Są piękne, ale taką urodę można zaakceptować tylko w wykonaniu Dynaudio. W innym przypadku bardzo byśmy się dziwili, jak niewielkie pojęcie o współczesnych trendach i estetycznych wymaganiach klientów miał konstruktor tego bezpretensjonalnego monitora. Już sama wielkość wydaje się archaiczna.
Zdjęcia niewiele mówią (poza zdjęciem porównawczym z Nautilusem 805 Signature na wstępie), bowiem odruchowo biorąc za układ odniesienia front głośnika wysokotonowego, i utożsamiając go z typowym kalibrem dla kopułek Dynaudio, niegdyś oszacowałem wielkość głośnika nisko-średniotonowego na 17 cm, i wydawało mi się, że Twenty-Five to coś bliźniaczego do Contour 1.3.
Błąd, bowiem głośnik wysokotonowy ma znacznie większy front niż zwykle, a niskośredniotonowy to prawdziwa “20”. Kto ostatnio widział konstrukcje podstawkowe z głośnikiem takiego kalibru? Gdzieś tam się znajdą jakieś zabytki staroangielskie, ale kto ostatnio zaprojektował coś podobnego?
Dla Dynaudio to nic nowego, były już bowiem podstawkowe Confidence 3 z takim właśnie systemem głośników, może nawet w większej obudowie. Tyle że nawet dawne Confidence (nie mówiąc o współczesnych) miały znacznie nowocześniejszą linię.
Twórca Dynaudio Special 25 czerpał natchnienie najwyraźniej z serii Contour, i słusznie, bo słynne klasyczne “Kontury” najlepiej oddają ducha duńskiej firmy. I jestem przekonany, że za następne 25 lat kolejna jubileuszowa konstrukcja będzie kultywować tę tradycję.
Front głośnika wysokotonowego wpuszczono w wyfrezowanie przedniej ścianki, ale gruba przecież obręcz głośnika nisko-średniotonowego pozostaje na zewnątrz. Takie wykonanie nazwalibyśmy w innym przypadku niedoróbką, ale Dynaudio ma swoje prawa to szczegół charakterystyczny właśnie dla serii Contour, podobnie jak widoczna “ramka” ścianek bocznych, dolnej i górnej, utworzona wokół przedniej ścianki, wynikająca z klasycznego, prostego sposobu składania obudowy.
Dynaudio dysponuje narzędziami zdolnymi przygotować znacznie bardziej fantazyjne kształty (patrz nowa seria Confidence), ale w przypadku Dynaudio Special 25 zostały one odłożone na bok, a z premedytacją użyto metod najbardziej konwencjonalnych.
Głośnik nisko-średniotonowy, podobnie jak w przypadku Nautilusa 805 Signature, nie jest konstrukcją stworzoną od podstaw tę charakterystyczną dla Dynaudio formę kosza, obejmującą żebrami układ magnetyczny, znamy od dawna.
Również membrana nie jest niczym nowym wykonana w jednym kawałku ze specjalnej, sztywnej odmiany polipropylenu, opracowanej i stosowanej przez Dynaudio wiele lat temu, dużą wypukłą częścią centralną zdradza ukrywającą się pod nią cewkę o nadzwyczajnie dużej średnicy 75 mm.
Nowością jest natomiast neodymowy układ magnetyczny, bardzo rzadko stosowany w głośnikach nisko-średniotonowych. Powodem tej nowinki nie jest przecież dążenie do zmniejszenia wymiarów głośnika te są narzucone przez wielkość membrany, ani również samoekranowanie (bowiem ferrytowe układy magnetyczne głośników nisko-średniotonowych Dynaudio mają standardowo ekranowanie, ze względu na niekonwencjonalną budowę), lecz lepsze parametry strumienia magnetycznego i niższe zniekształcenia, wytwarzane przez magnes neodymowy.
Dlatego również głośnik wysokotonowy został wyposażony w magnes neodymowy, choć jego zewnętrze wymiary wcale tego nie podpowiadają. Dynaudio przywołuje w tym przypadku imię Esotar swojego najlepszego tweetera sprzed lat. I wysokotonowy w Special Twenty-Five też ma być Esotarem, tyle że najnowszej generacji, Esotarem do kwadratu.
Pozostała oczywiście 28-mm kopułka jedwabna (zresztą wspólna dla wszystkich stosowanych obecnie tweeterów Dynaudio), natomiast neodymowy układ magnetyczny, choć ma mniejszą średnicę niż ferrytowy w dawnym Esotarze, wcale nie należy do miniaturowych.
Można się spodziewać, że i nowy Esotar wyróżnia się nadzwyczajną efektywnością, chociaż z pewnością nie będzie ona w pełni wykorzystana w konstrukcjach typu monitorowego. Jednak z siłą układu magnetycznego wiążą się i inne zalety np. szybka odpowiedź impulsowa.
Tylna ścianka Dynaudio Special 25 wygląda intrygująco, bowiem dookoła widać dzięsięć śrub. Czyżby była ona przykręcana? Z czymś takim spotykamy się niezmierne rzadko, kojarzy się to już nie z audiofilską serią Contour, ale z jeszcze starszym sposobem budowania zespołów głośnikowych hi-fi lub konstrukcjami profesjonalnymi.
Jestem przekonany, że takie właśnie skojarzenia chciał wywołać projektant, ponieważ... po odkręceniu śrub złapałem za tunel bass-reflex, i próbowałem wyjąć tylną ściankę ani drgnęła.
Już zrezygnowałem, sądząc, że śruby były tylko dla picu albo że wzmocniły łączenie podczas klejenia, kiedy znienacka zsunęła się cienka aluminiowa płyta, przykrywająca całą tylną ściankę jedynie ona była trzymana przez śruby, a pod nią ukazała się nie tylko normalna ścianka z 2-cm MDF-u, ale też i kolejne, wcześniej zakryte śruby.
Ich odkręcenie z kolei, już zgodnie z oczekiwaniami, pozwoliło wyjąć duży aluminiowy panel, będący fragmentem tylnej ściany i jednocześnie bazą dla płytki drukowanej ze zwrotnicą.
Wszystkie kondensatory są polipropylenowe, a cewki powietrzne, zwraca szczególną uwagę jedna z nich bardzo duża, ale nawinięta cienkim drutem. Jaki zamysł się za tym kryje, nie ustaliłem, a dywagacji nie będę tym razem sprzedawał.
Rezystory zainstalowane są z drugiej strony i oddają ciepło do aluminiowej płyty. Natomiast konfiguracja elementów wskazuje, że Dynaudio zastosowało wraz z filtrami pierwszego rzędu specjalny filtr korygujący charakterystykę fazową głośnika
Na tylnej ściance jest oczywiście gniazdo przyłączeniowe, i oczywiście jest ono pojedyncze tym bardziej w produkcie jubileuszowym Dynaudio nie zmieniło poglądów na ten temat. W zamian jednak podłączamy się do najlepszych “Wubetów”.
Patrząc na Special od tyłu, na pewno nie przegapimy też otworu bass-reflex. Rura jest długa (25 cm), o dużej średnicy (7 cm w świetle) i z szeroko wyprofilowanymi wylotami. Dla jej pewnej instalacji chyba nie wystarczyło zwykłe osadzenie “na wcisk”, więc przykręcono kołnierz sześcioma wkrętami. Chyba kupili sklep ze śrubami i wkrętami.
Przepustowość tak szerokiego otworu jest bardzo duża, wystarczy dla współpracy z 20-cm głośnikiem nisko-średniotonowym bez zagrożenia zbyt dużymi prędkościami przepływu powietrza.
Obudowa jest bardzo mocno i dokładnie wytłumiona, na wszystkich ściankach położono grubą gąbkę, starannie docinając odpowiednie jej fragmenty, w pobliżu głośnika nisko-średniotonowego w elementach pokrywających boczne ścianki wycięto łuki, aby nie zasłaniać swobodnego przepływu powietrza od tylnej strony membrany.
Wszędzie widać mocne postanowienie, żeby w ramach ustalonej konwencji nie zaniedbać niczego, co się w niej mieści. Jednak w konwencji słuchania audiofilskiego nie mieści się słuchanie z maskownicą, więc jest ona prosta do bólu, nie ma żadnych ścięć krawędzi wewnętrznych, które cokolwiek ratowałyby sytuację, na pewno należy ją w ważnych chwilach zdjąć.
Również Dynaudio ma propozycję dla tych, którzy opowiednich podstawek nie mają dostarcza własny produkt. Jeszcze masywniejsze od podstawek B&W, na dwóch nogach, które trzeba wypełnić balastem, z podwójnymi płytami, są prawdopodobnie bardzo dobre akustycznie, i odpowiednie dla Special Twenty-Five, jednak tutaj nie mogę się oprzeć wrażeniu, że bardziej w stylu szlachetnych kanciastych monitorów byłyby równie klasyczne stojaki. Te są zbyt nowoczesne.
Dynaudio żąda za Special Twenty-Five wysokiej ceny, ale i samo jest hojne nie tylko dostarczając produkt wymuskany, lecz również obdarzony 25letnią gwarancją. Znajomi słysząc to, nie żałowali sceptycznych uwag, w rodzaju “ja też dostałem 10 lat gwarancji na dachówkę, a firma już nie istnieje (na szczęście dachówka wciąż się trzyma)”, jednak przecież Dynaudio nie jest firmą, która dopiero przebija się na rynek takimi sposobami.
A przede wszystkim nie robi dachówek, lecz głośniki, gdzie w razie awarii zawsze można powiedzieć, że winę ponosi użytkownik... No nie, oczywiście Danes don't lie, jak mówi firmowe hasło, co pozwalam sobie interpretować w sposób rozszerzony, że nie robią nikogo w konia, tak jak i ich dystrybutorzy.
Odsłuch
Special Twenty-Five, produkt prestiżowy i referencyjny model podstawkowy Dynaudio, stworzony dla uczczenia 25-lecia istnienia firmy, to konstrukcja trochę większa od B&W Nautilus 805 Signature. O tym, że firma Dynaudio potrafi robić dobre kolumny, przekonaliśmy się już wielokrotnie. Jednak Special Twenty-Five mają pokazywać najwyższy poziom umiejętności, ba, nawet artyzm... Mają pokazywać... i pokazują.
Właściwie trudno jest pisać o tych kolumnach bez popadania w banalne stwierdzenia o doskonałości barwy instrumentów, szybkości, prawidłowym zrównoważeniu częstotliwościowym, doskonałym basie itd.
Rzeczywiście, wszystkie wymienione przeze mnie cechy opisują brzmienie Twenty-Five, jednak to, co odróżnia je od innych kolumn, to trudna do precyzyjnego opisu i bardzo rzadko spotykana zgodność... wszystkiego ze wszystkim. To mętne określenie można interpretować jako umiejętność wytworzenia wrażenia bycia w sali nagraniowej.
Warto zauważyć, że cecha ta to coś więcej niż umiejętność wytworzenia prawidłowej sceny dźwiękowej. Wrażenie realizmu kreowane przez “Speciale” jest klasą samo dla siebie. Wracając do konkretów: fortepian Piotra Anderszewskiego miał bardzo prawidłowe zestrojenie rejestrów nie był ani za ciężki, ani za lekki.
Również bardzo dobra szybkość tych kolumn bez wątpienia była odpowiedzialna za wytworzenie wrażenia rzeczywistej gradacji dynamicznej instrumentu.
Balans brzmieniowy Dynaudio Special 25 opisać można podobnie jak u konkurenta: brzmienie jednocześnie zwięzłe, również obfite, szybkie i wyrównane, ale pełne i soczyste, tym razem nigdy zbyt jasne czy nawet śladowo natarczywe.
Twórcy tych supermonitorów chyba podobnie wyobrażają sobie ideał reprodukcji dźwięku i każdy na swój sposób usiłują wcielić go w życie. W B&W wyeksponowanie szybkości i precyzji artykulacji zostało w dość naturalny sposób sprzęgnięte z lekką skłonnością do rozjaśnienia jednak kiedy pojawia się materiał muzyczny, który na tym rozjaśnieniu by ucierpiał, w cudowny sposób znika ono ze sceny.
W Dynaudio fenomen polega na całkowitym usunięciu tej tendencji, bez żadnego uszczerbku dla dokładności odtworzenia. Nigdy nie pojawia się najmniejszy niepokój o to, czy brzmienie nie zostało może o cokolwiek niepotrzebnie wzbogacone, czy w jakiejkolwiek perspektywie przerysowane. Gwarancja na 25 lat nie jest tutaj przesadą posiadając je, nie chciałbym się z nimi chyba nigdy rozstać.