Japończycy zbyt szanują siebie i swoich klientów, żeby pozwolić sobie na jakiekolwiek niedoróbki i niezręczne oszczędności, zwłaszcza w tak prestiżowym produkcie. Sporo tu metalu, przyjemna w dotyku imitacja skóry, którą obszyto dookoła cały pałąk oraz poduszki (latem może być ciepło).
Obrotowe mocowanie muszli pozwala na ich układanie do transportu na płasko. Zewnętrzna powierzchnia słuchawek Audio-Technica ATH ES-10 jest półbłyszcząca, w słońcu będzie nas widać z kilometra, ale nie będzie się przecież czego wstydzić. Całość powinna przetrwać trudy niejednej podróży oraz towarzyszących jej niewygód.
120 cm bardzo elastycznego przewodu sygnałowego jest zakończone pozłacanym wtykiem mini-jack. Przejściówki na dużego jacka nie znalazłem, w wyposażeniu dodatkowym były tylko welurowy woreczek i ściereczka.
Przetwornik, zgodnie z trendem panującym w najnowszych, zaawansowanych konstrukcjach, ma dość dużą średnicę - 53 mm, membrany wykonano z włókna szklanego. Muszle, już niewiele większe - z lekkiego i jednocześnie bardzo sztywnego tytanu.
Po założeniu Audio-Technica ATH ES-10 na głowę jest bardzo wygodnie - udało się osiągnąć dobry kompromis pomiędzy komfortem długiego użytkowania, a bezpiecznym "trzymaniem". Nawet podczas testu "trzęsienia głowy" nie miały zamiaru spaść czy choćby się przesunąć. Nie uciskają też okularów - co będzie ważne dla wielu osób.
Dokładne przyleganie padów skutecznie odcina od większości uciążliwych hałasów otoczenia, pozostawiając na szczęście rozsądny margines, pozwalający usłyszeć to, co usłyszeć powinniśmy, aby przeżyć na ruchliwej ulicy. Przewód przenosi szurania o odzież, ale przynajmniej jest podłączony "po audiofilsku" do obydwu przetworników.
Odsłuch
Po przesłuchaniu różnorodnego materiału mogę powiedzieć, że żywiołem dla tych słuchawek jest muzyka wysokoenergetyczna (czyli taka, jakiej zwykle się słucha w drodze), której dynamikę słuchawki Audio-Technica ATH ES-10 przekazują swobodnie i są jednocześnie w stanie nad nią zapanować, nie zamieniając jej w jazgot.
Jednym z głównych budulców tego przekazu jest bas, który nie schodząc bardzo nisko ani się nie nadymając, nie "przykrywa" reszty pasma, za to potrafi wyraźnie trzymać rytm, czasami "przykopać", lecz przede wszystkim być wyrazistym i czytelnym. Jeśli szukasz bardzo głębokiego, potężnego, boomboxowego basu, to sięgnij po inny model tego producenta - chociażby z linii Solid Bass.
Wokale lokują się lekko z przodu, czasami lekko poświstują sybilantami (zjawisko sporadyczne i dla mnie na niedrażniącym poziomie). Przekaz jest bardzo dynamiczny - słuchając np. metalu otrzymujemy mocny, odpowiednio drapieżny przekaz, wcale nie katując bębenków decybelami.
Swoją drogą słuchawki Audio-Technica ATH ES-10 potrafią grać tak głośno, że przy braku samokontroli zagrażają naszemu zdrowiu - ale to tylko komplement. Góra pasma soczysta, dźwięczna, w dużym stopniu razem ze zwinnym basem organizuje spójne, żywiołowe brzmienie.
Waldemar (Pegaz) Nowak