Na początku lat 90. ubiegłego wieku (wciąż trudno mi się przyzwyczaić, że w ten sposób mówimy o wieku XX, a nie XIX), kiedy nasz rynek został otwarty dla produktów "zachodnich", w awangardzie znajdowała się firma Jamo - jako jedna z pierwszych, a może wręcz pierwsza, która zdecydowała się przełamać monopol Tonsilu, czy raczej uzupełnić jego wiecznie deficytową ofertę.
Nie chodzi mi o import bagażnikowy, ale o regularną dystrybucję i dostępność nie tylko dla wtajemniczonych i znajomych Królika, lecz i dla Kowalskiego. Mija więc okrągłe 20 lat obecności Jamo w Polsce, obecności, której postrzeganie zmieniało się z upływem czasu.
Na tle rodzimych produktów konstrukcje tej marki jawiły się jako znacznie bardziej nowoczesne, eleganckie i sięgające hi-endowych szczytów, co potwierdzały referencyjne Oriele, jedne z najlepiej wówczas znanych - zresztą nie tylko w kraju, ale i w całej Europie - kolumn z najwyższej półki.
Dopiero nieco później, gdy napłynęła fala innych firm, szarżujących z jeszcze droższymi propozycjami, Jamo utraciło status marki ekskluzywnej, do czego zresztą przyczyniła się sprzedaż w "sieciach" i słabnąca pozycja w specjalistycznych sklepach.
Jamo to duża firma, która potrafi czerpać korzyści z produkcji na dużą skalę, ale jednocześnie, ze względu na swoją obecność w rejonach niskobudżetowych, musiała pożegnać się z sympatią wielu audiofilów, darzących swoimi względami marki małe i średnie, "wyspecjalizowane".
To jeden z elementów swoistego audiofilskiego światopoglądu, który ma swoje racjonalne źródło, lecz ulega wypaczeniu na skutek przykładania prostych szablonów do zawsze indywidualnych sytuacji.
Myślę, że firmie Jamo należy się lepsze traktowanie i większe uznanie - nie tylko za przeszłe zasługi, ale i za obecną ofertę. Gdyby takie konstrukcje jak choćby Jamo C807 pokazały firmy z audiofilskiego firmamentu, żądałyby za nie znacznie wyższych cen, a i tak zdobywałyby pochlebne recenzje.
Na najwyszszym szczeblu
Seria C 800 jest najwyższą w firmowej hierarchii, nie licząc zupełnie odrębnych konstrukcji Reference. Litera C pochodzi od Concert, a tak właśnie nazwano w połowie lat 90. najlepsze (poza Orielami) modele firmy, jednak obecnie C może zwodzić, bo oprócz serii C 800 mamy również C 600 i C 400, i wszystkie one występują pod wspólnym szyldem Concert.
Jednocześnie nawet najlepsze obecnie dostępne Concerty są tańsze niż kilkanaście lat temu - wówczas 5000 zł nie wystarczyłoby nawet na parę podstawkowców…
Jamo z jednej strony spuściło więc nieco z tonu, odstępując bardziej zamożnych audiofilów innym firmom, z drugiej strony, bardzo zagęściło swoją ofertę w zakresie nisko-średniobudżetowym. W sumie, we wszystkich podseriach C mamy aż 7 konstrukcji wolnostojących i 5 podstawkowych, nie licząc różnych "surroundów", centralnych i subwooferów, a także specjalnych głośników instalacyjnych ("wściennych").
Wypada dokładniej przyjrzeć się serii C 800 - jest w niej tylko jeden podstawkowiec (już kiedyś testowany C 803) i aż trzy kolumny wolnostojące. Jamo C807 jest wśród nich "środkowym"; mniejszy C 805 to podobny, dwuipółdrożny układ, ale z mniejszymi (15-cm) przetwornikami nisko-średniotonowymi, większy C 809 jest układem trójdrożnym z dwoma 18-cm niskotonowymi i 18-cm średniotonowym.
Jako głośnik surroundowy występuje ambitny dipol C 80 SUR (zdublowany układ dwudrożny), jako centralny - C 80 CEN na dwóch "piętnastkach", a subwoofer to znany już C 80 SUB.
Aktywna Korekcja Impedancji
Układ Jamo C807 wydaje się najprostszy wśród trzech dwuipółdrożnych tego testu - obydwa głośniki 18-cm wyglądają na takie same. Po ich wykręceniu okazuje się jednak, że mimo wciąż niewidocznych z zewnątrz różnic konstrukcyjnych, dzieli je jeden szczegół - sygnał docierający do zacisków górnego głośnika i biegnący stąd typowo elastycznymi linkami do cewki drgającej, jest dodatkowo przerzucany cienkimi kabelkami do wnętrza głośnika przez otwór wentylacyjny w układzie magnetycznym.
Producent nie przedstawia szczegółów tego rozwiązania, ale chwali się systemem "Aktywnej Korekcji Impedancji", redukującym zniekształcenia (trzecią harmoniczną) w zakresie średniotonowym - dlatego też układ ten widzimy tylko w głośniku nisko-średniotonowym, a w niskotonowym - już nie.
Być może wewnątrz znajduje się dodatkowa cewka, która zmniejsza zmienność impedancji. I nie chodzi tu tylko o znaną zmienność w funkcji częstotliwości, ale w funkcji przyłożonego napięcia; charakterystyka impedancji nie jest bowiem stabilna, lecz "pływa", co powiększa zniekształcenia wynikające z nieliniowości działania głośnika.
Znanym od lat sposobem "uspokojenia" impedancji jest wprowadzanie do wnętrza układu magnetycznego miedzianych pierścieni i nakładek, w których indukuje się prąd oddziaływujący zwrotnie na cewkę drgającą, redukujący jej indukcyjność. Jamo przedstawia swój system jako skuteczniejszy.
Głośniki nisko/nisko-średniotonowe i bez tej innowacji wyglądają bardzo nowocześnie i rasowo - mają oczywiście odlewane kosze o aerodynamicznym profilu, silne układy magnetyczne i bardzo ciekawe membrany - producent nazywa je "Hard Conical Cone", nie podając jednak żadnej receptury, a tylko stwierdzając zalety - wysoką sztywność bez efektu łamania się membrany (break-up) w całym zakresie nisko-średniotonowym.
Kanapka z miodem
Widać dość gruby sandwicz, złożony z wewnętrznego plastra miodu i zewnętrznych warstw zamykających komórki. Charakterystyczny szczegół widać przy połączeniu membrany z cewką - mały pierścień z pianki; być może wytłumia on jakiś rezonans membrany.
Bardzo efektownie prezentuje się też centralny "korektor fazy" o dużej średnicy, będącej pochodną średnicy cewki. Został wytoczony z aluminiowego walca, z wklęśniętym czubkiem. Sam kosz jest zaprojektowany tak, że zewnętrznym rantem zasłania krawędź wyfrezowania w przedniej ściance.
Głośniki są też inaczej "załadowane" w obudowie: górny - nisko-średniotonowy zajmuje niewiele ponad 1/3 całkowitej objętości, dolny - niskotonowy - pozostałą, znacznie większą część. Wywołuje to rozbieżność w ich charakterystykach, ale same częstotliwości rezonansowe nie są za bardzo rozsunięte (30-35 Hz), dzięki kompensującym różnicę w objętościach, różnym średnicom otworów.
Znajdują się one na tylnej ściance, czym trochę postraszą, ale niskim strojeniu ich pozycja traci na znaczeniu; oczywiście kolumny stojące bliżej ściany będą generować bas silniejszy, jednak jego intensywność mniej zależy od tego, gdzie zobaczymy otwory układu rezonansowego, a bardziej od tego, jak został on dostrojony.
Patenciak
Głośnik wysokotonowy zawiera również dużo firmowych patentów - membrana to jeszcze standardowa, 25-mm jedwabna kopułka, ale cała konstrukcja wygląda już wyjątkowo; "pracująca" część przetwornika jest izolowana od wibracji obudowy, bowiem "pływa" elastycznie zawieszona w wanience, która jest równocześnie komorą wytłumiającą promieniowanie od tylnej strony kopułki.
Front wyprofilowano na kształt krótkiej i szybko rozszerzającej się tuby, co prawda zawężającej charakterystyki kierunkowe, ale właśnie w sposób zamierzony dla najlepszej integracji z głośnikiem nisko-średniotonowym, który w zakresie częstotliwości podziału również nie rozprasza bardzo szeroko.
Dodatkowo zwiększono efektywność (głośnika wysokotonowego) w zakresie kilku kHz. Pozwala to zmniejszyć dostarczaną do głośnika moc elektryczną, a więc zredukować zniekształcenia.
Obudowa Jamo C807 wyłamuje się z formy prostopadłościanu, ma wygięte ścianki boczne i górną, którą wykończono odpowiednio wyprofilowaną płytą z czarnego pleksi - nie wygląda to jeszcze luksusowo, ale też nie tandetnie, zwłaszcza w całkowicie czarnej wersji - pozostałe powierzchnie pokryto okleiną drewnopodobną właśnie w kolorze czarnym (w teście) albo ciemniej jabłoni.
Autonomiczność sekcji niskotonowej i niskośredniotonowej znalazła odbicie na przedniej ściance poprzez podział maskownicy na dwie części, rozdzielone paskiem tworzywa. Cieniutkie maskownice (co zapowiada dobre własności akustyczne) trzymane są w tradycyjny sposób - kołkami, jednak na tyle małymi, że ich gniazda na przedniej ściance nie zwracają na siebie uwagi.
Chromowane kolce zostały wkręcone w małe, odstające od kolumny stopki; większe wyglądałyby już niemodnie, ale te są dość dyskretne, a jednocześnie skutecznie zwiększają rozstaw punktów podparcia.
Kiedyś zarzucano firmie Jamo, że w jej propozycjach jest więcej dresingu niż techniki. Z pewnością nie dotyczy to Jamo C807 - wzornictwo jest dopracowane, choć materiały nie nazbyt kosztowne, aby nie starczyło na to, co najważniejsze - wysokiej jakości przetworniki.
Odsłuch
Jaki jest związek między wynikami pomiarów dokumentującymi doskonałe rozciągnięcie niskich częstotliwości a wrażeniami odsłuchowymi dotyczącymi tego zakresu? Czy jest tu jeszcze o czym pisać, skoro wiadomo na pewno, że charakterystyka Jamo C 807 sięga 25 Hz?
Trudno przecież ten fakt kwestionować na podstawie prób odsłuchowych, więc pisanie że "bas sięga naprawdę nisko" też nie ma sensu, skoro naprawdę nie może być inaczej…
Po części dlatego w testach subwooferów zrezygnowaliśmy z prób odsłuchowych, zdając sobie jednak sprawę, że brzmienie basu nie zależy tylko od jego rozciągnięcia; tam jednak zależy od tak wielu zmiennych, że jeszcze bardziej niepoważne jest wybieranie jakiegoś - jednego z wielu możliwych - ustawienia regulacji oraz kolumn współpracujących i opisywanie tak wykreowanej sytuacji.
Brzmienie kolumn pełnozakresowych też zależy od czynników zewnętrznych, jednak da się byka chwycić za rogi, choćby przez bezpośrednie porównania prowadzone w tych samych warunkach.
Prawie na pewno nie spotkaliśmy do tej pory, i pewnie nie spotkamy już w przyszłości, kolumny, która by tak dobrze służyła jako przykład basowych możliwości układu dwuipółdrożnego; skoro tak, to nie jest to przypadek reprezentatywny dla wszystkich kolumn tego rodzaju, jednak nie jest też zupełnie oderwany od statystycznej średniej; jest jak lider peletonu.
Trudno będzie znaleźć jakąkolwiek kolumnę do 10 000 zł, bez różnicy czy dwuipółdrożną, czy trójdrożną, która dostarczy bas tak wielowymiarowy - nie tylko rozciągnięty, ale też dynamiczny i zdolny do oddania dużej mocy. Wiele kolumn jeszcze droższych nie zapewni takich wrażeń jak Jamo C807, a nie są to wcale "tanie efekty".
Przeciągnąć pasmo nie jest tak trudno, licząc się z utratą precyzji i uderzenia. Można też odwrotnie - twardo nabijać rytm, nie dając wypełnienia. Na samym skraju pasma bas Jamo C807 jest już "poluzowany", ale nie wpływa to ani na szybkość uderzeń wyższego podzakresu, ani na wyrazistość i zróżnicowanie, za to nawet dodaje swobody i plastyczności; ostatecznie mówimy jednak o dźwiękach tak czy inaczej sporadycznych, gdyż Jamo C807 nie ma w zwyczaju stale podgrzewać i uatrakcyjniać muzyki niskim pomrukiem.
Inaczej niż Celan XT 501, Jamo nie gra tak ciężkim wyższym basem, średnicę nie tyle od niego odrywa, co wykształca z pewną autonomią, dzięki czemu nabiera ona większej dźwięczności, nie tracąc wiarygodności płynącej z nasycenia i naturalnej, niespłyconej barwy; gitary elektryczne są pełne witalności, niezaokrąglone, niezmatowione ani nie wychudzone.
Solówki wibrują, akordy uderzają i długo wybrzmiewają, mogą też efektownie zachrypieć, bez nadmiernego wygładzania, choć "estradowej mocy" jest tu mniej niż Celanach.
Jamo C807 ma punkt ciężkości przesunięty lekko w górę w stosunku do niemieckiego konkurenta, co widać w pomiarach - cóż ja na to poradzę - ale inaczej niż by to one sugerowały, to nie w Jamo słychać słabość przełomu niskich i średnich częstotliwości, lecz w Heco słychać promocję tego podzakresu.
Wokale w wykonaniu Jamo są zwykle na pierwszym planie, doskonale wykształcone i zrównoważone, nie popadające ani w nostalgię, ani w nadpobudliwość. Wreszcie wisienka na torcie - wysokie tony.
Od dawna doceniałem w Jamo ich kulturę, neutralność, współpracę ze średnicą, lecz wcześniej nie dostrzegałem takiej płynności, selektywności i dawki słodyczy - może występowała ona już w referencyjnych R 907, a nawet w podstawkowych Jamo C803 - bo przecież zastosowano tu ten sam typ przetwornika.
Wrażenia jednak nie były tak przyjemne, jak teraz. Kwestia aplikacji, kompozycji całości, nastroju? Jamo C 807 wprawiają w doskonały nastrój, to pewne. Zrównoważone, żywe, wyrafinowane, piękne w całym pasmie, od spektakularnego basu, przez soczysty środek, po detaliczną górę.
Jak pracuje bas
Głośnik niskotonowy Jamo C807 pracuje w bas-refleksie dostrojonym do 30 Hz, nisko- redniotonowy - do 35 Hz. Co ciekawe, charakterystyki z otworów obydwu sekcji mają szczyty przy 30 Hz, ale charakterystyka z większej, niżej strojonej a także mniej wytłumionej komory niskotonowej ma wyżej leżący wierzchołek, wywołujący kształt charakterystyki wypadkowej (tej sekcji) rzadko spotykany, ale zgodny z zastosowaniem relatywnie (zbyt) dużej objętości względem modelu teoretycznego, dzięki czemu jednak mamy tak niskie rozciągnięcie.
Modelowy kształt mają za to charakterystyki sekcji nisko-średniotonowej - wypadkowa początkowo łagodnie opada, poniżej częstotliwości rezonansowej szybko osiągając stromość ponad 20 dB/ okt.
Warto zwrócić też uwagę na rewelacyjnie gładki przebiegi w zakresie kilkuset Hz - obudowa jest całkowicie wolna od fal stojących, a tunel sekcji nisko-średniotonowej wprowadza też tylko bardzo słabe zakłócenia w zakresie średniotonowym. Widać zastosowanie doskonałych głośników i staranność całego projektu.
Andrzej Kisiel