Nie wystarczy wiedzieć, jakie układy i komponenty brzmią najlepiej. Trzeba wiedzieć, jakie z tych brzmiących nie najlepiej brzmią nie najgorzej. Nie wszyscy to wiedzą, ba wie to niewielu.
Wcale więc nie jest tak, że firma, którą znamy z najwspanialszych urządzeń, dałaby sobie radę z zaprojektowaniem dobrego urządzenia niskobudżetowego. Od tego też są specjaliści, a Cambrigde Audio jest jednym z kilku najbardziej doświadczonych. Owszem, urządzeń tanich dookoła nie brakuje, ale z hasłem hi-fi pozostają one tylko w luźnym związku; sporo jest też sprzętu wysokiej klasy, który z kolei jest w luźnym związku z możliwościami finansowymi większości.
Obudowy wszystkich urządzeń Cambridge Audio są w dużym stopniu zunifikowane, zmienia się przede wszystkim ich wysokość. Składają się głownie z aluminiowych elementów.
Front odtwarzacza jest delikatny, z kilkoma przyciskami i mlecznym wyświetlaczem (na zdjęciu jego kolor nieco się zmienia). Z tyłu tylko gniazda RCA (niezłocone) - analogowe i cyfrowe oraz gniazdo sieciowe IEC (obydwa urządzenia mają odłączalny kabel sieciowy!).
Budowa Cambridge Audio AZUR 340C została maksymalnie uproszczona, a jego układy wyjściowe zamknięto wraz z przetwornikiem i serwo napędu pod grubym odlewanym ekranem. Nie da się więc odczytać ich nazw i symboli. Zapuszkowany jest też niewielki transformator, klasycznego typu EI.
Napęd jest ten sam, co w wyższych modelach, pochodzi od Sony i otrzymał wytłumiający element na moście podtrzymującym krążek dociskowy. W tym przypadku ważniejsze jest jednak oprogramowanie, napisane przez inżynierów CA, dzięki któremu jitter ma się znacząco zmniejszyć. Sygnał z układów wyjściowych prowadzony jest do gniazd RCA dość długimi przewodami. Zarówno na nich, jak i na kablu zasilającym (wewnątrz urządzenia) zamontowano rdzenie ferrytowe, mające przeciwdziałać szumom RF.
Ścianka przednia wzmacniacza Cambridge Audio AZUR 340A jest nieco bardziej zatłoczona. Pośrodku znajdziemy dużą gałkę siły głosu oraz mniejsze - regulacji barwy dźwięku i balansu. Układy regulacji barwy można odłączyć przyciskiem Direct.
Za pomocą małych przycisków, nad którymi palą się małe niebieskie diodki, wybrać możemy między aż sześcioma wejściami RCA (w tym pętla magnetofonowa). Do kompletu - wyjście słuchawkowe (duży jack). Gniazda głośnikowe są podwojone (sekcję B odłączamy na przedniej ściance), skromne, ale przecież nie sprężynkowe. Zapomnijmy o widełkach, ale możemy użyć bananków.
Układ elektroniczny został pomieszczony w całości na bardzo dużej, zajmującej całe wnętrze płytce drukowanej (podobnie jak w urządzeniach NAD-a oraz Rotela).
Z wejść trafiamy do układu scalonego przełączającego wejście. I tutaj uwaga: w przypadku CA postępujmy zgodnie z instrukcją, ponieważ podłączanie urządzeń do wejść przy działającym wzmacniaczu może się skończyć uszkodzeniem tego układu. Wyjątkiem są tylko kable z wtykami Neutrika, gdzie najpierw styka się masa.
Po selektorze biegniemy do aktywnego przedwzmacniacza, zbudowanego wokół pojedynczego, stereofonicznego scalaka NE5532, a następnie do otwartego potencjometru chińskiej (Hong-Kong) firmy Soundwell.
Za nim znajdują się układy regulacji dźwięku (które najlepiej odłączyć), również na otwartych potencjometrach tej firmy oraz na kolejnych, tym razem dwóch - osobno dla góry i dołu - scalakach NE5532. Końcówka mocy została przykręcona do niewielkiego radiatora i niemal w całości znalazła się w scalakach LM3886 National Semiconductor.
Końcówka jest chroniona przez przegrzaniem, przesterowaniem i obecnością napięcia DC na wyjściu sekcji przedwzmacniacza. Bardzo ładnie rozpracowano zasilanie, z niezłym trafem toroidalnym, z którego wyprowadzono osobne uzwojenia wtórne dla końcówki i przedwzmacniacza. W stopniu mocy pracują dwa kondensatory o pojemności 6800 μF każdy, zaś w preampie sporo mniejszych jednostek.
Układ odzwierciedla niską cenę wzmacniacza, nie widać jednak drastycznych oszczędności, trzeba też pochwalić staranne wykonanie. Znakomicie prezentują się piloty zdalnego sterowania, z aluminiowym frontem.
Cambridge Audio AZUR 340C + 340A - odsłuch
Niskie przedziały cenowe to seria kompromisów - to już wiemy. Poprzez konstrukcję urządzenia, przenosi się to na jego brzmienie. Znając cenę systemu Cambridge Audio AZUR 340C nie powinno więc dziwić, że pewne rzeczy w porównaniu do droższych z serii 540 ulegną osłabieniu.
Rzecz idzie jednak o to, jak taka zmiana przełoży się na ocenę dźwięku jako całości. I tutaj trzeba powiedzieć, że elementy, tak ważne w konstrukcjach CA, jak mocna i dokładna góra, w przypadku tych urządzeń wciąż są na bardzo dobrym poziomie. I w 340A, i w 340C nie ustąpiono bowiem w kwestii przejrzystości i klarowności. Ponieważ jednak w rzece stereo pływają dzisiaj w większości audiofilskie ryby, więc nie może być mowy o wyraźnym rozjaśnieniu dźwięku, bez odpowiedniej precyzji tego zakresu. Góra prowadzona była więc wyraźnie, ale bez nadmiernych wyostrzeń.
Blachy z singla "Fragile" Stinga (A&M Records 427-626-2, SP CD) miały ładną, delikatną, ale i nieźle wypełnioną barwę. Jak się okazuje, odtwarzacz ma dużą część cech droższego brata, w tym również ładny, miękki środek.
System CA, za co odpowiedzialny jest przede wszystkim wzmacniacz, umie zagrać mocnym basem. W średnim zakresie trzymany jest krótko i brzmi nieco twardo (to akurat przyda się do zdyscyplinowania głośników z tego zakresu cenowego), niższa część uderza z większym rozmachem, ale z mniejszą dyscypliną. W całym przekazie dominuje jednak czystość, która bez znamion metaliczności, w takim wydaniu jest rzadko spotykana wśród urządzeń tego zakresu cenowego.
Wojciech Pacuła