Sennheiser nie wycofał z oferty takich klasyków, jak HD 800 czy HD 600, a mimo to dodaje kolejne propozycje. Niedawno testowaliśmy HD 490 Pro, przygotowane przez niemiecki oddział firmy, od dłuższego czasu… w ogóle niezajmującej się już słuchawkami, a tylko sprzętem profesjonalnym (głównie mikrofony i systemy nagłośnieniowe).
Z kolei najnowsze HD 620S to produkt firmy Sonova, która odkupiła od "starego" Sennheisera jego wcześniejsze projekty oraz prawo do wykorzystywania marki przy sprzedaży modeli konsumenckich. W praktyce ani HD 490 Pro nie są stricte profesjonalne, ani HD 620S – domowe. Ich zastosowanie może się przenikać wraz z preferencjami odbiorców.
Ciekawe, czy Sennheiser (ten niemiecki) i Sonova umówili się i niemal równocześnie zaprojektowali podobnie wycenione słuchawki, czy może było zupełnie inaczej, i weszli sobie w paradę. Ale na decyzje zainteresowanych może w dużym stopniu wpłynąć fakt, że HD 620S to konstrukcja zamknięta, a HD 490 Pro – otwarta.
Reklamując słuchawki Sennheiser HD 620S, Sennheiser odwołuje się do słynnych HD 600. Muszle są dość duże i mają "firmowy", owalny kształt. Zawieszono je na wyprofi lowanych "półwidelcach", które płynnie przechodzą w mechanizmy regulacyjne.
Pałąk jest szeroki, od strony głowy obłożony poduszeczką wykończoną sztuczną skórą, podobnie jak pady. Sennheiser podkreśla dobrą pasywną izolację. Słuchawki leżą na głowie bardzo stabilnie, chociaż przy dość mocnym nacisku. Mechanizm regulacyjny opiera się na solidnej, metalowej taśmie.
W słuchawkach Sennheiser HD 620S zastosowano nowe przetworniki, w zasadzie defi niujące domowo-studyjne zastosowanie, mają bowiem wysoką impedancję 150 Ω, problematyczną dla współpracy ze smartfonami. Nie jest ona wykluczona i samym smartfonom krzywdy nie zrobi, ale nie pozwoli "wyciągnąć" z nich większej mocy, która z kolei przełożyłaby się na granie głośne i dynamiczne.
Może producent doszedł do wniosku, że większość zainteresowanych słuchaniem ze smartfonów i tak używa słuchawek Bluetooth, więc słuchawki kablowe lepiej wyspecjalizować do współpracy ze sprzętem stacjonarnym.
Jedyny przewód w zestawie ma długość 180 cm i jest zakończony 3,5-mm wtykiem, ale w komplecie jest też przejściówka na 6,3 mm oraz miękki, ochronny woreczek. Lada moment Sennheiser ma także rozpocząć sprzedaż przewodu zbalansowanego z 4,4-mm wtykiem.
Przetworniki (o średnicy 42 mm) zainstalowano w muszlach pod niewielkim kątem, aby zoptymalizować charakterystyki przetwarzania oraz poprawiać walory przestrzenne.
Sennheiser HD 620S - odsłuch
Producent przedstawia charakterystyki częstotliwościowe Sennheiserów HD 620S w porównaniu do słynnych HD 600. W zakresie średnio-wysokotonowym (powyżej 200 Hz) krzywe obydwu modeli są dość zbliżone, natomiast poniżej 200 Hz, HD 620S grają wyraźnie głośniej, przy 50 Hz różnica wynosi już ok. 7 dB, a przy skrajnych 20 Hz przekracza nawet 12 dB.
Sennheiser (Sonova?) najwyraźniej traktuje to jako zaletę. HD 620S nie dostarczają suchego, technicznego i pryncypialnie neutralnego brzmienia, które może doceniliby audiofile, ale które nie zaimponowało innym.
Zgodnie z zapowiedziami samego producenta zadbano o efektowny, soczysty bas. Potrafi być potężny albo dynamiczny, nie trzeba nie niego wyczekiwać ani być smakoszem tylko precyzji. Nie miałem jednak wrażenia, aby bas został podbity aż tak mocno, jak pokazują to pomiary. Ponadto nie jest to jedyny energiczny wątek w tym brzmieniu.
Sennheisery HD 602S grają żywo i wyraziście w całym pasmie, a podbarwienia mieszczą się w dobrej równowadze i ogólnej naturalności. Wokale są nasycone i ekspresyjne, nie ciągną w stronę basu ani nie zostają rozjaśnione przez wysokie tony.
Góra pasma jest mniej ekspresyjna niż z MM- 100, ale dobrze wkomponowana, proporcjonalna i odpowiednio detaliczna.
Pierwszy plan nie zagnieżdża się w środku głowy, mamy więcej swobody i oddechu; chociaż nie jest to dystans jak z Audeze, to w kategorii słuchawek zamkniętych HD 620S radzą sobie z przestrzenią bardzo dobrze. Również dzięki temu można ich słuchać długo, a przy tym wcale się nie nudzić.