Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy Metallica zdecydowała się wydać EP-kę z odrzutami z "Death Magnetic" dlatego, że po "Lulu" nic już nie może być gorsze, a dodatkowe dolary nie zaszkodzą; czy przeciwnie - żeby choć trochę zatrzeć złe wrażenie na rocznicę trzydziestolecia istnienia grupy.
Cóż... wierni fani powinni być usatysfakcjonowani, gdyż materiał zebrany na "Beyond Magnetic" to surowe nagrania w starym thrashowym stylu (dla wszystkich zwolenników hasła, które nie przestaje bawić: "Metallica skończyła się na Kill’em All" - pozycja obowiązkowa), jednak utwory dłużą się w nieskończoność (najkrótsze "Hate Train" i "Hell And Back" trwają prawie siedem minut). Można mieć wrażenie, jakby niedokończone kompozycje z sesji nagraniowych do ostatniego studyjnego albumu zostały rozciągnięte nieco na siłę, specjalnie na potrzeby tego wydawnictwa.
O dziwo, najdłuższe "Rebel Of Babylon" wypada chyba najlepiej na całej EP-ce, jednak – mimo urozmaiceń w postaci zmian tempa czy basowej solówki - nic by się nie stało, gdyby też był krótszy. Riffy na "Beyond Magnetic" zapadają jednak w pamięci i gdyby dopracować produkcyjnie ten nie do końca "okrzesany" materiał, chętnie zamieniłbym go z kilkoma kompozycjami, które znalazły się na "Death Magnetic". Mimo wszystko, traktując minialbum jako rocznicowy prezent dla fanów oraz mając w pamięci współpracę z Lou Reedem, nie jest źle, ale ogólnie bez fajerwerków.
M. Kubicki
WARNER