Numer wrześniowy, jak każdego roku, jest poświęcony w dużej części nagrodom EISA. Ich prezentacja też przypomina poprzednie, mimo że jej przygotowanie było tym razem znacznie trudniejsze. Napisanie uzasadnień, złożenie materiału i wydrukowanie to już ostatnie etapy – większość pracy to przecież testowanie i wymiana informacji między członkami Stowarzyszenia.
To sformułowanie też dość eufemistyczne, nieoddające skali starań i emocji, jakie wkładamy w dyskusję nad urządzeniami, które chcemy (lub wręcz przeciwnie) nagrodzić. Dotychczas odbywało się to podczas bezpośrednich spotkań - zebrań całych zespołów ekspertów lub w mniejszych grupach. W tym roku musieliśmy przejść na pracę "zdalną", kontakty przez Internet, wymianę e-maili, "wideokonferencje", a spotkania z producentami zastąpiły "webinaria".
Przyznam, że w takich warunkach nie potrafi ę się w pełni uaktywnić i rozwinąć, z zapałem i uporem przekonywać do zalet rekomendowanych przeze mnie urządzeń, ewentualnie wytykać wady tych wskazanych przez innych. Na szczęście system stał się w ostatnich latach bardziej elastyczny i możemy już nagrodzić np. kilka modeli zespołów głośnikowych w różnych podkategoriach.
W przeszłości starałem się, aby moje zaangażowanie w debatę było konstruktywne i skuteczne, chociaż czasami zastanawiałem się, czy nie przesadzam, i obiecywałem sobie, że następnym razem już odpuszczę, nie będę walczył do upadłego o każdą nagrodę, jaką uważam za potrzebną. Ale w kolejnym roku znowu się "wkręcałem", aż wreszcie... skutecznym hamulcem okazał się brak kontaktu z "żywym człowiekiem".
Przed komputerem potrafię siedzieć całe dnie, pisząc nawet "stutysięczniki" (sto tysięcy znaków...), ale nie potrafi ę z nim rozmawiać. Mam nadzieję, że zarówno ten malutki problem, jak i wiele znacznie większych za rok się nie powtórzą. Sama plejada nagród nie budzi jednak moich zastrzeżeń, bo i nie może...
Wszyscy członkowie EISA są zobowiązani do udzielenia im pełnego poparcia "post factum", czego nie należy mylić z bezkrytycznym osądem w naszych testach – te zawsze mogą nieść ze sobą uwagi, bo przecież nawet "najlepsze" nie oznacza "idealne".
O taką refleksję proszę zawsze przy tej okazji – nie znajdujemy urządzeń doskonałych, lecz te mniej niedoskonałe; niedoskonałe jest wszystko wokół, również nasze... decyzje dotyczące nagród EISA. Rzecz w tym, aby dostrzec, że stowarzyszenie ekspertów z całego świata, dzięki "kontrolnej" roli każdego z jego członków, myli się rzadziej niż pojedyncze magazyny specjalistyczne.
Zresztą każdy test jest obciążony jakimś ryzykiem nietrafności oceny, a nawet błędów w sferze faktów – kluczowe jest pytanie: jak duże jest to ryzyko, jak częste i grube błędy. A każdą nagrodę, zwłaszcza przyznaną z dystansu, należy przyjąć… z dystansem.
Andrzej Kisiel