Bang & Olufsen "od zawsze" dostarczał najnowsze zdobycze techniki w najbardziej luksusowym wydaniu. Zaczęto od radioodbiorników, w połowie XX wieku pojawiły się telewizory, a kiedy rozwinęła się branża Hi-Fi, wszedł w te tematy ze swoimi zawsze oryginalnymi pomysłami. To takie perełki, jak gramofon z ramieniem tangencjalnym Beogram 4000 (z 1972 roku).
Szczególną pozycję dało firmie połączenie stylu, funkcjonalności i zaawansowanej techniki Dlatego opanowanie również najnowszych kategorii sprzętu mobilnego, słuchawek oraz głośników bezprzewodowych nie było dla Bang & Olufsena niczym trudnym, jednak zdając sobie sprawę, że jest to otwarcie zupełnie nowego frontu, powołano wyspecjalizowaną markę BeoPlay.
W tym nowoczesnym, trochę zwariowanym, ale na pewno kolorowym świecie wciąż jest miejsce na urządzenia wysokiej klasy. Znajdziemy je w seriach Beosound oraz Beolab, które od dawna są ostoją solidności i wyrafinowania, a teraz podążają również za najnowszymi trendami – komunikacją sieciową, strumieniowaniem czy integracją z "inteligentnym" domem.
Szczególnie wśród Beolabów znajdziemy formy niekonwencjonalne, futurystyczne, które czasami trudno podejrzewać o to, że są źródłami dźwięku. Seria Beosound nie jest aż tak "odjechana", ale również pełna efektownych projektów, do których należy przecież testowany Balance. Nie jest to najdroższy głośnik bezprzewodowy B&O (na szczycie znajduje się model Egde w cenie 15 000 zł), ale jeden z najnowszych.
B&O Beosound Balance - budowa i wykończenie
Cylindryczne i stożkowe kształty nie są już niczym nowym, B&O pokazał je już w modelach Beosound 1 i 2. Balance to jednak coś bardziej skomplikowanego. Bryła składa się z dwóch przenikających się sekcji – dolną tworzy walcowa podstawa, w której zainstalowano górny, ścięty cylinder pokryty maskownicą z "włochatego" materiału.
Taka forma i związany z nią specyficzny układ akustyczny (szczegóły dalej) daje sporą swobodę w sposobie ustawienia; głośnik może pracować blisko lub daleko od ścian, a na stoliku na środku pokoju będzie wyglądał atrakcyjnie z każdej strony. Maskownicy nie zdjęliśmy, jednak udało się ustalić układ przetworników.
Jego większa część znajduje się w górnej części, głośnik niskotonowy – wewnątrz, w dolnym walcu umieszczono przede wszystkim elektronikę. Podstawa jest ciężka, co zapewnia stabilność. Na linii łączenia obydwu segmentów znajduje się szczelina, którą wyprowadzono ciśnienie z sekcji niskotonowej.
B&O Beosound Balance jest oferowany w czterech wariantach kolorystycznych. Czarny wygląda spójnie, elegancko i dyskretnie. Wariant o nazwie "Gold Tone" łączy szarą maskownicę z jasnobrązowym kolorem dolnej części, dopełnionej złotymi akcentami. Ale jeszcze efektowniejsza jest "White Marble" z dolną sekcją marmurową, jasnoszarą maskownicą i złotymi dodatkami. Jest też zimna, industrialna kolorystyka "Nordic Ice", gdzie dominuje biel i szarość. Efekty są znakomite i różnorodne, co zawdzięczamy wyjątkowym materiałom i dobremu gustowi projektantów.
B&O obiecuje, że Balance wypełni dźwiękiem nawet bardzo duże pomieszczenie (o powierzchni do 80 m²!). Cylindryczna forma nie narzuca żadnego specyficznego sposobu ustawienia głośnika.
Jeśli się jednak dobrze przyjrzymy, ustalimy, gdzie jest przód, a gdzie tył. Wcale nie jest to obojętne. Oczywiście ma to związek z ustawieniem przetworników i kierunkiem ich promieniowania. Wydawałoby się więc, że musimy ustalić, gdzie umieszczone są przetworniki, i skierować je w stronę słuchacza.
Załóżmy… Sprawa jest jednak trochę bardziej skomplikowana (chociaż obsługa nie staje się przez to bardziej kłopotliwa, za to efekty brzmieniowe mogą być lepsze).
B&O Beosound Balance - tryby pracy
Przygotowano dwa główne tryby pracy, wybór optymalnego zależy od miejsca instalacji głośnika i wiąże się właśnie z układem przetworników. Tryby różnią się charakterystykami kierunkowymi.
W pierwszym (ustawionym fabrycznie) B&O Beosound Balance emituje dźwięk bardziej dookólnie (chociaż nie idealnie kołową charakterystyką) – ten wariant nazwano więc 360. Rekomendowany jest w sytuacji, gdy Balance ustawiamy na szafce lub stoliku, w większej odległości od ścian.
Jeżeli bliżej (dużych powierzchni odbijających), zalecane jest zawężenie promieniowania w kierunku miejsca odsłuchowego, podobnie jak w przypadku "normalnych" zespołów głośnikowych.
Nie są to jednak wskazówki, którym trzeba się bezwzględnie podporządkować. Różne sytuacje i różne upodobania użytkowników mogą prowadzić do ustawień "nieregulaminowych", a przynoszących lepsze rezultaty. Są jeszcze dwa dodatkowe ustawienia, w których B&O Beosound Balance "gra" w lewo lub w prawo!
B&O Beosound Balance - przetworniki
Różne tryby pracy (co nie ma żadnego związku z systemem kalibracji akustycznej, to zupełnie inny układ) są związane z nietypową aranżacją przetworników. W zwartej bryle Balance jest ich aż siedem.
Dwa największe (13-cm), zgodnie z przypuszczeniami, zajmują się niskimi częstotliwościami. Ustawiono je membranami do siebie, więc tworzą system push-pull ulokowany w dolnej części obudowy; ciśnienie (od jednej strony układu) przechodzi przez ażurową maskownicę w podstawie, od drugiej strony jest zamknięte wewnątrz konstrukcji.
W górnej części, z przodu, umieszczono dwa 5-cm głośniki średniotonowe oraz… tylko jedną 19-mm kopułkę wysokotonową. Wreszcie z tyłu znajdują się 8-cm przetworniki szerokopasmowe, włączane w trybie dookólnym.
Aby z działania takiego układu nie zrobił się bigos, potrzebne jest staranne filtrowanie, symulacje i pomiary – jednak B&O ma doświadczenie podobne, jak najbardziej zaawansowani specjaliści głośnikowi, więc możemy zaufać, że ten ekstrawagancki system starannie przemyślano i zestrojono.
W niewielkiej obudowie zmieściło się też siedem impulsowych końcówek mocy – każdy przetwornik ma swoją. Ale jeszcze bardziej imponuje ich moc – nie tylko wysoka, ale też dobrana proporcjonalnie do potrzeb. Niskotowe mają do dyspozycji 2 x 200 W, średniotonowe i szerokopasmowe – 4 x 100 W, a wysokotonowy – 80 W.
Z pewnością tworzy to duży, ale nie bezsensowny zapas mocy dla każdego z przetworników. W takim układzie, mimo niewielkich przetworników, zapotrzebowanie na moc jest większe niż mogłoby się wydawać, z dwóch powodów: po pierwsze, małe przetworniki mają niską efektywność; po drugie, charakterystyka przetworników niskotonowych jest korygowana (wzmacniania) w sposób wymagający dodatkowych porcji mocy.
Oczywiście konstrukcja samych przetworników niskotonowych musi ją "wytrzymać", ale o ile przygotowane są do dużych amplitud, to tym sposobem można uzyskać niższą częstotliwość graniczną, niż w konstrukcjach pasywnych. Dzięki takim sposobom (wysoka moc, korekcja) pasmo przenoszenia Balance sięga (według deklaracji producenta) zdumiewająco nisko – 26 Hz (co prawda bez podania tolerancji decybelowej).
Forma obudowy przesądza, a pojedynczy wysokotonowy tylko stawia kropkę nad i, że z jednego Balance nie uzyskamy efektu stereofonicznego. Można jednak połączyć dwa egzemplarze w stereofoniczną parę.
B&O Beosound Balance - sterowanie
Górny panel sterujący jest wyjątkowy pod względem funkcjonalnym i wizualnym. Jednolita czasza jest uśpiona, dopóki nie zbliżymy do niej dłoni – wtedy czujniki podświetlą pola odpowiedzialne za poszczególne funkcje obsługiwane sensorami dotykowymi. Interfejs przygotowano kompleksowo, aby można było szybko dotrzeć do niemal wszystkich funkcji.
Przesuwając palec po zewnętrznej części panelu, wyregulujemy głośność, obok znajdują się sensory sterowania odtwarzaniem i wyborem źródeł. Niewielkie, widoczne z góry otwory są związane z umieszczonymi wewnątrz mikrofonami. Część z nich obsługuje układy asystenta głosowego, inne – system automatycznej kalibracji.
Niektórzy producenci załatwiają sprawę dopasowania charakterystyki do sposobu ustawienia "zgrubnie": dwoma lub trzema trybami (dobre i to, bo wielu nie proponuje żadnych), takie możliwości są i tutaj.
B&O Beosound Balance - funkcje sieciowe
Automatyczna kalibracja wydaje się rozwiązaniem bardziej precyzyjnym, chociaż w takim wydaniu – z mikrofonami wbudowanymi w urządzenie – nie może być doskonała, skoro pomiaru dokonujemy w innym miejscu niż to, w którym znajduje się słuchacz. Jako asystenta głosowego B&O rekomenduje Google Assistant, a skoro tak, to jest też platforma strumieniowa Google Chromecast.
Wprawdzie system Google doskonale czuje się nie tylko w sprzęcie mobilnym Android, ale i Apple, to użytkownicy tego ostatniego niechętnie wychylają nos poza własny ekosystem. Dla ich komfortu jest więc Apple AirPlay 2 – to nie tylko znakomity sposób na wszechstronne strumieniowanie sygnału, np. ze smartfonów Apple, ale także doskonałe narzędzie pierwszej konfiguracji sieci W-Fi.
Z niejasnych przyczyn nie wszyscy producenci (sprzętu audio) taką funkcję uruchamiają, ale B&O wykorzystuje AirPlay 2 również w tym zakresie. B&O Beosound Balance wspiera także standard Spotify Connect, a czymś oczywistym jest już Bluetooth.
B&O Beosound Balance - złącza i aplikacja mobilna
Wi-Fi to jedna z dwóch sieciowych opcji, Balance wyposażony jest też w LAN. Wszystkie złącza zamaskowano w zagłębieniu podstawy. W panelu przyłączeniowym znajduje się jeszcze wariant standardu mini-jack – elektryczno- optyczny, analogowo-cyfrowy.
Oprócz obsługi za pomocą panelu dotykowego w górnej części obudowy, jest też oczywiście nowoczesna aplikacja mobilna. To nie tylko sterownik, ale jedyny dostęp do szeregu funkcji dodatkowych, ważnych jak i zupełnie marginalnych.
Za pomocą sterownika uruchomimy system automatycznej kalibracji, wybierzemy charakterystykę kierunkową, wreszcie mamy tu wiele narzędzi modelowania barwy dźwięku – od prostej regulacji tonów niskich i wysokich, poprzez korektę ustawienia (przy ścianie, w wolnej przestrzeni) aż po autorski, ozdobiony efektowną grafiką system korekcji, w którym przemieszczamy się (płynnie) pomiędzy dźwiękiem jasnym, ciepłym, energetycznym i relaksującym, szukając własnych preferencji.
Korzystając z wybranych metod strumieniowania, jak np. Google Chromecast czy Apple Airplay 2, większość przydatnych na co dzień funkcji mamy i tak pod ręką, w ramach typowej obsługi urządzenia mobilnego, bez żadnych dodatkowych narzędzi.
Ze względu na bogaty pakiet ustawień warto jednak mieć firmową aplikację mobilną i od czasu do czasu do niej zajrzeć, bo odpowiada ona również za aktualizację oprogramowania samego głośnika. Cennym dodatkiem jest też własny system strefowy B&O, w ramach którego możemy zestawić B&O Beosound Balance z innymi (sieciowymi) modelami producenta.
B&O przewidział także klasyczny, ale bardzo nowoczesny pilot, który funkcjonuje w ramach transmisji Bluetooth (a nie podczerwieni). Nadajnik Beoremote One BT nie jest jednak dostarczany w komplecie z głośnikiem – można go dokupić.
B&O Beosound Balance - odsłuch
Chociaż to "tylko" głośnik bezprzewodowy, w dodatku bardzo ekstrawagancki, mogący kusić swoim wyglądem wielu mniej obytych z dobrym dźwiękiem, to B&O podszedł do jakości brzmienia bardzo, a nawet zaskakująco poważnie.
Chociaż… pewien sygnał na ten temat wysyła sama nazwa urządzenia, jednak nie sądzę, aby ktoś zawczasu wiązał z nią takie oczekiwania. Również ja skojarzyłem dopiero w czasie odsłuchów, że Balance faktycznie zapewnia dźwięk zrównoważony.
Tego typu urządzeniami zainteresowani są ludzie o bardzo różnych gustach, doświadczeniu i wymaganiach, jednak intuicyjnie spodziewamy się, że będą grały efektownie, bo to najlepszy sposób, aby przekonać do siebie w pierwszym wrażeniu.
Nikt przecież przed zakupem takich urządzeń nie zasiada do długich sesji odsłuchowych, w najlepszym razie "rzuci uchem", może nawet uda się przez moment porównać z innym stojącym obok… A wtedy niuanse, precyzja, neutralność stają się sprawami drugorzędnymi.
Ważniejsza jest siła, obfitość, swoboda, co nie znaczy, że musi tłuc i siec – może to być dźwięk przyjemny ciepłem, miękkością, lecz jednocześnie mocny i soczysty – nikt nie lubi brzmienia "cienkiego".
Dlatego w głośnikach bezprzewodowych basu zwykle nie brakuje, z wysokimi tonami bywa różnie, mało kto stawia na kartę kultury i delikatności, co tworzy pewną okazję, aby się wyróżnić.
Trafić w potrzeby większości, ale tych klientów, którzy nie mogą dla siebie znaleźć niczego odpowiedniego w propozycjach mruków lub krzykaczy. Niezależnie od szerokiego zakresu regulacji, Balance ma dwa brzmieniowe oblicza – zresztą związane z tym, że ma przetworniki z przodu i z tyłu. Przygotowano kilka opcji sposobu promieniowania.
Różnice są wyraźnie odczuwalne nie tylko w dziedzinie przestrzeni. W ustawieniu fabrycznym B&O Beosound Balance promieniuje dookólnie, wtedy dźwięk jest swobodniejszy, bardziej soczysty i gęsty. Lepiej wypełni pomieszczenie, ale i z bliska zrobi wrażenie.
Nie dziwię się, że to tryb podstawowy – taki sprzeda się lepiej, wykorzystuje cały potencjał przetworników i wzmacniaczy. Nie jest to brzmienie "efekciarskie", prymitywne i agresywne, lecz łatwe w odbiorze, żywe i komfortowe. Zmienia się w coś wyjątkowego po przejściu w tryb "bezpośredni" – po wyłączeniu przetworników z tyłu.
Przynosi przede wszystkim uspokojenie, chociaż nie pozbawia muzyki emocji - zwłaszcza związanych z naturalną barwą. Jednocześnie szeroka gama regulacji, w jaką wyposażono mobilny sterownik, pozwala dźwięk w dużym zakresie "przemodelować".
Do tych szczegółów wrócimy dalej, a tutaj ogólniejsza uwaga: rozbudowane systemy regulacyjne często występują w roli alibi dla słabego brzmienia: "Nieładnie gra? Nie ma problemu, wszystko można zmienić i gdzieś znajdzie się charakterystyka, która przypadnie do gustu".
Niewykluczone, ale wcale nie takie pewne. A poza tym ile trzeba się naszukać… A szukać trzeba, kiedy początkowego brzmienia nie da się słuchać. Balance proponuje inny układ sił i priorytetów – właśnie tak jak dobry system audio, który na dzień dobry gra równo, neutralnie, odpowiedzialnie, chociaż czasami można sobie "pokręcić", dolać więcej sosu niskich tonów, przyprawić wysokimi. I zawsze szybko wrócić do charakterystyki początkowej.
B&O Beosound Balance emituje dużo czystej energii, prowadzi rytmiczny bas, pokazuje nasyconą średnicę, Tyle że nie pozwala żadnej ze stron dominować, nie brzmi ani potężnie, ani jasno. Kultura Balance nie pozwala mu zarówno na tanie sztuczki i komercyjne podbijania skrajów pasma, jak i na wchodzenie w specyficzne klimaty.
Nie jest to dźwięk ultraprecyzyjny ani wyrafinowany na miarę high-endu, lecz dla każdego, kto miał do czynienia ze sprzętem wysokiej klasy, będzie to jego kusząca namiastka.
Niskie tony są lżejsze niż z L75MS, nie mają zapędów "estradowych", góra pasma jest przyjemna, gładka, dopełniająca. B&O Beosound Balance "tonizuje" problemy słabszych nagrań, jego początkowe ustawienie jest pod tym względem przede wszystkim bezpieczne i dość uniwersalne, Jeżeli chcemy wycisnąć więcej, uzyskać brzmienie bogatsze i bardziej "kontrastowe", możemy delikatnie pomanipulować regulacjami.
Wystarczyło "muśnięcie" poziomu najwyższych częstotliwości, dobre rezultaty uzyskałem także wykorzystując korektor graficzny, przesuwając wirtualny manipulator (również delikatnie) do pola Bright.
Pierwsza konfiguracja urządzenia nie proponuje uruchomienia automatycznej kalibracji, a podsuwa typowy wybór miejsca instalacji (przy ścianie lub w wolnej przestrzeni).
Wzbudziło to nawet mój niepokój, czy aby mikrofony kalibracyjne zostały w ogóle wykorzystane… Zostały, jednak odpalenie kalibracji wymaga pewnego wysiłku i przejrzenia ustawień. Sama procedura przebiega już sprawnie, trwa nie dłużej niż kilka sekund, po chwili sprzęt zgłasza gotowość do pracy.
Wpływ kalibracji jest oczywisty, układ działa skutecznie (sprawdziłem w kilku różnych wariantach i miejscach ustawienia głośnika), chociaż efekty nie od razu i może w ogóle nie każdemu przypadną do gustu.
W pierwszej chwili uderzające jest bowiem wyszczuplenie niskich częstotliwości. Bas staje się dokładniejszy, bardziej konturowy i konkretny. Towarzyszy temu ogólnie lepszy porządek, również w zakresie wyższych częstotliwości, co jest naturalną konsekwencją "wyczyszczenia" basu.
Kalibracja w głośniku bezprzewodowym może wydawać się tylko dodatkiem do wielu innych, modniejszych funkcji, a nawet fanaberią dla najbardziej rozkapryszonych audiofilów, w rzeczywistości dobrze przygotowana jest tak poważną zaletą, że zaczyna się jawić jako element absolutnie obowiązkowy dla urządzeń wyższej klasy. Można się o tym łatwo przekonać, wyłączając i włączając korekcję, bo taką funkcję przewidziano w aplikacji mobilnej.
Jest jednak jedna dziedzina, w której Balance nam nie zaimponuje – stereofonia. To niemal punktowe źródło dźwięku, nawet jeśli bardzo się do niego zbliżymy.
Promieniowanie dookólne zapewnia dźwięk swobodniejszy, docierający z większego obszaru, ale nie zmierza to do wykreowania klasycznej sceny z planami i lokalizacjami pozornych źródeł dźwięku.