Osobiście należę do grona zwolenników nowej wokalistki Nightwisha i rewelacyjnego albumu "Dark Passion Play" na którym wystąpiła. Nawet jeśli teraz jest to pop metal a nie metal symfoniczny - jestem "za". Od premiery tej płyty mija półtora roku, a zespół jedynie potwierdza, że na kolejny krążek przyjdzie nam jeszcze poczekać. W związku z tym na rynku ukazuje się wydawnictwo, którym sam Nightwish nie jest zachwycony, ale jego wytwórnia owszem. Jak to Woody Allen powiedział: "Posiadanie pieniędzy jest lepsze niż nędza. Z powodów czysto finansowych.".
I tak oto na rynku pojawia się "Made In Hong Kong (And In Various Other Places)". Składają się nań dwie płyty: CD i DVD. Pierwsza z nich to osiem utworów Nightwish w wersji live. Wszystkie pochodzą z ostatniej trasy koncertowej i śpiewa w nich oczywiście Anette. Są to jedynie kompozycje z "Dark Passion Play" co powinno oszczędzić wokalistce porównań z Tarją, które ze względu na odmienność stylistyczną obu pań i tak nie miałyby sensu. Anette brzmi poprawnie w utworach, choć nie zachwyca.
Dźwięk jest krystalicznie czysty, co zadowoli posiadaczy jedynie bootlegów z tego okresu. Jednak zapewne każdy będzie częściej wracał do ostatniego albumu studyjnego niż słuchał tej koncertówki, która, choć poprawna, nie charakteryzuje się niczym szczególnym w przeciwieństwie do świetnej "End Of An Era". To zdecydowanie coś jedynie dla fanów Nightwisha, pewnego rodzaju prezent, choć co to za prezent za który trzeba płacić? Krążek dopełniają dwa utwory studyjne: "Escapist" i "While Your Lips Are Still Red" oraz wersja demo "Cadence Of Her Last Breath", które także należy traktować jako ciekawostki i wypełniacze wolnego miejsca.
Płyta DVD niestety nie zawiera zapisu koncertu, a jedynie film dokumentalny z trasy Dark Passion Play World Tour. To również potwierdza fakt, że "Made In Hong Kong (And Various Other Places)" jest skierowane głównie do kolekcjonerów wydawnictw Nightwisha. Film trwa niecałą godzinę i bardziej pasowałby jako dodatek do reedycji "Dark Passion Play" lub kolejnej studyjnej płyty niż jako oddzielny twór. Od DVD wieje nudą i tylko teledyski do utworów "Amaranth", "Bye Bye Beautiful" i "The Islander" ratują sytuację. Materiał ogląda się w wersji panoramicznej 16:9 z dźwiękiem Stereo 2.0. Całość więc zmieściła się na płycie typu DVD5.
Końcowa ocena "Made In Hong Kong (And In Various Other Places)" jest niska, ale ma jedynie odstraszyć osoby, którym Nightwish nie jest bardzo bliski. Oni powinni zdecydować się na zakup "Dark Passion Play" lub, jeśli czują koncertowy głód i lubili Tarję, to także na "End Of An Era". Fani fińskiej grupy niech nie zrażają się recenzją i potraktują wydawnictwo jako kolejny punkt obowiązkowy w swojej kolekcji, nawet mimo faktu, że jest to tylko pozycja dla zwiększenia zarobku wytwórni.
M. Kubicki
Warner Music Poland