Płyta "Equinoxe", wydana tuż po gigantycznym sukcesie "Oxygene", należy do moich ulubionych dzieł Jeana Michela Jarre`a. Bardzo ceni ją także sam artysta, który w 40. rocznicę premiery postanowił wydać jej sequel.
Album jest inspirowany zderzeniem współczesnej ludzkości z nową technologią i zmianami, jakie zachodzą w nas pod jej wpływem. Francuski muzyk odwołuje się tu do sentymentu słuchacza, który zna jego dokonania z lat 70.
W nagraniach z powodzeniem odtwarza ciepłe brzmienia wiekowych polifonicznych syntezatorów, łącząc je z tymi współczesnymi, generowanymi komputerowo. Daje to przyjazne dla ucha brzmienie, sprawiające wrażenie nakładających się na siebie fal dźwiękowych.
Na "Equinoxe Infinity" znalazło się 10 zupełnie nowych tematów tak powiązanych, by stanowiły pewną całość. Raz jest dynamicznie, wręcz tanecznie, innym razem niemal ambientowo. Jean Micheal Jarre pokazuje, że jest świetnym melodykiem piszącym chwytliwe tematy, jak "The Watchers", "The Opening" czy "If The Wind Could Speak".
Mimo mojej wielkiej sympatii dla kompozytora, odnoszę jednak wrażenie, że to jedynie słabsza wersja perfekcyjnej płyty sprzed czterech dekad. Warto zwrócić uwagę na okładkę (w dwóch wersjach) zaprojektowaną przez Filipa Hodasa, nawiązującą do ikonicznej okładki oryginału.
Grzegorz Dusza
Sony Music