W architekturze współczesnych zespołów głośnikowych dominują dwa główne trendy - skrzynek kanciastych, pozornie prostych, chociaż wykonanych bardzo starannie, i obudów, w których ścianki boczne są wygięte, i często łączą się ze sobą z tyłu bezpośrednio.
Kilka lat temu słychać było spory o autorstwo tego pomysłu - niewątpliwie nie można odmówić firmie Sonus faber, że już kilkanaście lat temu zaprezentował takie konstrukcje (pod hasłem "kształt lutni"), a B&W tego, że seria Nautilus wyprowadziła ten kształt na jeszcze szersze hi-endowe wody.
Szybko jednak coraz większa liczba producentów opanowywała technikę gięcia sklejki lub mdf-u, i nie przejmując się pogróżkami liderów, przedstawiała kolejne tak wyglądające konstrukcje. Dzisiaj wymienianie listy firm będących w tym nurcie nie ma już sensu.
Ale sylwetka Bahii do zaokrąglonych boków dodaje coś jeszcze - proporcje, w których szerokość jest większa od głębokości. To już zjawisko incydentalne, chociaż nie można być pewnym, że nie rodzi się moda na takie właśnie obudowy.
Cabasse Bahia - obudowa
Patrząc na Bahię wypada przecież przyznać, że wygląd ma bardzo przyjemny. W tym przypadku o proporcjach decyduje nie tyle koncepcja szerokiego frontu - jest on dopasowany do 18-cm głośników nisko-średniotonowych - co sam profil bocznych ścianek, rozchodzących się dość szeroko.
Cabasse Bahia zachowuje więc optyczną smukłość, zwłaszcza przy założonej maskownicy, która zasłaniając tylko sam front, tworzy czarny pas. Bahia jest smukła również dzięki znacznej wysokości - 115cm. Jej podstawą jest polakierowany na czarno, eliptyczny cokół, analogicznie szerszy niż głębszy.
Wszystkie powierzchnie samej obudowy oklejone są fornirem - do wyboru są tylko dwa, ale gustowne i popularne kolory - ciemna wiśnia i "Santos", podobny do jasnej czereśni. Na zdjęciach naszego testu widać oczywiście pierwszą z tych wersji.
Obudowa nie jest nadmiernie ozdobiona, miłymi dla oka detalami są jeszcze złote kołeczki trzymające maskownicę, natomiast samą oprawę głośników przygotowano w skromny, ale elegancki sposób, ciemne pierścienie maskujące kosze tworzą wraz z samymi głośnikami kolorystycznie jednolite, ciemne koła.
Najwyraźniej projekt plastyczny nie próbuje szokować, sam oryginalny kształt obudowy wystarczy, aby zaciekawić, a staranne wykonanie to dość, aby ostatecznie nowe Cabasse pochwalić - na razie za wygląd.
Cabasse Bahia - głośniki
Układ głośników jest bardzo klasyczny, a one same również reprezentują rozwiązania już znane z konstrukcji Cabasse, chociaż do pewnego stopnia charakterystyczne właśnie dla tej firmy. Głośniki niskotonowe mają membrany z opracowanego przez Cabasse materiału Duocell, którego naturalny, biały kolor był ewidentny w wielu wcześniejszych konstrukcjach.
Tym razem membrany z zewnątrz powleczono, nadając im bardziej enigmatyczną, grafitową barwę. To samo dotyczy głośnika średniotonowego. Małą różnicę znajdziemy w centrum membran - w przypadku średniotonowego nakładka przeciwpyłowa jest celulozowa, w niskotonowym jest tekstylna, prawdopodobnie pozwalająca na wentylację cewki (układ magnetyczny nie ma otworu).
Magnesy niskotonowych mają średnicę 10-cm, średniotonowego 8-cm, nie są więc ani nadzwyczaj duże, ani podejrzanie małe. Kosze są odlewane.
Głośnik wysokotonowy to przetwornik nietypowy z wielu powodów. Po pierwsze, kopułka znajduje się w głębi krótkiej tubki - to co prawda element spotykany i gdzie indziej, ale znacznie rzadziej, niż typowy, płaski front.
Po drugie, kopułka ma znacznie większą niż zwykle średnicę - 38-mm, czyli znaną z nielicznych, ale jeżeli już, to głośników średniotonowych, którym towarzyszą wysokotonowe; przykładem takiego układu jest Elac 608 4Pi (test w kwietniowym Audio).
Po trzecie ponownie materiał membrany - tutaj Kaladex, przypominający twardą folię. Magnes jest neodymowy - kilka lat temu również ten szczegół byłby warty większej uwagi, obecnie takie magnesy spotykamy coraz częściej.
Ścianki obudowy przygotowano z 2-cm grubości mdf-u, na wysokościach między głośnikami znajdują się wieńce, pochwalić też można użycie dużej ilości okładzin bitumicznych, tyle że przymocowanych nie dość starannie - w niektórych miejscach wyraźnie odklejających się.
Czytaj również: Jakie są najlepsze materiały dla membran głośników niskotonowych i średniotonowych?
Posiadacze Bahii mogą chyba dokonać inspekcji i poprawek w tym zakresie samodzielnie. Na rysunku - częściowym przekroju przez Bahię, umieszczonym w katalogu serii Altura, pokazano wnętrze górnej części obudowy, ze wspomnianymi przegrodami, jednocześnie jednak wywołując niepokój - nie zaznaczono bowiem odrębnej komory dla głośnika średniotonowego, która jest przecież, mniejsza lub większa, z płyt mdf-u czy styropianu (tak, taką też spotkałem), konieczna dla zabezpieczenia membrany tego przetwornika przed dużym ciśnieniem tworzonym przez niskotonowe.
Uspokajam, że komora w rzeczywistości jest, chociaż bardzo mała - o objętości litra (12x12x7), a netto, czyli po odjęciu objętości zabieranej przez sam głośnik, jeszcze mniejsza. Usprawiedliwieniem dla takiego rozwiązania może być wysoka częstotliwość podziału - 700Hz - leżąca na pewno znacznie powyżej nawet podwyższonej w tak małej objętości częstotliwości rezonansowej samego głośnika.
Z kolei wysoką częstotliwość podziału tłumaczy mała średnica głośników niskotonowych, które mogłyby nawet radzić sobie jako niskośredniotonowe (i w takiej roli spotykamy dok ładnie ten typ w konstrukcji podstawkowych Riva). Z kolei druga częstotliwość podziału - między średniotonowym a wysokotonowym - jest niska, tylko 2,5kHz, ale 38-mm kopułka da sobie z tym radę.
Zwrotnica jest średnio skomplikowana (a na tle zwrotnicy KEF-a śmiesznie prosta...), zawiera 5 cewek i 7 kondensatorów. Gniazdo przyłączeniowe okazuje się pojedyncze - i tym razem trudno powiedzieć, czy to z przekonania, czy z oszczędności.
Cabasse wcześniej w kolumnach wyższej klasy instalował gniazda podwójne, nie deklarując ideowych przesłanek dla połączeń pojedynczych, jak to od lat czyni np. Dynaudio i Sonus faber. Jednocześnie gniazdo Bahii jest zbudowane z wysokiej klasy elementów WBT - no, ale może właśnie dlatego...
Cabasse Bahia nie ocieka tak techniką i luksusowymi detalami, jak Model 203, ale w sumie sprawia pozytywne wrażenie pewną powściągliwością i dobrym wyważeniem proporcji.
Odsłuch
Oto kolejne francuskie kolumny, które kontynuują znany kurs - na brzmienie, które przede wszystkim będzie służyło słuchaczowi, a nie idei. Chodzi oczywiście o ideę wiernego przetwarzania, więc dla audiofila wychowanego w szacunku do tego kanonu, obydwa cele byłyby całkowicie zbieżne.
Ale prawda jest bardziej złożona - po pierwsze, neutralność wcale nie jest powszechnie uznawana za priorytet, a jeżeli już, to często tylko deklaratywnie, bowiem wielu audiofilów nie do końca wie, jak takie brzmienie... brzmieć powinno.
Większość z nas jest więc podatna na przynajmniej małą manipulację. Jeżeli charakter dźwięku - chodzi zwłaszcza o równowagę tonalną - nie odbiega drastycznie od liniowości, i nie staje się to oczywiste dla średnio osłuchanego, gotowi jesteśmy sądzić, że przetwarzanie jest neutralne, o ile tylko się nam podoba.
A czasami jest właśnie tak, że nie wiemy o tym, iż tak nam się podoba, bo nie jest neutralne. Zawiłe. Ale genialne. I nie wymyśliłem tego w desperacji zastanawiając się, co by tu w moim n-tym teście odsłuchowym oryginalnego napisać.
Myślałem o tym już słuchając Bahii, ani wcześniej, ani później. Kolumny te trafiły bowiem właśnie w taką nutę. Najpierw, zupełnie rutynowo, skupiłem się na wychwyceniu niedoskonałości i niezgodności z kanonem wiernego przetwarzania, a ponieważ nie wymagało to wielkiego wysiłku i nie zajęło dużo czasu, postanowiłem słuchać tych kolumn dalej z już innym nastawieniem, przyznaję, ryzykownym dla wyciągania wniosków - a mianowicie: "jakby na te kolumny zareagował przeciętny odbiorca".
Do takiej refleksji skłoniło mnie też podejrzenie, że przecież firma tak doświadczona jak Cabasse, w kolumnach za kilkanaście tysięcy, w czasach, gdy uzyskanie zrównoważonej charakterystyki tonalnej nie jestem żadnym wyzwaniem nawet przy produktach znacznie tańszych, musi mieć powody, dla których nie do końca przejmuje się tym względem...
Czego więc nie rozumiem jako recenzent, może zrozumiem wchodząc w skórę klienta? I chyba zrozumiałem. Ale opisać muszę swoim recenzenckim językiem, innym nie potrafię.
Uwalniając się więc od rygorów neutralności można przyznać, że Cabasse Bahia daje muzyce dużo czaru. Wzbogaca zakres niskich częstotliwości o dość niezwykłe w tych rejonach poczucie przestrzeni. Nie chodzi o sam bas, ale o szeroki przełom basu i średnicy.
Uwypuklenie tego zakresu prowadzi zwykle do masywności, ale i osłabienia przejrzystości, tym razem jednak dźwięk nie ulega zamuleniu, zyskuje nienaturalną, lub jak kto woli - ponadnaturalną - głębię, tonalnie jest odkształcony, mimo to pozostaje wyrazisty, wokale są dobrze obecne, ale mają mniej bezpośredniości, za to więcej tajemniczości.
Rozjaśnienie przynoszą dopiero sybilanty z zakresu wysokich tonów, przełom średnich i wysokich tonów jest wycofany. Sama góra pasma jest odważna, a przy tym wcale nie nazbyt brawurowa.
W tej koncepcji, jaką dostrzegam w Bahii, powinno jej być właśnie tyle, ile jest, dla osiągnięcia bardzo ogólnej, całościowej równowagi, chociaż można by życzyć sobie więcej delikatności i drobiazgowości na samym skraju. Ale mimo to jestem mile zaskoczony, że ponadstandardowej średnicy kopułka, której ponadto zaaplikowano tubkę, działa w sposób całkiem znośny i niepodbarwiony.
Wysokie tony nie są w Bahii bogatym źródłem zróżnicowanych informacji i nie wywołają u słuchacza uniesień i dreszczy, ale nie stwarzają żadnego dyskomfortu, a grając dostatecznie głośno, prawidłowo kompletują brzmienie.
A na drugim biegunie - niskich tonów - jest jeszcze lepiej. Z dwóch 18-cm głośników wydobyto bas zarówno zadowalająco niski, dokładny, a przed wszystkim dynamiczny.
Razem daje to wrażenie swobody i siły, z której Cabasse Bahia korzysta umiejętnie, często, ale bez brutalności. Nikt więc nie powinien się martwić, że kolumny te są "przebasowione", bo jeżeli nawet trochę są, to ten lekki nadmiar składa się właśnie na ich miły charakter. Bas nie jest wyizolowany, ale jak opisałem wcześniej, jest kontynuowany przez nie mniej rozbudowany zakres "niskiego środka".
W sumie kreowane jest brzmienie o dużej skali i dużej masie, zarazem dostatecznie przejrzyste i nieagresywne. Dodatek podbarwień, których do końca nie uniknięto - ale przy takim nasyceniu niskiego zakresu niemalże muszą się one pojawić - nie jest problematyczny, nie przechyla szali.
W ogólnym wrażeniu dominuje dynamika, spójność, koordynacja, poczucie rytmu i... emocji, które Cabasse Bahia zarówno odkrywa w odtwarzanej muzyce, jak i do niej dodaje od siebie. A wszystko to na końcu otrzymuje słuchacz, który o ile nie będzie zbyt pryncypialny, to przyjmie brzmienie Bahii z dobrodziejstwem inwentarza.
Nie słuchałem tych kolumn tygodniami, więc nie wiem, czy z upływem czasu specyfika tego brzmienia zaczyna być coraz bardziej atrakcyjna i przyswajalna, czy wręcz przeciwnie, zacząłbym tęsknić do "normalności". Ja osobiście może tak, więc ostatecznie nie są to kolumny o których mógłbym powiedzieć, że sam chciałbym takie mieć "na zawsze", ale w gruncie rzeczy nie ma takich w ogóle...
A.K.