Japońska Audio-Technica dostarcza bogaty asortyment na rynek profesjonalny. Jest w nim wielki wybór mikrofonów, takie urządzenia jak: przedwzmacniacze gramofonowe, gramofony, wkładki, a nawet miksery i kable.
Słuchawki to jednak dział, który z AT kojarzy się nam najbardziej ze względu na szeroki wybór modeli dla audiofilów. Są też słuchawki komputerowe, studyjne, do sprzętu przenośnego, a niezależny dział zaczęły tworzyć modele z aktywną redukcją hałasu.
Audio Technica ATH-ANC7 to najdroższy produkt tego typu, zresztą do niedawna jedyny. Ostatnio dołączyły do niego małe, douszne ATH-ANC3. Wszystkie układy elektronicznej redukcji hałasu zewnętrznego zamknięto w muszlach słuchawek.
Tam też należy włożyć ogniwo zasilające, którym jest bateria AAA. Użycie standardowego ogniwa ma w porównaniu z konstrukcją z montowanym na stałe akumulatorem wady i zalety.
Gdy wyczerpie się bateria, musimy sięgnąć po nową. Mając ją w zapasie, unikniemy przykrej sytuacji, gdy np. w podróży nagle słuchawki przestaną pracować, a w pobliżu nie będzie gniazda do ładowarki.
Zgodnie ze specyfikacją producenta, alkaliczna bateria AAA dobrej jakości powinna wystarczyć na 40 godzin pracy, czyli całkiem długo. Jeśli jednak nie dojdzie do jej rozładowania, ze słuchawek AT dalej będzie płynęła muzyka, a przestanie funkcjonować tylko (aż) system redukcji hałasu, który jest w przypadku ATH-ANC7 układem analogowym.
Audio Technica ATH-ANC7 - elementy zestawu
Kabel sygnałowy można łatwo odpiąć, w klasycznych modelach rozwiązanie to stosowane jest dość często, jednak w konstrukcji z aktywną redukcją hałasu nabiera nowego znaczenia.
Układ tłumiący niepożądane dźwięki jest bowiem niezależny od sygnału muzycznego i pracuje również wtedy, gdy nie podłączymy odtwarzacza (np. w samolocie lub pociągu), wcale nie słuchając muzyki dla własnej wygody (i swobody) można wpiąć kabel.
Przewód dołączony do kompletu ma długość 1,6 m i zakończony jest małym wtykiem 3,5 mm. Otrzymujemy również przejściówkę (6,3 mm) oraz adapter ze złączem pasującym do systemu audio, montowanym w samolocie. Aby tego wszystkiego nie zgubić, producent dodaje dopasowaną minitorbę z przegródkami.
Audio Technica ATH-ANC7 - ergonomia
Pałąk jest miękki i wygodny, optymalne dopasowanie muszel zapewnia obrotowy mechanizm, łączący je z górną częścią słuchawek. Poduszki nie są zbyt grube.
Chwilami miałem wrażenie, że miękka tkanina pokrywająca dyfuzory przetworników dotyka ucha. Nazywanie tych słuchawek wokółusznymi może być ryzykowne; udało mi się założyć poduszki zgodnie z intencją producenta, ale osobnicy z większymi małżowinami mogą mieć z tym problem (pasywna izolacja nie jest wybitna).
Audio Technica ATH-ANC7 - tryb redukcji hałasu
Przetworniki w słuchawkach Audio Technica ATH-ANC7 mają średnicę 40 mm – całkiem sporo, jak na wielkość całej konstrukcji. Firmowa technologia odpowiedzialna za funkcję redukcji hałasu została nazwana QuietPoint.
W dolnej części każdej muszli widać jedyną (nie licząc klapki na baterię) zewnętrzną cechę, odróżniającą ATH-NC7 od klasycznych słuchawek – za dwoma małymi, srebrnymi siatkami schowano mikrofony, odbierające hałas zewnętrzny.
Zdaniem producenta, skuteczność działania układu redukcji hałasu może być uzależniona od właściwego położenia słuchawek na głowie. Nawet niewielkie ruchy powodują zmianę efektywności pracy, a mogą również doprowadzić do przydźwięku. Wziąłem sobie te rady do serca, choć w końcu okazało się, że wcale nie musiałem traktować tych słuchawek w jakiś specjalny sposób.
Działanie systemu opracowanego przez firmę Audio-Technica okazało się dostatecznie skuteczne niemal w każdych warunkach. Słuchawki mają jednak swoje "preferencje" - najlepiej radzą sobie z zakłóceniami o jednostajnym charakterze.
Potrzebują wtedy krótkiej chwili do adaptacji po zmianie warunków otoczenia. Co jednak najważniejsze, w aktywnym trybie redukcji nie słychać w ogóle jakiegokolwiek szumu czy przydźwięku
Odsłuch
Brzmienie słuchawek Audio Technica ATH-NC7 nawiązuje do innych modeli słuchawek tej firmy, z jakimi miałem do czynienia. Jest on zdecydowanie różny od tego, co oferuje np. Sony.
Siódemkom nie brak energii i żywości, jednak źródłem emocji i muzykalności jest w największej mierze średnica. Uporządkowana, plastyczna, z lekkim wyeksponowaniem swoich dolnych partii, jest bardzo przekonująca i naturalna, a jej incydentalna nosowość nie psuje klimatu.
Bas działa sprawnie, szybko, nie brakuje mu też nasycenia, więc o słabości tego podzakresu nie można mówić, choć nie jest on tak prominentny jak w Sony.
Góra pasma - szczególnie wyrafinowana, bardzo zróżnicowana, potrafi zagrać subtelnie, wystrzałowo, jest otwarta, rozdzielcza, ale nie notorycznie wyeksponowana.
Słuchawki grają z ekspresją budowaną własnymi, niespotykanymi gdzie indziej środkami wyrazu, a nie prostymi zabiegami podbicia skrajów pasma, wyostrzenia czy ocieplenia.