekoniecznie od razu elektrostaty.
Quad podchodzi więc do tego segmentu produktów trochę bojaźliwie, coś oferując, ale bez wielkiej wiary, że szeroka gama konwencjonalnych głośników, adekwatna do wyboru elektroniki, spotkałaby się z podobnie przychylnym - jak elektronika - przyjęciem. Jak się ktoś uprze, żeby kupić "zwykłe" kolumny Quada, pewnie motywowany chęcią posiadania firmowego kompletu, to ostatecznie coś mu się dobierze...
W porównaniu do konkurencji na tym pułapie cenowym, Quad 22L wcale nie są z góry skazane na porażkę. Jedna rzecz wyróżnia je natychmiast i pozytywnie. W kształtach skrzyneczka jest najprostsza jaka tylko może być, ale przy takiej jakości wykonania to nawet atut - niewymuszona elegancja aż bije w oczy...
Naturalny fornir, cecha bezapelacyjnie pozytywna, został polakierowany na wysoki połysk. Z pewnością jeszcze dodaje to kolumnom blichtru i zdecydowanie wyróżnia je wśród konkurencji, załatwiającej tę sprawę mniej czy bardziej estetyczną sztuczną okleiną - za wyjątkiem Monitor Audio, które też zainwestowało w fornir (albo lakierowanie na srebrno).
To ciekawe, że stosowanie bardziej wartościowych naturalnych oklein idzie dodatkowo w parze z większym ich wyborem, podczas gdy kolumny foliowane są i mniej eleganckie i zwykle oferowane w mniejszej liczbie wersji kolorystycznych.
Ciekawe, ale chyba wytłumaczalne: fornirowanie to robota i tak w dużej mierze prowadzona ręcznie, więc elastyczność produkcji może być większa. Kolumienki Quada zapakowane są w podwójne pudła, owinięte w bawełniane woreczki, a w komplecie są rękawiczki. Prawie wszystkie detale wykonania i opakowania stoją na poziomie godnym produktów hi-endowych. Słowo "prawie" wyjaśnię dalej.
Układ dwuipółdrożny, jakim jest 22L, z jednej strony można uznać za dość konwencjonalny, z drugiej strony prezentuje kolejną odmianę tego typu konstrukcji.
W B&W 684 mieliśmy identyczne głośniki (niskotonowy i nisko-średniotonowy), ale pracujące w odrębnych i do tego znacznie różniących się objętością komorach; w Focalu i Monitor Audio głośniki się różniły, za to instalowano je tam we wspólnych komorach.
22L2 zarówno różnicuje głośniki, jak i wydziela im własne komory. Mają one nie tylko różną objętość, ale tworzą też odmiennego typu układy rezonansowe - górna jest zamknięta, dolna to bas-refleks, z otworem na tylnej ściance.
Tu małe zastrzeżenia: po pierwsze otwór ma niewyprofilowane krawędzie wylotu, po drugie w przegrodzie dzielącej obudowę są nieszczelności, które ujawnił pomiar pokazujący odciążenie górnego głośnika, efekt charakterystyczny dla działania głośnika w układzie rezonansowym z otworem, a nie w komorze (szczelnie) zamkniętej.
Zjawisko to nie musi być szkodliwe, chociaż nie podejrzewam, aby zostało w konstrukcji 22L zaplanowane - wówczas firma chwaliłaby się "zaawansowanym" systemem obudowy, podczas gdy z materiałów firmowych dowiadujemy się po prostu o bas-refleksie dla niskotonowego i komorze zamkniętej dla nisko-średniotonowego.
Przegroda ta ustawiona jest ukośnie, co dodatkowo redukuje fale stojące, kolejne wzmocnienia obudowy to pionowy wieniec w komorze górnej i poziomy w komorze dolnej. Całkiem nieźle, jak na tak zwartą kolumienkę.
Głośniki też wyglądają przyzwoicie. Wysokotonowy, jak wszystkie tweetery w tym teście, ma magnes neodymowy, jednak podobnie jak Monitor Audio w RS6, nie wykorzystuje tego do zbliżenia kopułki do głośnika niskośredniotonowego.
Za to jako jedyna w tym teście, kopułka wysokotonowa Quad 22L jest tekstylna - stoi naprzeciw zgodnej koalicji kopułek metalowych B&W, Focala, KEF-a i MA. Nie jest to jednak odzwierciedlenie proporcji panujących w całym głośnikowym świecie, gdzie siły obydwu frakcji są mniej więcej wyrównane.
W opisie B&W poniechałem przedstawiania zalet Kevlaru - co kiedyś było obowiązkowym punktem programu w każdym teście kolumn tej firmy. Ponieważ Kevlar jest przez B&W stosowany nieustannie, a we właściwościach tego materiału nic się nie zmienia, więc w pewnym momencie odpuściłem sobie i czytelnikom.
Kevlar się nie zmienia, ale może zmieniają się czytelnicy i chcieliby wiedzieć, co w nim takiego nadzwyczajnego. Można jednak o tym napisać wcale nie przy okazji B&W, a nawet nie pisząc o Kevlarze...
Z punktu widzenia właściwości akustycznych chodzi bowiem przede wszystkim o wspólną dla wszystkich tego typu membran - z włókna Kevlarowego, szklanego czy węglowego - strukturę plecionki, która prowadzi falę nie promieniście od cewki do krawędzi membrany, ale wzdłuż włókien, a przebieg włókien w każdą stronę jest nieco inny, co rozprasza fale stojące.
22L2 są śliczne, jednak pewien uszczerbek na urodzie może powstać, gdy bez odpowiedniej czułości będziemy zdejmować maskownicę - kołeczki ją trzymające są cieniutkie i kruche jak zapałki - pierwszą kolumnę wyjąłem z opakowania z już urwanymi trzema (spośród czterech), przy drugiej już bardzo uważałem, ale i tak jeden urwałem...
Przyznaję się bez bicia, ale coś jest z tym nie tak. Bo chyba nikt nie zdejmował więcej (różnych) maskownic ode mnie, a tym razem "zaliczyłem" większość kołeczków spośród wszystkich, jakie urwałem w całej swojej karierze.
Odsłuch
Brzmienie Quadów 22L było sprawą zupełnie otwartą, nie obarczoną specjalnymi oczekiwaniami związanymi z wcześniej testowanymi kolumnami tego samego producenta. Czy można się spodziewać, że działanie konwencjonalnego układu dwuipółdrożnego będzie miało dużo wspólnego z brzmieniem paneli elektrostatycznych?
Tak odmienne rodzaje przetworników, działające na zupełnie innych zasadach, determinują wiele cech akustycznych właściwych dla jednej, a nieosiągalnych dla drugiej opcji; cech albo korzystnych albo tworzących barierę dla pewnych wymiarów jakości brzmienia.
Elektrostat generuje specyficzną, dipolową charakterystykę kierunkową, której nie będziemy tu wyjaśniać, bo ostatecznie nie jest to test dipoli, ale skutki tego są dalekosiężne, zwłaszcza dla sposobu kreowania przestrzeni.
Ostatecznie w ręku konstruktora zawsze pozostaje możliwość korygowania kształtu charakterystyki przetwarzania, ale nie jest to narzędzie, które uczyni z dipola "normalną" kolumnę lub na odwrót. A mimo to w brzmieniu 22L można usłyszeć pewne powinowactwo z dużymi panelami Quada.
Nie oznacza to podobieństwa, jakie można osiągnąć w ramach tej samej techniki, jakie spotyka się wśród kolumn tej samej serii i tej samej firmy, ale oznacza tylko tyle - i aż tyle - że brzmienie 22L ma trochę więcej wspólnego z elektrostatami ESL, niż pozostałe kolumny tego testu.
Dla wielu użytkowników uznających ESL-e za wzorzec już to wystarczy za mocną rekomendację. Jakikolwiek wspólny mianownik z najbardziej kultowymi, ale kłopotliwymi w ustawianiu i kosztownymi elektrostatami, w zgrabnych kolumienkach za 4 000 zł, to może być to.
Wypada jeszcze tylko uwiarygodnić tę rekomendację jakimiś konkretami. Brzmienie 22L jest mocno osadzone w zakresie średnich tonów, do których na trwałe przyklejono górę pasma, tworząc bardzo spójny, jednorodny konglomerat - zasadniczo dość podobny do prezentacji iQ7SE, z równym, nie wycofanym przejściem w obrębie "wyższego środka".
Same wysokie tony też nie są tłumione, jednak barwę mają bardzo pastelową, może nawet trochę przyszarzałą... informacji z tego zakresu biegnie dość dużo, jednak są one podawane bez błysku tym bardziej nie spotykamy nawet śladów metaliczności.
Czy takie limity mają ścisły związek z brzmieniem elektrostatów, chwalonych przecież za szybkość i transparentność? Słuchałem obydwu najnowszych ESL-i i przy wszystkich ich atutach, rola skrajów pasma, zarówno basu, jak i wysokich tonów, nie jest w nich pierwszoplanowa.
Analityczność jest dobra, jednak bez wewnętrznego napięcia, bez dramatyzowania, bez forsowania detali na pierwszy plan. Właśnie dzięki temu, że daleko jest do efekciarstwa polegającego na eksponowaniu szczegółowości, pojawia się wrażenie dominacji dźwięków podstawowych, ze środka pasma.
Równocześnie brzmienie nie jest przyciemnione, środek ciężkości charakterystyki jest dobrze wyważony. W pierwszym wrażeniu średnie tony też nie są szczególnie plastyczne czy przejrzyste, są po prostu mocne i wyraziste.
Z czasem okazuje się jednak, że Quad 22L potrafi ukazać dźwięki, które innym kolumnom umykają. Nie chodzi o szczegóły i kontury, ale o barwy. Nie pojawią się one w pełnej krasie na pierwszej lepszej płycie, jednak kiedy efekt ten już uchwycimy, to z pewnością docenimy i będziemy łatwiej dostrzegać jego przejawy na następnych nagraniach.
Małe czarowanie urozmaica brzmienie, które bez tego mogłoby wydawać się trochę zbyt jednorodne. Bas z pewnością nie jest w gatunku poznanym w Chorusie 716V ani w RS6. Nie idzie jak burza, jest delikatniejszy, potrafi zaznaczyć niskie składowe, z utrzymaniem rytmu nie ma wielkiego problemu, ale to bas będzie w miarę sprawnie podążał za muzyką, a nie sam ją prowadził.
Dynamika stąd się wywodząca jest umiarkowana, jednak nie można stwierdzić, że bas jest ubogi - wręcz przeciwnie, potrafi wybrzmiewać bardzo różnie. Mając gdzieś pewne słabości, nie podbija żadnego wąskiego podzakresu, nie tłucze dość jednostajnie, nie pulsuje wciąż tą samą nutą.
To prawda, nie ma "wykopu", jaki słychać z Focala, ale i tak mamy dobre wypełnienie, bas nigdy nie ucieka i dobrze wiąże się ze średnicą.
Słyszalnie niska jest efektywność 22L, przełączone bezpośrednio z Chorusów 716V wydają się grać dźwiękiem o mniejszej skali, ale to też kwestia podbicia skrajów pasma w kolumnie francuskiej.
Przyznaję, to brzmienie jest mało komercyjne, dostrzeżenie jego atutów nie jest łatwe, nie są to kolumny w pełni uniwersalne, które zagrają wszystko i ze wszystkim - dobór sprzętu będzie kluczowy, wypada ożywić wysokie tony, dopełnić średni bas.
Potrzebny wzmacniacz dynamiczny, z wigorem, z polotem, nawet lekko wyostrzony, żaden sucholec. Brzmienie 22L, śladem pewnych cech konstrukcyjnych, przypomina bardziej znane kolumny Wharfedale. I jedne, i drugie, chociaż produkowane daleko od macierzystych Wysp Brytyjskich, mają naprawdę bardzo brytyjski profil.