Największą siłą niemieckiej machiny o nazwie Rammstein była zawsze rozpoznawalność. Już po ilku sekundach słuchania wiadomo, z kim ma się do czynienia. Tak też jest na nowym albumie "Liebe ist für alle da" i to nie tylko dlatego, że po raz drugi w swoim utworze sylabizują "RAMM-STEIN!".
Po szorstkich początkach ("Herzeleid"), rozwinięciu do poziomu brzmienia światowego ("Mutter") i eksperymentach ze zróżnicowanymi stylistykami ("Reise, Reise"), "Liebe ist für alle da" przypomina doświadczenia nabyte przez zespół w trakcie jego 15-letniej historii. Fani nie powinni czuć się zawiedzeni, bo przecież są tu kompozycje ze słynnym, ociężale pulsującym rytmem, są też piosenki szybciej pędzące, nie zabrakło ballad i satyr. Wszystko to oczywiście utrzymane w klimacie, który nikogo nie zaskoczy. I tutaj właśnie leży pies pogrzebany, gdyż o ile ktoś nie jest fanem grupy, może poczuć, że na szóstej płycie podwórko Rammsteina zostało wyeksploatowane nieomal doszczętnie. Ostatecznie może się okazać, że koniec zespołu, zapowiadany od dawna na moment wydania ósmej płyty, będzie najlepszą decyzją, która bez szczególnych wpadek zamknie jego historię.
M. Kubicki
UNIVERSAL MUSIC