Urządzenia serii A1008 są wyjątkowe pod wieloma względami. Odtwarzacz to nietypowy top-loader, z płytą wirującą na wierzchu. Mamy w nim do dyspozycji dwa typy wyjść: jedno oparte o lampy, drugie o tranzystory. Wzmacniacz, obok potężnej mocy wyjściowej płynącej z tranzystorów, ma lampowy przedwzmacniacz.
Zasilacz wydzielono do osobnej obudowy, a sam wzmacniacz wyposażono nie tylko w wejścia analogowe, ale i w cyfrowe. W środku są więc (obok lamp) również przetworniki cyfrowo-analogowe. Jest też przedwzmacniacz gramofonowy... Chyba wystarczy? Nie ma tylko wychyłowych wskaźników wysterowania. Nie ma też tunera radiowego, bo to jednak nie amplituner.
Odtwarzacz Musical Fidelity A1008
Odtwarzacz Musical Fidelity A1008 przyciąga wzrok wyjątkowym sposobem ładowania płyty. Sam mechanizm jest znany, to jeden z najlepszych obecnie napędów, CD-Pro2M Philipsa. Krążek dociskający zainstalowano w masywnym moście, ręcznie podnoszonym.
W nim umieszczono przełącznik a także dwie niebieskie diody, które oświetlają miejsce nałożenia płyty. Tuż przed napędem znajduje się niebieski wyświetlacz TFT z dwoma linijkami i przyciski sterujące. Drugi wyświetlacz (obydwa można przyciemnić lub wyłączyć) oraz zestaw przycisków umieszczono również na przedniej ściance.
Z tyłu widać, że to nie przelewki. Ma my dwie pary wyjść RCA, dwa wyjścia cyfrowe, wejście z zewnętrznego zasilacza (o czym za chwilę) oraz gniazdo sieciowe z mechanicznym wyłącznikiem.
• Układ elektroniczny
Obudowę wykonano ze stalowych blach, zaś front z bardzo grubego płata aluminium. Czarne "rączki" z przodu pełnią raczej rolę ozdobną.
Odkręcając górną ściankę, okazuje się, że wysokość urządzenia dobrano ze względu na spójność stylistyczną ze wzmacniaczem niż na realne potrzeby.
Cały układ, poza napędem, znajduje się bowiem na jednej, średniej wielkości płytce, a większość wnętrza jest pusta. Po odczytaniu z dysku, sygnał biegnie do scalonego upsamplera SRC4391 Burr-Browna.
To układ opracowany pierwotnie dla urządzeń profesjonalnych, charakteryzujący się znakomitą dynamiką na poziomie 144 dB, zamieniający sygnał 16 bitów/44,1 kHz na 24 bity/192 kHz. Po nim mamy pojedynczy, stereofoniczny przetwornik D/A, także Burr-Brown, model DSD1792.
Ponieważ jest to układ z wyjściem różnicowym, więc w takiej formie, na popularnych scalakach JRC6057, przeprowadzono konwersję I/U oraz filtrację. Stopień wyjściowy (wzmocnienie oraz buforowanie), został podzielony na dwie części: albo korzystamy z dwóch podwójnych triod 6922, tutaj w znakomitej wersji NOS Philips ECG, albo z tranzystorów.
Uwagę zwraca znakomity zegar, wspólny dla konwertera i przetwornika oraz rozbudowane układy stabilizacji napięcia. Napięcie do szeregu prostowników dostarczane jest z jednego niewielkiego transformatora toroidalnego.
Odtwarzacz można jednak podłączyć do zasilacza wzmacniacza i w ten sposób odciążyć wewnętrzne trafko. Montaż jest staranny, choć podobnie jak w urządzeniach Accuphase elementy są raczej popularne. Zastanawiające są też dość długie kable zasilające napęd i wychodzące z sygnałem cyfrowym.
Wzmacniacz Musical Fidelity A1008
Środek zajmuje bardzo duże pokrętło wzmocnienia. Pod nim, w jednym rządku, mamy przyciski wyboru wejść. Już po opisach widać jakieś kombinacje - obok klasycznych źródeł jak gramofon, tuner, CD, mamy też wejścia sugerujące łącza cyfrowe, w tym USB. Musical Fidelity A1008 wyposażono w wewnętrzny przetwornik D/A.
Już na początku lat 90. Technics (a potem kilka innych firm) zaproponował wzmacniacze "cyfrowe", tj. z wejściem cyfrowym i znajdującym się za nim przetwornikiem. Pomysł upadł, ponieważ ludzie nie widzieli w tym sensu, a po drugie - jakość tych przetworników była co najmniej problematyczna.
Mamy jednak rok 2007 i większość urządzeń domowych to cyfra. Nawet poczciwe radio wkrótce będzie cyfrowe. Teraz koncepcja ta nabiera nowych rumieńców - można bowiem do wzmacniacza podłączyć tuner satelitarny, tuner DAB, komputer, odtwarzacz MP3 itd.
Warto też wypróbować cyfrowe połączenie z odtwarzaczem DVD - stereofoniczna wersja filmu na takim poziomie może okazać się poważną konkurencją dla taniego wielokanałowego kina.
• Przyłącza
W zakresie wejść analogowych mamy cztery liniowe, jednogramofonowe (MM/MC, przełączalne), wyjście do nagrywania i wyjście z przedwzmacniacza. Jedno z wejść liniowych można przełącznikiem zamienić na unity-gain, tj. bez regulacji przedwzmacniacza.
W ten sposób można Musical Fidelity A1008 zintegrować z kinem domowym. Zasilacz został wydzielony. Końcówki mocy mają osobne kable zasilające, trzeci kabelek dostarcza napięcie do sekcji przedwzmacniacza.
• Układ elektroniczny
Przełączaniem między wejściami zajmuje się układ scalony. Stąd sygnał biegnie długimi, nieekranowanymi kablami do umieszczonego na przedniej ściance klasycznego potencjometru Alpsa i wraca tą samą drogą do płytki przedwzmacniacza.
Jak można wyczytać z materiałów firmowych, sekcja ta jest bez żadnych zmian przeniesiona z prestiżowego modelu kW550, oparto ją na lampach, takich samych jak w odtwarzaczu. Można więc nazywać Musicala wzmacniaczem hybrydowym. Końcówki są w całości tranzystorowe - w sekcji prądowej mamy po dwie pary układów Darlingtona SAP15 firmy Sanken.
Wejścia cyfrowe otrzymały osobną płytkę, ekranowaną od sekcji analogowej. Przetwarzaniem C/A zajmuje się ten sam duet, co w odtwarzaczu, tj. konwerter częstotliwości SRC4392 oraz przetwornik Burr-Browna DSD1792. Wejście USB obsługuje Burr-Brown PCM2706.
Pilot piękny nie jest. Ponadto regulacja głośności odbywa się "z grubsza", bo nie da się zdalnym sterowaniem precyzyjnie ustalić żądanego położenia gałki.
Zewnętrzny zasilacz ma solidną obudowę, wewnątrz pracują dwa transformatory - duży dla końcówek i mniejszy dla przedwzmacniacza. Można też zasilić część układów odtwarzacza z osobnych uzwojeń wtórnych transformatora wzmacniacza. Potrzebny do tego celu kabel znajdziemy w komplecie.
Musical Fidelity A1008 CD + A1008 AMP - Odsłuch
Dźwięk systemu Musical Fidelity A1008 najszybciej można zdefiniować jako bezpieczny, uniwersalny, pod każdym względem satysfakcjonujący. Zrównoważenie, duży zakres dynamiki, dobra szczegółowość - wszystkie podstawowe dziedziny zostały opanowane.
Niezależnie od jakości nagrania, muzyka popłynie gładko, z wyczuciem nastroju, ewentualnie z pokazaniem, ale już nie wyeksponowaniem wad rejestracji. Od razu wiadomo, że mamy do czynienia ze wzmacniaczem o wysokiej mocy.
Nie chodzi o walenie basem na lewo i prawo, ale właśnie o trzymanie wszystkiego na wodzy. Najlepiej słychać to na średnicy. Tak, wiem, zwykle z mocą kojarzą się niskie tony i słusznie, jednak w tym przypadku szczególnie imponuje czystość i spokój średnicy, nawet gwałtowne zmiany dynamiczne nie wprowadzają nerwowości, będąc oddawanymi w pełnej skali. Pod tym względem Musical poradzi sobie ze wszystkim.
Bardzo wymagająca płyta z nagraniami wokalistek, wydana przez Fiest Impression Music Five Songbirds, zabrzmiała bez śladu metalicznego nalotu, bez żadnych oznak paniki, która wkrada się do dźwięku, kiedy prosimy wzmacniacz o zbyt wiele.
Przy nagraniu Una Matica de Ruda, w którym śpiewa Esther Ofarims, miało się dzięki temu wrażenie, że głosi towarzyszące mu instrumenty perkusyjne istnieją w różnych planach, bez nachodzenia na siebie.
Duża moc pozwala oczywiście na swobodne operowanie basem. W przypadku Musical Fidelity A1008 jest jednak coś więcej. Dobrze kontrolowany, ale masywny bas przechodzi w nasyconą, gęstą niższą średnicę. To dlatego większość płyt brzmi przyjemnie, nawet jeśli ulubionymi instrumentami realizatora były flety i blachy.
Tutaj trzeba się jednak zatrzymać, aby odpowiedzieć na kilka pytań. Audio to sztuka wyboru i kompromisu. Brytyjski system gra pełnym dźwiękiem, m. in. przez lekkie podrasowanie przełomu do u i średnicy. Jest to zakres, który wiele kolumn przetwarza zbyt nieśmiało, stąd pomoc Musicala świetnie to rekompensuje i ostateczny efekt polega właśnie na dobrym zrównoważeniu.
Jeżeli jednak podłączymy do Musicala kolumny, które same z siebie oferują soczyste i rozłożyste niskie (nie najniższe) rejestry, wówczas równowaga nie będzie już idealna, brzmienie przejawi tendencję do faworyzowania dołu względem góry pasma, chociaż wypełnienie, aksamitność i bliska perspektywa nadal będą przyjemne.
Jeżeli jesteśmy skłonni, świadomie lub nieświadomie, dla takiej przyjemności poświęcić niektóre elementy obiektywnie kompletnego i precyzyjnego dźwięku, nie ma się zupełnie czym przejmować.
System nieco uśrednia brzmienie różnych płyt. To z jednej strony dobrze, bo np. nie najlepiej na grany wokal Collinsa z remasteru SACD płyty Abacab nie miał rozjaśnienia, które w precyzyjnym systemie jest męczące. Z drugiej strony, szkoda trochę akustyki nagrań, która jest upraszczana.
Granie Musical Fidelity A1008 to - oczywiście w dużym uproszczeniu - relaks i ukojenie, a nie emocje i uniesienia. Musical nie sili się na ekscesy i wyczynowość, nie napina się, to co robi, robi z gracją i z dużym zapasem sił.
Jeżeli zwrócić na to baczną uwagę, dostrzeżemy nieco mniejszą rozdzielczość niż z innych systemów w tej cenie. Ale to uczciwa propozycja, bo dostaje my bardzo wiele w zamian. Musical za gra każdą płytę, jaką mamy w domu, nie odkrywając przed nami nieznanych dotąd pokładów mikro informacji w nich zapisanych, ale otwierając perspektywę słuchania muzyki dla wielkiej przyjemności.
Wojciech Pacuła