Nowością jest druga edycja modelu Tour One (M2) - najlepszych słuchawek wokółusznych. Mimo to są poręczne i przenośne, w testowanej grupie wyróżniają się najniższą masą (272 g).
Wygodne i obszerne (ucho łatwo mości się w poduszce). Do tego z niezłą izolacją pasywną, ale naprawdę robi się cicho, gdy włączymy układy ANC, które są tutaj wyjątkowo skuteczne.
JBL Tour One M2 - konstrukcja i wykonanie
Możliwość ich łatwego złożenia do niewielkiego etui wynika z konstrukcji pałąka: muszle można obracać, a przeguby także "łamać". Regulacja pałąka jest klasyczna.
Większość elementów wykonano z plastiku, ale mechanizmy zostały wzmocnione metalowymi taśmami, a wewnątrz zastosowano zapadki. W pierwszym odczuciu słuchawki mogą wydawać się filigranowe i kruche, ale szybko przekonują do swojej solidności i starannego wykonania. Nic nie trzeszczy, nie lata i nie zacina się.
Skóra (pewnie ekologiczna), którą obszyto pałąk oraz poduszki, jest mięciutka i przyjemna (na co ma także wpływ wypełnienie). JBL Tour One M2 są bardzo komfortowe, ale znamy to już z pierwszej wersji.
JBL Tour One M2 - złącza, tryby, sterowanie
Gniazda i przyciski rozdzielono pomiędzy dwie muszle. Po stronie lewej znajduje się nowoczesne złącze do ładowania w standardzie USB-C oraz wielofunkcyjny przycisk przełączający słuchawki pomiędzy trybami tłumienia hałasów ANC oraz przeźroczystości akustycznej.
Muszla prawa ma analogowe wejście audio, są tutaj również główny włącznik zasilania oraz przyciski do regulacji głośności. Sterowanie odtwarzaczem oraz rozmowami telefonicznymi to zadania dla panelu dotykowego, umieszczonego pod kapselkiem również prawej muszli.
JBL Tour One M2 - przetworniki
Przetworniki słuchawek JBL Tour One M2 mają średnicę 40 mm. Impedancja w trybie pasywnym to niskie (ale nie bardzo niskie), a więc obecnie uniwersalne 32 Ω. Czas pracy na baterii wynosi aż 50 godzin, i chociaż w teście rekord należy do innego modelu, to taki wynik wydaje się już całkowicie satysfakcjonujący.
Aplikacja JBL Headphones, skrojona specjalnie dla słuchawek (bo głośniki bezprzewodowe mają własną), to coś o niespotykanym nigdzie indziej potencjale. Funkcji jest tutaj tyle, że (wciąż pobieżny) opis zamieszczamy w ramce obok.
JBL dotychczas w swoich słuchawkach ograniczał BT do podstawowego systemu kodowania SBC. Nie było się czym chwalić, więc aby trafić na taką informację, należało przewertować materiały firmowe.
Podejrzewałem, że w nowej wersji Tour One M2 sytuacja jest podobna, tym bardziej że JBL kompletnie w tym temacie zamilkł. Postanowiłem jednak sprawdzić rzecz w praktyce i odkryłem, że JBL Tour One M2 obsługują nie tylko SBC, ale też znacznie lepszy AAC. Nie jest to jeszcze mistrzostwo świata, konkurenci potrafią w tej dziedzinie więcej, ale jest już dobrze.
Wraz ze słuchawkami otrzymujemy porządne, sztywne etui w kolorze czarnym. Byłby dopiero szał, gdyby było pomarańczowe (pomysł oddam za darmo), tym bardziej że saszetkę można by było przytroczyć do plecaka.
Oprócz standardowego kabla USB, który służy do ładowania akumulatorów, jest jeszcze przewód analogowy dla źródeł z wyjściem mini-jack. Wszystko zostało starannie, wręcz koronkowo pozwijane i pospinane.
JBL Tour One M2 - odsłuch
Na możliwość posłuchania nowych (i najlepszych) słuchawek JBL-a szczerze się ucieszyłem, bowiem spodziewałem się, że będzie to duża odmiana, a zarazem nie mogłem być pewien, na czym ona będzie polegała.
Słuchawki JBL-a często mnie zaskakiwały, przedstawiając oryginalne koncepcje funkcjonalne i brzmieniowe. Zwykle było to działanie dynamiczne, nawet wybuchowe, napędzane mocnym basem, błyszczące wysokimi tonami. Z nawet wyraźnie wyeksponowanymi skrajami pasma, a przy tym spójne i bezpośrednie.
Już na to się szykowałem, ale przypomniałem sobie, że to druga edycja modelu Tour One, który jakiś czas temu sprawił niespodziankę – dając dostęp do brzmienia zrównoważonego, naturalnego, spokojniejszego. Chociaż nie tylko. Testowanie słuchawek JBL-a to przygoda i spotkanie z wieloma opcjami.
Zaczynamy nie od trybu fabrycznego, ale… od brzmieniowo najlepszego – przynajmniej według obiektywnych kryteriów. W tym celu nie trzeba wiele zmieniać, jednak niezbędna jest aplikacja mobilna, która pozwoli wyłączyć system ANC.
Wtedy JBL Tour One M2 dołącza do kategorii słuchawek (zawsze względnie) neutralnych, plasując się pomiędzy ostrożnością EAH-A800 a otwartością Momentum M4.
JBL-e znajdują złoty środek, sposób na muzyczną wszechstronność, chociaż w takim trybie nie dostarczą najmocniejszych wrażeń. Bas jest łagodny, podporządkowany spójności i płynności. Wysokie tony zintegrowane ze średnicą. Nie zmierza to ani ku popularnej, komercyjnej "nawalance", ani ku wysublimowaniu.
Średnica jest mocna, skoncentrowana i wyrazista, wyższy podzakres nie chowa się w cień; gitarowe riffy i błyszczące dęciaki wyjdą na pierwszy plan, a wokaliści nie będą tylko mruczeć. Jeżeli muzycy grali (i zostali nagrani) z animuszem i blisko – tak ich usłyszymy.
Wszystko na swoim miejscu, konkretnie i szybko. Jeżeli jednak oczekujemy na jeszcze więcej emocji i atrakcji… Zestaw narzędzi korekcyjnych pozwala na wielokierunkowe i poważne zmiany, szczególnie w zakresie niskich częstotliwości.
Najprostszym sposobem wzmocnienia basu jest włączenie systemu ANC. Ale i w tej sytuacji JBL nie przesadza, ANC dobrze dogaduje się z muzyką. Samo tłumienie hałasów jest bardzo skuteczne, wygodne zwłaszcza w trybie automatyki (adaptacyjnej), choć wymaga nieco przyzwyczajenia (użytkownika) do pewnej zwłoki w autoregulacjach.