Firma Xavian jest od dawna obecna i dość dobrze znana na polskim rynku, jednak wypada ją przypomnieć, bo na łamach "Audio" nie gościła często, a ostatni test opublikowaliśmy pięć lat temu. Oferta Xaviana jest całkiem spora, jednak nowości nie pojawiały się w niej często.
Ostatnio coś się ruszyło, najpierw na poziomie urządzeń ze średniej półki - jesienią zeszłego roku wprowadzono serię Neox, a w tym roku dwa wspomniane podstawkowce. Barletta wcześniej też nie stronił od tego gatunku, ale niemal jednoczesne wypuszczenie dwóch podstawkowców jest intrygujące. Otwierają one dwie nowe serie: Perla - tańszą serię Natura, Orfeo - high-endową serię Epica, a obydwie wpisują się w plan stosowania obudów z litego drewna.
Droższy Orfeo nie staje się automatycznie flagowcem firmy w znaczeniu najdroższego modelu, tutaj palmę pierwszeństwa dzierży wciąż XN 360 - konstrukcja znacznie większa, trójdrożna, czterogłośnikowa, co tłumaczy jej pozycję na szczycie hierarchii.
Z kolei model podstawkowy z tej samej serii, XN 270, jest wyraźnie tańszy od Orfeo, który ostatecznie należy uznać za firmową referencję właśnie w obrębie konstrukcji podstawkowych, a także za manifest rozwiązań, które Barletta uważa dzisiaj za najwartościowsze.
Obudowa została wykonana z litego orzecha… Kojarzy się wam z Sonusem? Poniekąd słusznie, chociaż Sonus od dawna takich nie robi. Produkował dwadzieścia lat temu.
Xavian Orfeo jest bardzo ciężki, ale nie bardzo duży - to mniej więcej przeciętna wielkość podstawkowca o kształtach proporcjonalnych i konwencjonalnych, niemal idealny prostopadłościan z delikatnymi ścięciami wokół przedniej ścianki i zaokrągleniami wszystkich krawędzi. Nie wymagajmy jednak od projektu bazującego na litym drewnie fantazyjnych kształtów - Xavian i tak zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko.
Xavian Orfeo - obudowa
Zresztą od razu poczujemy, że mamy w rękach coś specjalnego. Jeden monitor ma masę aż 17 kg, co skłoniło mnie do policzenia ich gęstości… Cała konstrukcja ma objętość brutto 17 litrów, a więc 1kg na litr. Obudowa z litego drewna to marzenie wielu hobbystów, ale i źródło wielu problemów oraz nieporozumień. Wiele obudów tylko wygląda tak, jakby były wykonane z litego drewna, podczas gdy w rzeczywistości tylko "udają" taką konstrukcję, co jest efektem zręcznego oklejania paskami forniru imitującymi klepki.
Wykonanie obudowy z prawdziwych klepek to wyzwanie dla najlepszych stolarzy; lite drewno "pracuje", kurczy się i pęcznieje wraz z wiekiem i pod wpływem warunków atmosferycznych, co umożliwia podłoga ułożona z klepek, gdyż pozostawia się w niej odpowiednie luzy między deskami, także dylatację pod ścianami. Jak to sobie wyobrażacie w obudowie głośnikowej, która musi być szczelna i gładka?
Po pierwsze, drewno trzeba bardzo dobrze wyselekcjonować i wysezonować; po drugie, użyć specjalnych klejów - bardzo mocnych, ale elastycznych, aby pozwoliły na minimalne "ruchy" klepek rozładowujących naprężania, bo nawet martwa natura nie zniesie gwałtu i przy zbyt sztywnych połączeniach zaczną pękać same deski. Problem w tym, że drewno się starzeje, kleje się starzeją i nie wiadomo, czy obudowa z klepek wytrzyma rok, dwa, pięć czy dziesięć lat. Lepiej spytać o gwarancję…
Wielu producentów, którzy ambitnie zaczynali od takich obudów, z powodu powyższych problemów, rakiem się z nich wycofało, np. Sonus faber, znane też były perypetie polskiej firmy QBA i jej konstrukcji Sobieski.
Dzisiaj "skrzynki" z litego drewna należą do rzadkości, a tak wykonane obudowy wolnostojące to albo mistrzostwo świata, albo bubel; przecież na takiej powierzchni, jakiej wymaga kolumna wolnostojąca, deski zmieniają wymiary w sposób jeszcze trudniejszy do opanowania.
Trzynasta para nie okazała się pechowa, chociaż była trochę zagadkowa. Terminal przyłączeniowy tylko pozornie jest podwójny i umożliwia bi-wiring, faktycznie dodatkowe zaciski dają możliwość podłączenia w różnych kombinacjach, skutkujących różnymi charakterystykami.
Obudowę Orfeo wykonano z litego drewna od A do Z. Producent nie ułatwił sobie zadania również w obrębie przedniej ścianki, gdzie jest konieczne wykonanie nie tylko otworów, ale i dokładnych podfrezowań (na wpuszczone kosze głośników); taką obróbkę znacznie łatwiej wykonywać w jednorodnym MDF-ie niż w drewnie, które na ostrych krawędziach może się odszczypywać. Jednak w wykonaniu Xaviana nie widać najmniejszej skazy.
W drewnie wyfrezowano profil wylotu tunelu bas-refleks (również drugi koniec tunelu jest wyprofilowany, ale tam występuje już element plastikowy, podczas gdy główna część jest aluminiową rurką). Na przedniej ściance wypalono logo firmy i nie zeszpecono jej uchwytami na maskownicę - pod jej powierzchnią ukryto w nowoczesny sposób magnesy, a sama maskownica ma bardzo cienką ramkę, co daje dużą szansę na tylko niewielki jej wpływ na charakterystykę. Maskownicę również ozdobiono logo - specjalnym, grubym i złotym, pasującym do całej konstrukcji.
Podobnie jak w przypadku podstawkowych Sonusów, Xavian oferuje standy - oczywiście i w nich dominuje drewno orzechowe, z którego wykonano prostą, pionową nogę. Polakierowany na czarno cokół jest duży i na pewno dobrze stabilizuje cały zespół podstawka-głośnik, natomiast górny blat jest wyraźnie mniejszy od podstawy obudowy, w dodatku nie przewidziano przykręcenia obudowy do blatu, a jedynie jej swobodne postawienie; wiem, że to dopuszczalne, tradycyjne rozwiązanie, lecz coraz częściej mamy możliwość unieruchomienia monitorów, zwłaszcza na dedykowanych im standach. Być może obudowa monitorów Xavian Orfeo jest tak solidna, że wytrzyma upadek na podłogę, ale nie wytrzyma tego podłoga...
Xavian Orfeo - układ głośnikowy
Układ głośnikowy wygląda na pierwszy rzut oka równie konwencjonalnie jak obudowa - tym razem mamy duży, 18-cm głośnik nisko-średniotonowy i kopułkę nieco większą od 1-calowego standardu. Jej dość duży, metalowy front, delikatnie wyprofilowano - służy to korekcie charakterystyk kierunkowych w celu ich zbliżenia do charakterystyk głośnika nisko-średniotonowego w zakresie częstotliwości podziału (zabieg znany i lubiany przez coraz większą grupę konstruktorów, chociaż wcale nie przez wszystkich).
Na grubości tylnej ścianki wyprofilowano wylot tunelu bas-refleks, zasadniczą część tunelu wykonano z aluminiowej rurki zakończonej z drugiej strony plastikowym profilem.
Na dłużej zatrzymamy się przy głośniku nisko-średniotonowym, który imponuje potężnym, aluminiowym korektorem fazy; wziąłem suwmiarkę, musiałem zmierzyć - jego średnica wynosi 52 mm (dwa cale), więc taka jest i cewka drgająca.
Może to nie jest rekord absolutny (18-cm przetworniki Dynaudio mają cewki jeszcze większe - 75 mm), ale wynik wyraźnie ponadprzeciętny i zupełnie unikalny w związku z zastosowaniem korektora fazy (nie przypominam sobie innej, podobnie skonstruowanej "18").
Nie należy jednak bezkrytycznie się tym zachwycać, duża cewka to zalety i wady, zwłaszcza w przetwornikach średniotonowych i nisko-średniotonowych. Duża cewka to duża wytrzymałość cieplna, ale też większa masa drgająca i większa indukcyjność, która jednak może być zredukowana przez specjalną konstrukcję układu magnetycznego, z zastosowaniem różnych odmian tzw. pierścieni Faradaya, co Barletta zresztą zapowiada. Ciekawe jest też górne zawieszenie - złożone z dwóch fałd.
Materiały membran nie odbiegają znacznie ani od tradycji Xaviana, ani od sytuacji, jaką spotkaliśmy w Sonusie. Tutaj również rządzą materiały naturalne, a więc celuloza (tym razem bez specjalnych dodatków, za to wyraźnie impregnowana) i jedwab.
Znamienne jest, że obydwaj producenci użyli 29-mm, a nie 25-mm kopułek; większa cewka pozwala na obciążenie większą mocą, czyli na ustalenie niższej częstotliwości podziału i zastosowanie łagodniejszego filtrowania, natomiast dopracowywane latami metody powlekania pozwalają już takim kopułkom swobodnie osiągać do 20 kHz, warunkiem czego było kiedyś nieprzekraczanie średnicy 25 mm.
Roberto Barletta od wielu lat stosuje głośniki skandynawskich specjalistów i tego nie ukrywa, pisząc o tym w swoich materiałach (tymczasem Sonus Faber już unika robienia reklamy swoim kontrahentom); jednak w obydwu nowych podstawkowcach zmienił kurs i chwali się zastosowaniem własnych przetworników - sygnowanych marką Audio-Barletta - chociaż wyprodukowanych we współpracy z włoską firmą Ciare.
Po wykręceniu głośników zauważyłem, że obudowa jest bardzo silnie wytłumiona - takiej ilości materiału tłumiącego (gąbki) "nie powstydziłaby się" obudowa zamknięta, bas-refleksy zwykle tłumi się o wiele słabiej, aby nie gasić rezonansu obudowy, który chce się przecież wykorzystać. Wyciągnąłem kilka warstw gąbki, żeby dotrzeć do zwrotnicy, którą przykręcono do tylnej ścianki.
Wierzchołek potężnego korektora fazy sięga płaszczyzny przedniej ścianki. Membrana jest wykonana z prasowanej i powlekanej (z jednej strony) celulozy, gumowe zawieszenie składa się z dwóch fałd.
Producent chwali się zastosowaniem "najlepszych części dostępnych na świecie", wybranych na podstawie "jakości muzycznej", ale obietnice takie składa co druga firma… Tym razem jednak jest na co popatrzeć. Wszystkie trzy cewki są taśmowe (Mundorf), a wśród kondensatorów przewagę mają Mundorfy EVO Oil. Pewnie, że można znaleźć jeszcze droższe, ale po co? Końcówki elementów są zawijane na śrubach wkręconych w płytkę i tam ze sobą lutowane - połączenie jest więc bezpośrednie i bardzo solidne.
Niezależnie od jakości elementów, specjalna jest topologia zwrotnicy - z bardzo rzadko stosowanymi filtrami szeregowymi. Xavian nazywa ten układ "Fase Zero", co ma sugerować brak przesunięć fazowych (do dyskusji…). Nie pozwala to jednak na wykonanie instalacji bi-wiring; nie ma czego żałować, ale z tyłu widać jednak podwójny zestaw zacisków przyłączeniowych, w komplecie dostajemy też parę zworek…
Na zdjęciu w prospekcie wyraźnie widać oznaczenia nad zaciskami: +LF, +HF, -LF, -HF. Cóż to może oznaczać innego, niż przygotowanie systemu do bi-wiringu? Jednak na testowanych egzemplarzach oznaczenia były już inne: +1, +2, -1, -2. Roberto Barletta zmienił projekt, my dostaliśmy już parę w wersji "bez bi-wiringu/ z regulacją".
Okazało się, że podwójne zaciski służą różnym sposobom podłączenia (z bi-wiringiem niemającym ostatecznie nic wspólnego), które w czasie przeprowadzania naszego testu nie były jeszcze opisane w instrukcji. Dostaliśmy ją tuż przed "zamknięciem" tego materiału. Sposoby te pozwalają uzyskać różne charakterystyki, a więc różne brzmienia.
Być może układ ten nie był od początku planowany, lecz został sprowokowany faktem, że już przygotowane podwójne gniazdo (a w zasadzie obudowa z otworami na cztery trzpienie mocujące) nie mogła służyć do bi-wiringu na skutek zastosowania zwrotnicy szeregowej, trzeba więc było wymyślić inne zastosowanie dla "nadliczbowych" trzpieni.
Tak czy inaczej, ostateczny rezultat może tylko cieszyć, możliwość zmian charakterystyki nikomu nie zaszkodzi, tym bardziej, że w naszym teście odsłuchowym najlepsze efekty dało ustawienie wcale niebędące ustawieniem "referencyjnym" (chociaż wtedy wcale o tym nie wiedzieliśmy… bowiem rutynowo założyliśmy zwory, co jak się okazało, uruchamiało opcję "jaśniejszej" reprodukcji).
Kształty charakterystyk dla różnych sposobów podłączenia opisujemy w laboratorium.