Niemiecka firma opracowała kilka elementów konstrukcyjnych, zresztą opatentowanych, które oddają przestrzeń znacznie lepiej niż zwykle słuchawki, i to bez zastosowania jakiejkolwiek obróbki dźwięku. Edition 8 jest topowym modelem Ultrasone. Niewielkie, ale wykonane tak, jakby pochodziły od szwajcarskiego producenta zegarków.
Dzięki niezwykle starannej, czasochłonnej budowie, wykorzystującej najlepsze materiały, wyglądają jak cacuszka. To konstrukcje typu zamkniętego, gdzie tylna strona membrany jest całkowicie odizolowana w puszce muszli i wytłumiona. Ważne jest, aby element ten był jak najbardziej sztywny i nie wpadał w rezonanse, ponieważ te zwrotnie wpłyną na membranę.
Ultrasone Edition 8 - konstrukcja
W Ultrasone Edition 8 jest z tym świetnie - kubki muszli wykonano z dwóch materiałów -aluminium (rama) oraz usztywnionego plastiku pokrytego rutenem, metalem o srebrzystym zabarwieniu, odpornym chemicznie, który najczęściej znajduje zastosowanie jako składnik szlachetnych stopów, np. z platyną, a w przyrodzie występuje w bardzo niewielkich ilościach.
Charakteryzują go wysoka temperatura topnienia i bardzo niska reaktywność chemiczna. To niezwykle kosztowne wykończenie, ale - jak mówi Katherine, przedstawicielka firmy - tylko tego typu środki gwarantują, że słuchawki będą wyglądały tak samo za kilka, a nawet kilkadziesiąt lat. Z aluminium wykonano obręcz usztywniającą całość oraz wstawkę wzmacniającą miejsce łączenia się z kabłąkiem.
Równie ważne są rozwiązania konstrukcyjne wewnątrz muszli. We wszystkich swoich słuchawkach Ultrasone stosuje opatentowaną metodę ochrony przed promieniowaniem magnetycznym, generowanym przez magnesy napędzające membrany - o nazwie ULE (Ultra Low Emission).
To rzecz unikalna, ponieważ zazwyczaj firmy w ogóle się tym nie przejmują. Jeśli używamy słuchawek sporadycznie, to nie będzie to miało specjalnego znaczenia. Przy słuchaniu godzinę lub więcej dziennie, być może warto pomyśleć o tego typu osłonie.
ULE to po prostu metalowa płytka z Mu-metalu, ustawiona przed membraną. Nawierca się w niej wiele otworów o różnych średnicach, nie na wprost membrany, a przesuniętych względem jego osi. Stosowanie Mu-metalu pozwala zredukować promieniowanie o 98%.
Edition 8 - choć to słuchawki otaczające ucho, są małe w tej kategorii konstrukcji.
Ważną właściwością tej płytki metalu jest też opatentowany system uprzestrzenniania dźwięku, nazwany przez firmę S-Logic (Natural Surround Sound). Brak prawdziwej sceny dźwiękowej w słuchawkach to jedna z ich największych bolączek. Dlatego też od zawsze starają się jakoś temu zaradzić.
W klasycznych słuchawkach Beyerdynamica, w modelu DT-990 Pro, zastosowano prosty układ elektroniczny, pasywny, który w pewnej mierze pomagał. W słuchawkach Sennheiser HD800 mechanicznie oddalono membrany od uszu i skierowano je ku nim pod kątem.
Ultrasone Edition 8 - membrany
Niemal wszyscy producenci słuchawek mają też w swojej ofercie układy aktywne, oparte najczęściej na cyfrowych układach DSP, które mają podać dźwięk tak, aby brzmiał podobnie jak z kolumn. To jednak poważna ingerencja w sygnał i nawet jeśli dźwięk jest bardziej przestrzenny, to zawsze cierpi na tym jego dynamika oraz barwa. Mechaniczne metody są tu wciąż najlepsze.
W Ultrasone Edition 8 odbywa się to na dwa sposoby: po pierwsze, cewka membrany jest przesunięta względem osi odsłuchu, po drugie, wykorzystuje się płytkę z Mu-metalu.
Wspomniałem o wyciętych w niej otworach, które mają różną średnicę, część jest zaklejona materiałem, część nie, i są rozmieszczone na powierzchni według skomplikowanego wzorca. Dzięki temu dźwięk dociera nie od razu do ucha wewnętrznego, ale najpierw do zewnętrznego, tak jak w naturze. Membrany mają średnicę 40 mm, zostały wykonane z Mylaru, na który naniesiono cienką warstwę tytanu.
Ultrasone Edition 8 wykonywane są w Niemczech, w dużym stopniu ręcznie. Ich ważną częścią są miękkie części muszli i kabłąka - wykonano je ze skóry etiopskich owiec, która jest wyjątkowo miękka i delikatna. Muszle są niewielkie, ale moje uszy się w nich zmieściły.
Aluminiowy kabłąk pełni jednocześnie rolę elementu podtrzymującego na głowie. Kabel sygnałowy wykonano z miedzi OFC. Składa się on z dwóch części - kabla integrowanego na stałe ze słuchawkami, o długości 1,2 m, zakończonego mini-jackiem oraz z przedłużki o długości 4 m, także z mini-jackiem, na który można nałożyć adapter duży-jack. Nie jestem pewien, czy tyle punktów styku działa pozytywnie na dźwięk…
Słuchawki możemy schować do bardzo fajnego, miękkiego futerału (wykonanego z koziej skóry) z uchwytami do zawieszenia.
Ultrasone Edition 8
Odsłuch
Jeślibym miał w "pigułce"przedstawić charakterystykę tych słuchawek, to powiedziałbym, że mamy do czynienia ze słuchawkami dynamicznymi, które grają jak elektrostaty.
Brzmienie Ultrasone Edition 8 jest niezwykle szybkie i przejrzyste, właśnie jak w konstrukcjach elektrostatycznych. Daje to określone korzyści, ale przynosi też pewne ograniczenia.
Korzyści są oczywiste już od pierwszej chwili: wszystko, co jest na płycie, słychać natychmiast. To, co - jak się wydawało - było dotąd domeną Staxów, dostajemy tutaj, bez konieczności stosowania wzmacniacza słuchawkowego z "energizerem”. To istotna przewaga, ponieważ można poszukać wśród wzmacniaczy takiego, który będzie nam najbardziej odpowiadał. A w przypadku Ultrasone Edition 8 to szczególnie ważne.
Wzmacniacz słuchawkowy powinien mieć kremowe, gładkie brzmienie i nie wolno mu uwypuklać tonów wysokich. W tej sytuacji zaskakujące było, że słuchawki Ultrasone Edition 8 lepiej współpracowały z urządzeniami półprzewodnikowymi niż lampowymi.
Nie wszystko, co usłyszymy, składa się na "muzykę"; część to wydarzenia okołomuzyczne czy wręcz pozamuzyczne, związane ze studiem masteringowym i tłocznią. To jednak też pewna "prawda”, w miarę - o ile to oczywiście możliwe - obiektywna o tym, co jest w przesłuchiwanym materiale.
Góra tych słuchawek jest niezwykle rozbudowana i sięga wyżej niż we wszystkich słuchawkach dynamicznych, jakie słyszałem. Kiedy uderzała blacha, było w niej bogactwo harmonicznych, szybkość, precyzja. Podobnie gra zresztą średnica. Głosy są raczej dokładne niż mocno wypełnione, nie powiększane.
Emocje płyną z oddania wszystkich detali przekazu i z połączenia ich w zgrabną całość. Pod tym względem niemieckie konstrukcje są wyjątkowe. Inaczej niż w HD800 Sennheisera kształtowana jest przestrzeń. Scena nie jest budowana przed słuchaczem, a raczej - jak w AKG K701 - lokuje się wewnątrz głowy.
Nie jest też specjalnie duża, ponieważ niskie dźwięki nie są dla tych konstrukcji priorytetem. Pod tym względem różnią się zresztą od wszystkich innych słuchawek Ultrasone, które mają najczęściej bogaty dół. W Ultrasone Edition 8 tego nie ma. Ich niewielkie wymiary przekładają się na to, że membrana nie jest za duża, a i komora za nią również.
To fizyczne ograniczenia, dlatego też kontrabas z płyty nagranej przez Kena Ishiwatę z okazji trzydziestolecia współpracy z Marantzem ("Ken Ishiwata`s 30th Anniversary") nie jest tak nasycony, jak z innych konstrukcji, ale podany dokładniej, łatwiej można śledzić uderzenia w strunę, stuki o pudło rezonansowe itp.
Przy mocniejszej muzyce, jak z ostatniej płyty The Porcupine Tree "The Incident", balans tonalny jest przesunięty ku górze, ale przestery gitary mają drapieżność, nie są wydelikacone, nic w dźwięku nie zostaje zamazane.
Na tle Ultrasone Edition 8 moje AKG K701 są sklejone, to nawet przyjemne granie na długie godziny, ale fakt pozostaje faktem: Ultrasone są znacznie bardziej rozdzielczymi słuchawkami.
Bardzo efektowny, ultraprecyzyjny dźwięk, wyjątkowy projekt plastyczny wraz ze znakomitym wykonaniem - to gwarantuje sporo satysfakcji.
Nie są to słuchawki wzorcowe, skończenie zrównoważone, uniwersalne, a i nie z każdym wzmacniaczem słuchawkowym zagrają tak, jak potrafią. Pokazują każdy błąd, a przy tym nie szafują basem.
Wojciech Pacuła