Francuzi mają swoje poglądy na wszystko i ostentacyjnie dystansują się od reszty świata, także w audio. Urządzenia, które właśnie testujemy, też są oryginalne. Najbardziej przypominają komputer Apple’a, nawet wymiary mają podobne.
Ich obudowę wykonano z tworzywa ABS (dostępne są wersje biała i czarna), a w zagłębienia przedniej ścianki, wkomponowano poziomo - jak w tunerach Marantza z lat 70. - gałki. P
obierają niewiele mocy, poniżej 2,5 W, a w trybie stand-by poniżej 0,2 W. Ten ostatni sygnalizuje lampka w kolorze czerwonym, zmieniająca barwę na białą po włączeniu urządzenia. Wszystkie "My" zbudowano od A do Z we Francji.
Micromega MyDAC
Firma o tym produkcie mówi "USB Converter". Wejście USB jest w nim asynchroniczne i przyjmuje sygnał 24/96, albo - po zainstalowaniu odpowiedniego drivera - 24/192. Często jest z tym problem - jeśli urządzenie przyjmuje sygnał do 192 kHz, to nawet nie korzystając z takich plików, trzeba zainstalować driver.
Większość użytkowników komputerów PC (bo o nich mowa; McIntoshe mają wszystkie drivery "zaszyte" w systemie operacyjnym) nie chce w takie detale wnikać. W Micromedze zrobiono to w bardzo wygodny sposób - wejście USB jest jedno, ale między dwoma trybami wybieramy małym przełącznikiem.
W D33 Arcama rozwiązano to jeszcze lepiej - instalując dwa osobne wejścia USB - ale to zupełnie inny przedział cenowy. Umieszczone obok wejścia RCA i optyczne przyjmują sygnały do 24/192.
Inaczej niż w 99,99 % niedrogich "daków", zasilacz zintegrowano tu z urządzeniem. Na przedniej ściance znajduje się pokrętło, którym zmieniamy wejście, sygnalizowane przez jedną z trzech prostokątnych lampek.
Jeśli któreś wybierzemy, a sygnał się na nim nie pojawi - lampka miga. Impulsowy układ zasilający umieszczono w środku. Układ elektroniczny zaczyna się od odbiornika cyfrowego Wolfson WM8804 (dla wejść S/PDIF), oraz dużej kości XMOS GT1214L1 (dla wejścia USB).
Obydwa umożliwiają transmisję sygnałów PCM do 24 bitów i 192 kHz. Micromega zwraca uwagę na minimalizację jittera, który ma wynosić mniej niż 50 ps, co jest wybitnym osiągnięciem. Aby wyeliminować asynchroniczną pracę zegara taktującego, zastosowano tu dwa osobne zegary, dla rodzin 44,1 oraz 48 kHz (odpowiednio 22,5792 MHz i 24,5760 MHz).
W niedrogich produktach to rzadkość. Po odebraniu sygnału i jego zdekodowaniu trafiamy do właściwego konwertera cyfrowo-analogowego - Cirrus Logic CS4351. To kompletny, wielobitowy DAC 5. rzędu Delta-Sigma z układem interpolacyjnym (zamieniającym wszystkie sygnały na 24 bity), cyfrową deemfazą, regulacją siły głosu, filtrami analogowymi oraz wzmacniaczem wyjściowym.
Na jego wyjściu dostajemy 2 V i nie są potrzebne żadne dodatkowe elementy, aby wysłać ten sygnał na zewnątrz. Obudowa Micromegi MyDAC jest sztywna i głucha na opukiwanie - górna ścianka została wytłumiona.
Micromega MyZIC
Tym razem na środku umieszczono pokrętło siły głosu przypominające gałkę strojenia w starych tunerach Marantza. Po lewej stronie towarzyszy mu dwukolorowa dioda LED, a po prawej - gniazdo słuchawkowe. Dioda świeci na czerwono, kiedy wyjście jest wyciszone, i na biało, kiedy urządzenie działa.
Na wyjściu słuchawkowym umieszczono elektroniczny układ zabezpieczający przed zwarciem (zwykle są to oporniki), który przy wpinaniu jacka "mutuje" na chwilę wyjście. Kiedy przesuniemy pokrętło skrajnie w lewe położenie, układ automatycznie, bez pomocy mechanicznego przełącznika, wyłączy wzmacniacz.
Jedna para gniazd RCA to wejście, a druga - to tzw. przelotka (na której pojawia się taki sam sygnał, jak na wejściu).
Wejście RCA ma bardzo wysoką impedancję wejściową - powyżej 1 MΩ. Ma to uniezależnić urządzenie od impedancji źródła. Układ elektroniczny jest montowany techniką SMD, przy użyciu niewielu elementów.
Zasilacz jest impulsowy. Choć gniazdo słuchawkowe nie jest złocone, to wytrzyma niejedno - wyprodukował je szwajcarski specjalista, firma Neutrik. Także potencjometr jest wysokiej klasy.
Micromega MyGROOV
Przedwzmacniacz gramofonowy Micromega MyGROOV... jaki jest, każdy widzi. Na przedniej ściance znajdują się trzy diody wskazujące wybrany typ wkładki (MM lub MC) oraz tryb Mute. Rodzaj wkładki wybieramy gałką.
Dla MM obciążenie wynosi 47 kΩ, a wzmocnienie 40 dB, dla MC - 100 Ω i 60 dB. Nie jest to urządzenie o tak wielkiej elastyczności i dokładności ustawień parametrów korekcji, jaka występuje w znacznie droższych "phono-stage’ach", ale wystarczy w 99 procentach sytuacji, z jakimi spotka się "normalny" użytkownik analogu.
A do tego Micromega MyGROOV wygląda bardzo estetycznie i oczywiście idealnie pasuje do pozostałych "My". Chociaż poszczególne "urządzonka" Micromegi są przeznaczone do określonych, odrębnych celów, i w zasadzie ze sobą nie współpracują, to tworzą tak kuszący - również umiarkowaną ceną - zestaw "peryferiów", że pewnie wielu klientów pójdzie na całość i kupi wszystkie za jednym zamachem, "na zapas" - o ile oczywiście potrzebuje przynajmniej jednego z nich... Świetny pomysł i wykonanie.
Odsłuch
Przetwornik Micromega MyDAC narobił w prasie audio sporo zamieszania, szczególnie w USA, gdzie został bardzo wysoko oceniony. Jest rzeczywiście wyśmienity, ale nie dlatego, że jest idealny, lecz bardzo dobrze wyważono kompromisy.
Ciągłe mówienie i pisanie o tym, że jakieś urządzenie brzmi lepiej niż cała konkurencja prowadzi do absurdu - jak może większość grać lepiej od... większości?
Jest w tym jednak ziarno prawdy - nowe przetworniki C/A w umiarkowanych cenach, są lepsze niż wiele znacznie droższych modeli sprzed kilku lat. Współczesna większość jest więc lepsza niż dawna większość - tu już nie ma sprzeczności.
Micromega MyDAC brzmi w sposób, który z łatwością docenią zarówno użytkownicy systemów komputerowych, w których głośniki są niewielkie i stoją blisko nas, jak i posiadacze systemów ze sporymi kolumnami wolnostojącymi i klasycznym wzmacniaczem.
Jego brzmienie jest ciepłe i gładkie, z delikatnym "wyższym środkiem", który w niedrogich urządzeniach sprawiał najwięcej problemów. Brzmienie jest przez to uspokojone i nie tak dynamiczne, jak z modelami, w których postawiono na bezpośredni, otwarty przekaz. Środek jest mocny, ale gęsty i dociążony, bez nerwowości.
Na pierwszy plan wychodzą wokale, które jednak nie mają nuty krzykliwości. Czy to Eva Cassidy, czy Alison Moyet, czy wreszcie Tadeusz Woźniak ze swojej debiutanckiej płyty - za każdym razem między głośnikami, blisko mnie, pojawiał się duży, pełny głos.
Sybilanty zostały przytłumione, natomiast to, co słychać było po bokach, a więc elementy perkusyjne i stereofoniczny "reverb" nałożony na głos, było mocniejsze, bardziej jednoznaczne. Zweryfikowałem to z najnowszym remasterem płyty Niemena "Dziwny jest ten świat…" nagraniem mono, ale ze stereofonicznym pogłosem.
Rozmawiałem o tym z odpowiedzialnym za remastering (wraz z Eleonorą Atalay, córką Niemena) Jackiem Gawłowskim. To człowiek, który niedawno otrzymał nagrodę Grammy za realizację płyty "Night in Calisia" Włodka Pawlika. Opowiedział mi o taśmie-matce "Dziwnego…" i o stereofonicznym "returnie".
Z Micromegą głos Niemena był ciepły i pełny - tak jak to sobie pan Jacek założył. Wszystko to odnosi się do wejścia RCA, przez które puszczałem sygnał z wysokiej klasy napędu CD, z odtwarzacza Blu-ray i z konwertera USB-S/PDIF. Wejście USB brzmi inaczej. Mocniej rysowana jest w nim góra, a środek nie jest już tak pełny. Spada też trochę rozdzielczość.
Wzmacniacz słuchawkowy gra podobnie. Środek pasma jest najważniejszy, ale osadzony nisko. Słuchając Julie London z jej klasycznej płyty "Julie is her name…", wydanej przez Japończyków jako HiQualityCD, miałem już tego pewność.
Można by dać się oszukać, że słuchamy wzmacniacza lampowego. Brzmienie jest gładkie, a przy tym skupiające uwagę, chociaż o umiarkowanej detaliczności i dynamice. Micromega MyZIC najładniej zagrał ze słuchawkami o wyższej - niż przeciętna - impedancji; w tym z wiekowymi Beyerdynamikami DT-990 Pro o impedancji 600 omów.
Tego typu konstrukcji dzisiaj się już niemal nie spotyka, ale jeśli to tylko możliwe, to zachęcam do próby. Po przejściu z lżej brzmiących wzmacniaczy słuchawkowych przez chwilę się wydaje, że to brzmienie przyciemnione, ale po krótkiej akomodacji okaże się, że jest naturalne i przyjemne.
Nie odbiega od tego schematu Micromega MyGROOV. Z gramofonami Regi czy Pro-Ject i wkładkami Golrdinga, Ortofona albo (najlepiej) Denona DL-103 zagra po prostu ładnie.
Wojciech Pacuła