Bang & Olufsen Beoplay HX - wykonanie
Wszystkie produkty B&O mają wyszukane wzornictwo, które wyjątkowo dobrze wytrzymuje próbę czasu. Nie jest to tylko skandynawska prostota, lecz wysublimowana elegancja.
Bang & Olufsen Beoplay HX są dostępne w trzech wersjach: srebrnej (z beżowymi akcentami), złotej oraz czarnej. Nawet ta ostatnia nie jest smutna, ożywiają ją srebrne dodatki.
Bang & Olufsen Beoplay HX to najlżejsze słuchawki w tym teście, jako jedyne ważą mniej niż 300 g. Korpusy muszli zostały wykonane z tworzywa, a z metalu – ruchome elementy pałąka, szyny regulacyjne, przeguby, ramiona podtrzymujące muszle oraz ich tylne części. Rozsądnie, solidnie, ładnie, wygodnie. Wewnętrzną część pałąka obszyto miękkim materiałem, a zewnętrzną – skórą, która (w przyjemniejszym wydaniu) znajduje się też na poduszkach.
Bang & Olufsen Beoplay HX - ergonomia i obsługa
Komfort noszenia Beoplay HX jest wyśmienity. Grube poduszki zostawiają bardzo dużo (jak na słuchawki przenośne) miejsca wokół uszu, doskonale dopasowują się do głowy.
Muszle można obracać o 90 stopni, ale przegubów nie "złamiemy", tym niemniej HX zmieszczą się bez problemu w kieszeni plecaka albo w etui, które B&O dostarcza w zestawie.
Intrygujące są tylne kapselki muszli z charakterystycznym, wzorzystym i przyjemnym w dotyku owalem. Pod tym z prawej strony umieszczono sensor dotykowy obsługi większości podstawowych funkcji (odtwarzanie, regulacja głośności).
Panel łatwo wyczuć ze słuchawkami na głowie, a wszystko działa wyjątkowo sprawnie. Oprócz tego są jeszcze trzy tradycyjne przyciski, do włączania (i wyłączania słuchawek) oraz zmiany trybów ANC (można też z niego zupełnie zrezygnować).
Na krawędzi muszli ulokowano też trzeci przycisk opisany w dokumentacji jako Multi Button; niestety, nic więcej o nim nie wiemy. Na krótkie wciśnięcie tego przycisku ani słuchawki, ani źródło nie reagują, a po dłuższym przytrzymaniu wyświetla się (na ekranie telefonu) monit asystenta głosowego.
Bang & Olufsen Beoplay HX - złącza i czas pracy
Bang & Olufsen Beoplay HX są wyposażone w dwa gniazda – analogowe wejście mini-jack oraz złącze USB-C. Oficjalnie służy do ładowania akumulatorów, ale trochę przypadkiem podłączyłem słuchawki do komputera, w którym zameldowały się jako "odbiornik" USB-DAC (choć producent oficjalnie się taką funkcją nie chwali). I faktycznie (po odpowiednim przekierowaniu sygnałów) w taki sposób mogą działać!
Czas pracy w trybie Bluetooth – 40 godzin – jest bardzo przyzwoity (biorąc zwłaszcza pod uwagę niewielką masę HX), a jeśli włączymy system ANC, akumulatory wyczerpią się pięć godzin wcześniej.
Układy dekodujące (sygnały BT) to SBC, AAC oraz aptX, nie ma więc najlepszych wariantów HD. W zestawie otrzymujemy dwa przewody – analogowy mini-jack oraz USB-C do ładowania akumulatorów.
Bang & Olufsen Beoplay HX - odsłuch
Bang & Olufsen Beoplay HX są najstarsze wśród testowanych słuchawek, ale nie muszą się wstydzić swojego brzmienia. Można nawet kojarzyć, że jest ono "dojrzałe", chociaż oczywiście nie wynika to z ich wieku, lecz określonej firmowej koncepcji.
Produkty B&O są wyjątkowe pod względem wzorniczym i funkcjonalnym, co może sugerować, że ich brzmienie również jest fantastyczne, chociaż nazbyt efektowne i niekoniecznie naturalne… A jest przeciwnie – jest zrównoważone, a przy tym żywe i świeże, może spodobać się zarówno słuchaczom wyrobionym, jak i tym, którzy mają tylko (i aż) zdrowy słuch i dobry gust.
Nie polecam ich bezwzględnie wszystkim, bo przecież wielu oczekuje na efekty spektakularne; zarówno potężny bas, jak i popisy detaliczności nie leżą w charakterze HX. My cieszymy się, że grają normalnie. Dźwięk jest łatwy i przyjemny.
Lekkie podkreślenie skrajów pasma daje im optymalną dawkę soczystości (na dole) i świeżości (na górze). Słychać to zwłaszcza w trybie Bluetooth (a więc w zasadzie podstawowym).
Bas wcale nie jest miękki, lecz spójny i żwawy, świetnie spisuje się w ogólnie pojętej muzyce "rozrywkowej". Wokale są gęste, w tonacji trochę obniżone, niekrzykliwe, a wysokie – selektywne, ale lekkie, otwarte, bez nabłyszczenia i ostrości.
Połączenie analogowe nie zmienia wyraźnie profilu, chociaż średnica wydaje się mocniejsza. Najdokładniejsze, a przy tym zdecydowane, bezpośrednie brzmienie zapewnia połączenie cyfrowe USB-DAC. W tym trybie słychać najwięcej, chociaż nie zawsze komfortowo, bo w większym stopniu zależy to od jakości odtwarzanego materiału.
Tryb ANC spisuje się dość dobrze, trzeba brać poprawkę na to, że ma utrudnione zadanie w związku z przeciętną, pasywną izolacją samych poduszek.
Z włączoną redukcją ANC nie udaje się też uciec od dość typowego zjawiska – pogrubienia dźwięku, chociaż nie musi być ono dokuczliwe (a w hałaśliwym otoczeniu może być wręcz pożądane).
Aplikacja atrakcji
Atrakcje przenoszą się coraz częściej do związanych ze słuchawkami aplikacji mobilnych. Instalacja aplikacji stała się pierwszym punktem programu. B&O rozwija swoją aplikację (która opiekuje się nie tylko słuchawkami, ale też innym sprzętem, np. soundbarami) od lat i jest na tym polu już ekspertem. Aplikacja Banga należy do najnowocześniejszych i najbardziej estetycznych, jest też jedną z najbardziej intuicyjnych i jednocześnie bogatych.
To aplikacyjny kombajn złożony z trzech sekcji – ustawień, odtwarzacza muzycznego i modułu do obsługi radiowych stacji internetowych. W pierwszej z nich – oprócz wygodnego dostępu do funkcji i układów, jakie znajdują też na samych muszlach słuchawek – są unikalne tryby dźwiękowe, które definiujemy wygodnym graficznym interfejsem.
Nie trzeba znać się na częstotliwościach i wiedzieć, czy 3 dB to dużo czy mało; wystarczy tylko podróżować palcem po ekranie, pomiędzy polami oznaczającymi brzmienie "jasne, ciepłe, relaksujące oraz energetyczne". Producent podpowiada kilka gotowych ustawień, ale użytkownik może tworzyć i zapisywać w pamięci aplikacji własne.
W ustawieniach zaawansowanych zdecydujemy też między innymi o działaniu układów oszczędzających energię czy czujnikach sygnalizujących zdjęcie słuchawek z głowy.