Kolumny wyróżniają się wielkością, co jednak ani trochę nie obraca się przeciwko nim w odbiorze tych, którzy boją się dużych "paczek" – dzięki umiarkowanej szerokości są bardzo smukłe, nie są też ekstrawaganckimi patyczakami budzącymi wątpliwości co do "powagi" konstrukcji i dźwięku.
Zakładając, że już w ten sposób można przyciągnąć uwagę, a tym bardziej z myślą o tych, którzy znają i cenią styl Dynaudio, zrezygnowano z ozdobników, które zakłócałyby szlachetny, a jednocześnie nowoczesny i uniwersalny minimalizm formy (poza bardzo delikatnymi detalami – jak wyprofilowanie górnej krawędzi frontu).
Służy temu również unifikacja koloru membran, która nie wiąże się tutaj z żadnymi nowymi zabiegami, lecz wynika tylko z pozostawienia ich w tradycyjnym, ciemnoszarym kolorze, właściwym dla membran MSP, jak i jedwabnej kopułki.
Nikt więc nie będzie narzekał ani nawet dziwił się, że jakaś membrana jest biała albo brązowa. Po zdjęciu maskownicy Dynaudio nie "krzyczą" różnymi kolorami, pozostają dostojne i dyskretne, technikę pokazują uprzejmie, a zarazem jednoznacznie.
Dynaudio Emit 50 nawet najmniej zaawansowanym audiofilom od razu komunikuje, że jest układem trójdrożnym – wskazuje na to wyraźnie mniejszy średniotonowy (od niskotonowych), cały układ jest ustawiony konwencjonalnie, z wysokotonowym umieszczonym najwyżej.
Teoretycznie trochę za wysoko, w obudowie o podobnej wysokości Dali zdecydowało się już "odwrócić" aranżację sekcji średnio-wysokotonowej, jednak znaczenie tej decyzji maleje wraz z odległością od kolumny, a niektórzy nawet lubią, gdy scena, podążając za źródłami wysokich tonów, rozpościera się wysoko. Czy to naturalne?
Estrada i jej nagłośnienie są zwykle wyżej od słuchaczy, ale w filharmonii muzycy znajdują się niżej… Tylko proszę nie wyciągać z tego pochopnych wniosków co do rodzaju muzyki, jakiej najlepiej słuchać. Dynaudio od dawna i nieprzerwanie zalicza się do najważniejszych producentów głośnikowych, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę modele wysokiej jakości.
Czytaj również: Jakie znaczenie ma moc, a jakie efektywność zespołów głośnikowych?
Odnosiło również duże sukcesy produktami, nazwijmy to ostrożnie, "przystępniejszymi cenowo", bo jednak nie dosłownie "niskobudżetowymi" (chociaż to też określenie pojemne). Przez wiele lat były to Audience, potem Excite i DM, teraz są Emity, chociaż aktualna edycja serii Emit nie jest pierwszą.
Dynaudio Emit vs Evoke
W serii Emit znajdziemy również drugą, tańszą kolumnę wolnostojącą (Emit 30, układ dwuipółdrożny z parą 14-cm nisko-średniotonowych), teoretycznie optymalną do małych pomieszczeń.
Oczywiście są dwie konstrukcje podstawkowe – mniejsza Emit 10 (z 14- tką) i większa Emit 20 (z 18-tką). Jest też głośnik centralny – Emit 25C. Nawet jeżeli "budżetowe" kino domowe staje się domeną soundbarów, to lepiej nie ryzykować utraty nie tylko tych klientów, którzy gotowi są kupić system zapewniający prawdziwe efekty dookólne, ale też takich, którzy zakup dodatkowych głośników kina domowego odkładają na później, jednak chcą spać spokojnie, że będzie to możliwe.
Niedrogie głośniki centralne coraz częściej pełnią rolę "zabezpieczenia" – są rzadko kupowane, chociaż klienci wciąż o nie pytają. Seria Emit ma bardzo podobny skład do wyższej serii Evoke, którą można by opisać dokładnie tak samo (jak powyżej).
Czytaj również: Po co w zespołach głośnikowych jest zwrotnica?
Odpowiednie (wielkością i konfiguracją) Evoki są jednak ponad dwa razy droższe (np. Evoke 50 kosztują 23 000 zł para) i na pewno są ku temu powody. Docieramy więc do sedna sprawy… Albo do obnażenia słabych stron Emitów, albo do wniosku, że są wycenione wyjątkowo okazyjnie. A może jedno i drugie?
Pierwsza poważna różnica dotyczy obudów, ale nie przede wszystkim ich solidności, lecz sposobu wykończenia. Evoki to dwa naturalne forniry plus dwa gładkie lakierowania na wysoki połysk, a Emity – zawsze tańsza folia; drewnopodobna orzechowa (w teście), czarna i biała, front jest polakierowany na czarno (również w wersji orzechowej) lub na biało.
Ponadto sposób składania ścianek jest w Emitach mniej zaawansowany, wymagający technologii mniej precyzyjnej (chodzi o widoczne łączenia i wyodrębnienie przedniej ścianki), co jednak wcale nie musi się przekładać negatywnie na samą solidność konstrukcji; tę można ocenić jako podobną na podstawie masy Emitów 50 i Evoków 50 – różnica 1 kg (26 kg vs 27 kg) jest aż zaskakująco niewielka, biorąc w dodatku pod uwagę odrobinę większą szerokość Evoków (o 1 cm) i jej cięższe przetworniki…
Z tego porównania Emity wychodzą obronną ręką, Evoki mogą chwalić się bardziej eleganckim wykonaniem, ale my możemy odparować, że zależy nam głównie na jakości techniki i dźwięku.
Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?
W Emitach występują najbardziej charakterystyczne cechy Dynaudio – polipropylenowe membrany MSP i jedwabne kopułki wysokotonowe. To technologie wciąż udoskonalane, jednak w podstawach opanowane już dawno temu i umiarkowanie kosztowne, dlatego Dynaudio nie musi dla swojej podstawowej serii szukać tańszych rozwiązań w tym zakresie, chociaż gdzieś chciało znaleźć oszczędności…
I znalazło, nie boi się ich pokazać (jednocześnie chwaląc inne cechy poszczególnych przetworników) – na zdjęciach w firmowej prezentacji Dynaudio Emit 50 widzimy kosze wytłaczane z blachy.
Dynaudio przyzwyczaiło nas do koszy odlewanych, aluminiowych, które generalnie są lepsze (sztywność, tłumienie, niemagnetyczność, wyprofilowanie), jednak kosz blaszany nie dyskwalifikuje.
Już wcześniej stosowało blaszane kosze, ale było to dawno temu i były to inne wzory – wtedy krawędź kosza była wywinięta do tyłu, tak że głośnik można było montować na froncie bez wyfrezowania (a lakierowanie proszkowe tym bardziej upodabniało go do kosza odlewanego), teraz jest wywinięta klasycznie do góry, czego jednak w ogóle nie widać, bo kosz jest zagłębiony i przykryty pierścieniem dekoracyjnym. Kosz niskotonowego ma otwory wentylacyjne pod dolnym zawieszeniem (średniotonowego już nie).
Firma odchodzi od stosowania cewek drgających o bardzo dużych średnicach, które miały jedną zaletę – dużą wytrzymałość cieplną – ale kilka wad. Zwłaszcza w zakresie średnich częstotliwości (duża masa drgająca, niekorzystny balans masy cewki i samej membrany).
Ze średnicą cewki nie ma co przesadzać również w głośnikach niskotonowych, nie załatwi się nią wszystkiego, zawsze trzeba pamiętać o jej wysokości, od której zależy maksymalna amplituda (a w zakresie najniższych częstotliwości przeciążenie jest częściej mechaniczne niż termiczne).
18-cm niskotonowe w Emitach mają cewki 52-mm (dwucalowe), 15-cm średniotonowy – cewkę 38-mm (półtoracalową), więc wciąż są relatywnie (wobec średnic przetworników i praktyk konkurentów) duże, ale już racjonalne.
Układy magnetyczne z pierścieniami ferrytowymi na zewnątrz cewki (konwencjonalnie, ale inaczej niż w dawnych Dynaudio, gdzie znajdowały się w środku) mogą być dzięki temu nawet większe i takie właśnie są, czego pożądane skutki skomentujemy w Laboratorium.
Czytaj również: Czy obudowa kolumny jest potrzebna po to, aby działać jako pudło rezonansowe?
Mimo zmniejszenia średnicy cewek, technologia wykonania membran jest specyficzna dla Dynaudio – są one wytłaczane z jednego kawałka MSP (polimer z dodatkiem krzemianu magnezu), co eliminuje typowe połączenie klejone części centralnej (tzw. nakładki przeciwpyłowej).
Przetwornik wysokotonowy jest wedle zapewnień producenta dokładnie taki sam jak w droższych Evokach i publikowane zdjęcie to potwierdza. To oczywiście 28-mm kopułka jedwabna, za którą znajduje się rozpraszający ustrój Hexis, a za magnesem (przez którego środek biegnie kanał) puszka wytłumiająca falę od tylnej strony membrany.
Również front wysokotonowego jest przykryty tworzywem zasłaniającym wszystkie śruby i wkręty mocujące. Wewnętrzny, stożkowy kołnierz tego elementu tworzy też krótką tubkę przed kopułką. Magnes jest ferrytowy, typowej wielkości.
Zwrotnicę producent nazywa "hybrydową", jednak chodzi tylko o zestaw filtrów o różnych nachyleniach, co jest dość częstą praktyką. Poznajemy nawet stopnie poszczególnych filtrów i wtedy okazuje się, co już zastanawiające, że kombinacja jest bardzo podobna do stosowanej przez Bowersa – wysokotonowy z filtrem 1. rzędu, średniotonowy z filtrami 2. rzędu (dolno- i górnoprzepustowy), niskotonowe z filtrem 4. rzędu (w Bowersie – 3. rzędu). To ciekawa ewolucja.
Dynaudio na samym początku swojej historii bardzo pryncypialnie stosowało filtry 1. rzędu, chociaż wcale nie najprostsze, często z korekcjami. Potem przeszło na filtry nieco wyższego rzędu, zwłaszcza dla lepszego zabezpieczenia przetwornika wysokotonowego, ale bez przesady, bowiem charakterystyki membran MSP są wolne od ostrych rezonansów.
Najbardziej dziwi dlatego tak ostre filtrowanie niskotonowych, a nieco mniej – powrót do łagodnego filtrowania wysokotonowego, zwłaszcza że powiązano je z bardzo wysoką, jak na dzisiejsze zwyczaje, częstotliwością podziału – aż 4,4 kHz! Z jednej strony to słuszne dla odciążenia wysokotonowego, z drugiej – niekorzystne dla charakterystyk kierunkowych (w pionie).
Zobaczymy w Laboratorium, jak konstruktorzy Dynaudio sobie z tym poradzili. Podział między niskotonowymi a średniotonowym też jest dość wysoki (540 Hz), ale taka wartość nie powoduje tutaj problemów.
Dynaudio Emit 50 - obudowa
Po kolejną niespodziankę wracamy do obudowy. W wąskiej, wysokiej komorze ochoczo powstają fale stojące, których my jednak nie chcemy, więc zastosowanie dwóch przetworników niskotonowych jest dobrą okazją do podziału obudowy na dwie mniejsze komory, znacznie mniej podatne na takie zjawisko.
Czytaj również: Jak należy ustawić zespoły głośnikowe względem miejsca odsłuchowego?
Wspominamy o tym często (a w tym teście za każdym razem…), jednak producenci realizują to rzadko, stosując z różnych przyczyn wspólną komorę. Tym razem jednak aż się prosi – obudowa jest wyjątkowo wysoka, ustawienie głośników nie utrudnia zadania (uwzględniając małą komorę dla średniotonowego, należałoby wstawić pomiędzy głośniki przegrodę opadającą ku tyłowi, aby stworzyć dwie jednakowe), wreszcie że tak właśnie uczyniono, podpowiadają dwa otwory bas-refleks umieszczone w dużej odległości od siebie. Podpowiedź ta okazuje się jednak zwodnicza, bowiem komora znowu jest jedna…
Tylko w takim przypadku można łatwo regulować częstotliwość rezonansową (i charakterystykę) za pomocą zatyczek, bez szkodliwego rozstrajania systemu na dwie różne częstotliwości rezonansowe: wkładając zatyczkę do dowolnego tunelu układu jednokomorowego, obniżamy częstotliwość rezonansową całego systemu. Po szczegóły znowu odsyłamy do Laboratorium.
Dynaudio Emit 50 - odsłuch
Zdecydowała o tym przyjęta przez nas we wszystkich testach porównawczych zasada kolejności alfabetycznej (wedle nazw firm), ale przypadkiem spowodowało to też taki porządek, w którym jedna za drugą występują dwie firmy duńskie.
Nie do końca zrządzeniem losu jest już to, że brzmienia Dali i Dynaudio mają ze sobą dużo wspólnego i mogą być reprezentatywne dla poznania duńskiego brzmienia, jeżeli weźmiemy pod uwagę pozycję obydwu marek – obecnie najważniejszych producentów zespołów głośnikowych w całej Skandynawii.
Z takimi wnioskami trzeba być też ostrożnym, bowiem znamy kolumny innych, mniejszych duńskich firm, które wprowadzają inne klimaty. Ostatecznie uznajmy, że Dali i Dynaudio definiują główny nurt duńskiego brzmienia, poza którym można znaleźć wiele ciekawostek.
Czytaj również: Jaka jest optymalna odległość kolumn od ścian pomieszczenia?
Wspólne ramy brzmienia obydwu duńskich marek są dość szerokie, ale wyraźnie określone. Wysokie tony mogą mieć niższy lub wyższy poziom, być przytłumione lub rozjaśniające, jednak wykluczone jest ich wyostrzenie i metaliczne naleciałości, co wynika ze stosowanej techniki – kopułek jedwabnych. Średnica często bliska, ale zawsze spokojna, tak jak wszystko – nienatarczywa.
Bas jest mocny, nasycony, rozciągnięty, tworzy solidny fundament, a nie miękką poduchę. W porównaniu do niskich tonów z Premier 800F i Antala EZ, prezentacja z Emitów 50 jest spokojniejsza ale "pełniejsza", rytm podany sprawnie, jednak bez "dobijania", co temperuje niektóre basowe emocje z zyskiem dla komfortu.
Do dyspozycji są zatyczki i możliwość przestrojenia/ zamknięcia systemu bas-refleks, ale wydaje się, że w większości przypadków nie będzie to potrzebne, ewentualnie wystarczy jedna (daje pośredni wariant charakterystyki). Oberony 9 mają większy wolumen i mogą zagrać potężniej, ale Dynaudio Emit 50 nie ustępują im w "zejściach", a z drugiej strony zapewniają płynność i spójność.
Kolumny Dynaudio Emit 50 grają jednocześnie ciepło i lekko, elegancko i żywo, plastycznie i selektywnie. Podchodząc do nich, trzeba tylko uważać, aby nie popełnić szkolnego błędu – mają niższą niż przeciętna czułość, co dało się też usłyszeć w tym towarzystwie: po przełączeniu z Oberonów 9 zrobiło się ciszej, co mniej wprawne ucho uzna za słabość, a wystarczy tylko skorygować poziom głośności i muzyka znowu nabiera siły. Oczywiście niższa efektywność nie jest zaletą, jednak nie powinna wpływać na ocenę samej jakości brzmienia.
Wysokie tony są firmowo gładkie, eleganckie, w takim gatunku najlepsze w tym teście. Na skraju pasma zaokrąglone, doskonale połączone ze średnicą, tworzą z nią spójny zespół zapewniający dobrą czytelność i lekkość wokali. Te są zawsze na wierzchu, czego po Dynaudio raczej się spodziewamy.
Po skorygowaniu głośności Dynaudio Emity 50 grają nawet bardziej żywo i bezpośrednio w porównaniu z Oberonami 9. Scena jest szeroka i głęboka, a lokalizacje na pierwszym planie wyraźne, o ile samo nagranie daje na to szansę.
W odniesieniu do kolumn francuskich, a tym bardziej zawodnika z Kanady, to brzmienie łagodniejsze, jednak nieuciekające od naturalnego blasku i optymalnego naświetlenia detali.
Z zakresu wysokich tonów nie wyjdą szpile, przejrzystość i zróżnicowanie zatrzyma się na wysokim, ale nie najwyższym poziomie, swoją delikatną słodyczą przykrywając część problemów mających źródło w słabych nagraniach.
Nie potwierdzam, że kolumny te bardziej niż inne wymagają specjalnego doboru sprzętu – ich charakter jest stabilny i wynika z cech, których nie może zasadniczo zmienić żaden wzmacniacz ani tym bardziej kable.
Polecałbym Dynaudio Emit 50 tym, którym po prostu spodobają się za pierwszym podejściem. Sądzę, że będzie takich wielu. Nie muszą sprawdzać "w nieskończoność", jak Emity 50 radzą sobie z n-tym nagraniem. Będą sobie radzić podobnie jak z pierwszym.