Lubię albumy bluesowe nagrane na żywo i choć te firmowane przez Erica Claptona zrealizowane w studio są szczytem perfekcji, to właśnie przed publicznością Mr. Slowhand pokazuje swój kunszt showmana.
Koncert "Live in San Diego" odbył się 15 marca 2007 r., trzy lata po wielkim come backu mistrza minimalizmu w bluesie J. J. Cale’a albumem "From Tulsa And Back". I właśnie Cale wystąpił gościnnie z Claptonem.
Zanim dwie legendy stanęły ramię w ramię na scenie w San Diego, Brytyjczyk podgrzał atmosferę hali surowym bluesem "Tell the Truth", a następnie rozkołysanym hitem "Key to the Highway". Przypomniał standard Jimiego Hendriksa "Little Wing" grając pieszczące uszy, leniwe akordy wlewające się prosto w serca jego fanów.
Wiwatująca sala powitała J.J. Cale’a i obaj zaintonowali "Anyway the Wind Blows" Cale’a z albumu "Okie" (1974), kiedy Amerykanin z Tulsy kształtował swój charakterystyczny styl. Ale to Eric Clapton spopularyzował utwory Cale’a: "After Midnight" i "Cocaine".
Oba wykonali przy oszałamiającym aplauzie publiczności. Ten drugi zabrzmiał trochę nonszalancko, ale przy wsparciu znakomitego chórku, obaj muzycy mogli sobie odpuścić wokale i skupić na porywających, gitarowych akordach. Eric Clapton, już bez Cale’a, zakończył koncert swoimi ekspresyjnymi utworami: "Layla" i "Crossroads".
Marek Dusza
REPRISE