Mytek to najbardziej amerykański z polskich producentów (a może odwrotnie…). Firmę założył i od ponad 30 lat nią kieruje Michał Jurewicz. Główna siedziba mieści się na Brooklynie, ale od pewnego czasu uzupełnia ją oddział Mytek Europe, z siedzibą w Warszawie. Montaż jest prowadzony w Polsce. Początkowo Mytek działał na rynku amerykańskim i był skupiony na studyjnym sprzęcie profesjonalnym.
Większość aktualnej oferty jest skierowana do audiofilów. To głównie urządzenia cyfrowe: przetworniki C/A oraz odtwarzacze sieciowe; także wzmacniacze, a dokładnie – końcówki mocy.
Wszystkie pracują w klasie D. Najnowszy i najlepszy to właśnie Empire GANFET. Pod względem zasadniczej funkcjonalności Empire to niemal klasyczna końcówka mocy; ma jedno wejście (chociaż zdublowane dwoma standardami gniazd) i jedno wyjście, bez regulacji głośności.
Mytek nie ma w ofercie tradycyjnych preampów, ale sytuacja rynkowa zmieniła się na tyle, że wcale ich mieć nie musi. Nowe perspektywy nie są zasługą końcówek, lecz współczesnych źródeł cyfrowych, przede wszystkim przetworników C/A oraz odtwarzaczy strumieniowych wyposażonych w regulację głośności, często w wejścia analogowe, a nawet takie rarytasy, jak wejście gramofonowe. W gruncie rzeczy takie źródła splotły się z tradycyjnymi funkcjami przedwzmacniaczy… i nimi się stały. Mytek ma już takie urządzenia, i to właśnie one mogą być partnerami dla Empire.
Mytek Empire Ganfet Stereo Monoblck - obudowa
Obudowa Empire to ekstraklasa, godna najlepszych wzorców high-endu. Wzorzysta, nawiązująca do plastra miodu, powierzchnia przedniej oraz bocznych ścianek prezentuje się kapitalnie.
Z centrum frontu wyłania się podświetlane (od wewnątrz) logo Mytek, któremu towarzyszy firmowe oznaczenie na górnej płycie. Z tyłu intryguje lampa w ozdobnym, złotym pierścieniu. Nie przypomina ona żadnego ze znanych elementów… Co to jest, a przede wszystkim jaką pełni rolę? Wyłącznie dekoracyjną, "ocieplając" techniczny wizerunek wzmacniacza w klasie D. Zarówno jej podświetlenie, jak i logo na froncie można wyłączyć.
Określenie "Stereo MonoBlock" jest dwuznaczne, może wręcz wydawać się wewnętrznie sprzeczne; albo stereo, albo mono… Ale ma tutaj swój sens, chociaż w ten sposób Mytek łamie pewną konwencję – nawet nie w konstruowaniu urządzeń, co ich nazywaniu.
Mytek Empire Ganfet Stereo Monoblck - tryby pracy i złącza
Empire może pracować jako końcówka stereofoniczna albo monoblok. To opcja dostępna w wielu stereofonicznych końcówkach, mimo to ich producenci nie dodają w nazwie "mono"; zwyczajowo monoblokiem nazywane są rasowe pojedyncze końcówki (które nie mają trybu stereofonicznego). Dlatego klienci szukający monobloków zwykle nie wnikają w możliwości mostkowania końcówek stereofonicznych i nie biorą ich pod uwagę… I takiej sytuacji prawdopodobnie chce uniknąć Mytek, podkreślają że Empire może z powodzeniem pełnić obydwie role.
Opisy naniesione przy gniazdach też są nietypowe; zamiast oznaczeń kanałów lewego i prawego, zarówno przy wejściach (gniazdach XLR i RCA), jak i wyjściach głośnikowych, znajdują się litery A i B; oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby kanał A stał się kanałem lewym, a kanał B – prawym.
Oprócz pary klasycznych zacisków głośnikowych, jest też dodatkowe wyjście głośnikowe – gniazdo Speakon, integrujące obydwa kanały, stąd przy nim podpis A+B.
Producent przygotował specjalny "rozgałęziacz", a ta nieistotna dla nas komplikacja (przecież będziemy używać "normalnych" terminali) to pamiątka po pierwszym etapie projektowania Empire, kiedy miał być tylko monoblokiem. Do zmiany trybu ze stereo na mono, a także do innych ustawień i regulacji, służy zestaw mikroprzełączników na tylnej ściance urządzenia.
Wzmacniacze impulsowe mają zalety i przewagi nad wzmacniaczami w klasie AB (sprawność), ale też wymagają od konstruktorów rozwiązania paru problemów. Jednym z nich jest konieczność stosowania filtrów wyjściowych, które "kapryszą" przy zmianie impedancji obciążenia, wywołując na charakterystykach przetwarzania podbicie albo spadek.
Niektórym firmom udaje się to zniwelować za pomocą specjalnych, dodatkowych układów, które jednak mają negatywny wpływ na inne aspekty brzmienia. Mytek poradził sobie z tym problemem inaczej.
Tranzystory GaN FET
Głównym punktem programu Empire jest wykorzystanie rzadkich (w technice audio) tranzystorów GaN FET. Nie jest to nowy wynalazek, takie tranzystory wykorzystują firmy PeachTree, HiFi Rose czy Technics, ale w całym tłumie wzmacniaczy klasy D to nadal skromna reprezentacja, większość pracuje z tranzystorami MOSFET.
W tranzystorach GaN FET występuje azotek galu zamiast krzemu, a to pozwala uzyskać bardzo niską rezystancję (w stanie przewodzenia) i umożliwia pracę przy bardzo wysokich częstotliwościach, napięciach i temperaturach. GaN FET-y cechują też krótkie czasy przełączania i związane z tym niskie straty. Szybkość jest sprawą kluczową we wzmacniaczu impulsowym, którego stopnie wyjściowe są przełączane z bardzo wysoką częstotliwością.
Wielu producentów wzmacniaczy uważa, że wystarczą dobre MOSFET-y, inni (w tym Mytek) wskazują na zwłokę podczas przełączania i wynikające z niej problemy. Reakcja układu na impuls i przełączenie tranzystora nie jest natychmiastowa, towarzyszą temu także oscylacje.
W efekcie, obserwując odwzorowanie przebiegu prostokątnego (co najlepiej pokazuje problem), widzimy wyraźne zniekształcenia. GaN FET-y mają zredukowane "czasy martwe", przez co lepiej, precyzyjniej odwzorowują przebiegi prostokątne. Poza tym pozwalają zwiększyć częstotliwość przełączania, odsuwając towarzyszące temu niekorzystne zjawiska od pasma akustycznego.
Dzięki temu filtry wyjściowe też są strojone wyżej, gdzie ich wrażliwość na zmianę impedancji obciążenia nie ma już takiego znaczenia. GaN FET-y, chociaż szybkie, są też wymagające. Potrzebują odpowiednich stopni sterujących (na które są także nakładane wyższe wymagania), finalny efekt zależy od wielu elementów.
Mytek przekonuje, że GaN FET-y eliminują zniekształcenia wzmacniacza. Dodajmy, że chodzi o pewien obszar konstrukcji; źródeł zniekształceń jest więcej i nawet najszybsze tranzstory wszystkiego nie załatwią, dlatego przecież nie każdy wzmacniacz z GaN FET-ami brzmi tak samo.
Zasilacz
Zasilacz jest układem liniowym, opartym na potężnym, zajmującym połowę obudowy, zaekranowanym transformatorze toroidalnym. Moduł wzmacniający ma formę dodatkowej, niewielkiej puszki (podstawa niewiele większa od karty kredytowej), zainstalowanej do głównej płytki i (prawdopodobnie) przykręconej do dolnej części obudowy, która wspomaga chłodzenie.
Z naklejki na eleganckiej (w stylu samego wzmacniacza), metalowej obudowie można odczytać symbol GAN01V01 i podstawowe parametry: "2 x 400 W/4 Ω 768 kHz +/- 65 VDC". Moc wyjściowa mówi sama za siebie.
Częstotliwość pracy generatora w głównej sekcji impulsowej jest mniej więcej dwukrotnie wyższa w porównaniu do typowego wzmacniacza impulsowego z tranzystorami MOSFET.
768 kHz kojarzy się z parametrami cyfrowych sygnałów audio, ale nie ma związku z częstotliwością próbkowania sygnałów cyfrowych, które przecież do tego wzmacniacza w ogóle nie trafiają; +/- 65 VDC to parametry zasilania. Być może Mytek będzie oferował takie moduły innym producentom w systemie OEM.
Mytek Empire Ganfet Stereo Monoblck - odsłuch
Umieszczona z tyłu lampa jest tylko dekoracją, jednak gdyby producent odpowiednio ją przedstawił, pewnie wiele osób usłyszałoby jej wpływ na brzmienie.
Empire gra zasadniczo neutralnie i uniwersalnie, bez wyraźnych skłonności, jednak jak zauważyłem w wielu dyskusjach na temat znanych mi urządzeń, właśnie taka elastyczność pozwala audiofilom przypisywać im najróżniejsze charaktery i cechy, zgodnie z oczekiwaniami, postawioną tezą czy też po prostu – w zależności od systemu, w jakim działają, i od muzyki, jaką grają.
Wielu usłyszy więc z Empire to, co chcieliby (albo wcale nie chcieli…) usłyszeć, bo to przecież wzmacniacz impulsowy, więc pewnie ma impulsowe brzmienie. A ponieważ impulsowy wciąż kojarzy się z cyfrowym, dlatego Mytek stawia wszystko na jedną kartę, obiecując coś zupełnie przeciwnego – dźwięk w dużej mierze lampowy.
Nie do końca te obietnice realizuje, z czego osobiście tylko się cieszę i namawiam innych, żeby też wzięli moje obserwacje za dobrą monetę. Doświadczeni amatorzy lamp pewnie nawet nie spróbują się przekonywać, że wzmacniacz impulsowy może grać jak lampowy, nęcenie ich nic nie da…
Jednak ci, którzy przede wszystkim chcą wzmacniacza o dużej mocy, wszechstronnego, zrównoważonego, dynamicznego, ale też oczekują brzmienia spójnego, "spokojnego", bez rozdetalizowania, ostrych kontrastów i twardości, w zapowiedzi lampowości mogą odczytać właśnie takie walory – i z taką interpretacją w pełni się zgodzę, tak ogólnie (a może szczególnie) rozumianą lampowość potwierdzam.
Jest tutaj delikatne ocieplenie, a nawet odrobina słodyczy, ale raczej jako powierzchowny dodatek do brzmienia gruntownie solidnego, dokładnego, z wyraźnymi konturami i dobrą kontrolą.
Niemal w każdym wzmacniaczu impulsowym dobre wrażenie robią niskie częstotliwości. Czasami są wręcz spektakularne… Tylko wtedy nie wiadomo, czy się z tego cieszyć, czy nie. Empire nie stawia przed nami takiego pytania; jego bas jest zarazem energetyczny i dokładny, ale nie szaleje, jak też nie wpada w twardość.
Kontury nie zawsze są najważniejsze, jest też swoboda i soczystość. Najniższe rejestry pojawiają się tak często, jak tego oczekujemy (o ile znamy nagranie), bez szokujących niespodzianek, jest wyraźny rytm, jest też substancja. Stanowi dobre wsparcie dla średnicy, przyjemnie zagęszczonej, kreującej duże pozorne źródła dźwięku, zdolnej też do dźwięczności i wyrazistości.
Wokale są mocne (o ile takie powinny być), intensywne, proporcjonalne, bez manipulowania barwą i miękkością. Tutaj Empire nawet nie zbliża się do żadnej skrajności – natarczywości czy romantyczności.
Gitary elektryczne są zadziorne, akustyczne – delikatne, jednak nie jest to granie ani z ostrym pazurem, ani urokliwe. Raczej zasadnicze, konkretne, w ten sposób rozdzielcze i różnicujące.
Przed rozpoczęciem odsłuchów znałem wyniki pomiarów, więc nie mogłem się oprzeć "nasłuchiwaniu" co w trawie piszczy… czyli co nadzwyczajnego albo niepokojącego dzieje się w zakresie wysokich tonów. No i nic się nie dzieje. To znaczy – wszystko jest w najlepszym porządku, na swoim miejscu, czysto, gładko, selektywnie. Żadnego rozjaśnienia i ostrości. Jeżeli już… to przeciwnie – lekko, łagodnie, "analogowo".